OLIGARCHIA – POLSKI MATRIX (4)

 

 

 

 

 

 

 

 

OLIGARCHIA MAGNACKA A OLIGARCHIA POSTKOMUNISTYCZNA – PORÓWNANIE

W celach porównawczych przenieśmy się na chwilę w czasy osiemnastowieczne. W ówczesnej Rzeczypospolitej szlachta była formalnie nadal równa, ale praktycznie system przekształcał się w magnacką oligarchię. Formalnie ta sama demokracja szlachecka – ale faktycznie coś zupełnie odmiennego. Oligarchami byli wówczas magnaci, którzy zaczęli wygrywać ze szlachtą średnią, która wcześniej była główną siłą polityczną Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Magnaci mieli już dawno silną pozycję ekonomiczną. Swoją dominującą pozycję polityczną uzyskali dzięki stworzeniu sobie tzw. klienteli spośród szlachty-hołoty, która majątku żadnego nie odziedziczyła, ale posiadała szlacheckie prawa polityczne. Oligarchia magnacka doprowadziła do degeneracji państwa a następnie do jego upadku.

W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z oligarchią, tylko nie magnacką, ale postkomunistyczną. Magnateria budowała swą pozycję przez wieki. Oligarchowie postkomunistyczni budowali ją kilkadziesiąt lat. Podobnie jak magnaci, dzisiejsi oligarchowie rządzą przy wsparciu współczesnej klienteli – polityków, ludzi mediów, ludzi służb specjalnych, sędziów, urzędników. Mają jednak nad nimi większą władzę niż magnaci. W dawnej Rzeczypospolitej szlachcic-hołysz, jeśli popadł w niełaskę magnata, tracił płynące od niego dochody, ale nadal pozostawał szlachcicem. Dzisiaj ci, którzy popadną w niełaskę oligarchów, stają się nikim.

W XVIII wieku szlachta średnia zaczęła tracić swoją dotychczasową pozycję, ale cały czas była jeszcze dość silna, jeszcze jakoś próbowała konkurować z magnaterią. W Polsce w latach 90. XX wieku nie było czegoś w rodzaju „szlachty średniej”, czyli po prostu klasy średniej. To, co było podobne do dawnej szlachty zagrodowej i mogło się z czasem przerodzić w „szlachtę średnią” (bogaci rolnicy, rzemieślnicy, właściciele małych, nowopowstałych firm) było niszczone przez politykę fiskalną i kredytową oraz innymi sposobami.

Oligarchia postkomunistyczna nosi w sobie wszelkie choroby, które nosiła w sobie oligarchia magnacka, doprowadzając Polskę do upadku. W oligarchii postkomunistycznej choroby te występują jednak w dużo większym natężeniu, przede wszystkim dlatego, że nie ma ona konkurencji, jaką mieli magnaci w postaci szlachty średniej. Współczesna oligarchia jest też kastą bardziej gnuśną, gdyż jej majątki powstały szybko i bez większego wysiłku. Także później działała niemal pozbawiona konkurencji. O wiele większy jest też stopień zawłaszczenia państwa.

WYPASIONA KLIENTELA

Na początku XXI wieku klientela oligarchii nie przypomina już dawnej szlachty-hołoty. Jest wśród nich wielu ludzi bardzo majętnych. Jednak nie stworzyli oni nowej klasy średniej. Nie dołączyli też do oligarchii, która raczej jest kastą zamkniętą. Mimo, że rosną w siłę, są coraz bogatsi – ich pozycja społeczna się nie zwiększa. Prawdopodobnie coraz gorzej się czują w swojej roli. Być może kiedyś ta, mówiąc językiem młodzieżowym „wypasiona”, klientela zbuntuje się przeciw oligarchom. Nie należy jednak wiązać z nimi większych nadziei. Są jeszcze bardziej zdegenerowani niż oligarchowie. Taki konflikt między oligarchami a idącymi w górę ich klientami można jednak pożytecznie wykorzystać na zasadzie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”.

CZY OLIGARCHIĘ DA SIĘ UCYWILIZOWAĆ?

Odpowiedzią na wszechwładzę oligarchii postkomunistycznej nie może być stworzenie „własnej”. Oligarchia jest z natury swojej kastą chorą. Rządy oligarchiczne nigdy same z siebie nie przekształcą się w polityczną demokrację i w konkurencyjna gospodarkę. One nawet nie przekształcą się w zdrową arystokrację w rozumieniu arystotelesowskim. Jedyną alternatywą wydaje się zamknięcie wszystkich w kryminale i konfiskata ich majątków. To oczyściłoby nasz kraj, ale byłoby trudne do zrealizowania i spowodowałoby pewne problemy. Czy jest inne wyjście? Czy można oligarchię ucywilizować? Chyba do pewnego stopnia udało się to Czechom, ale oni przyblokowali komunistyczną nomenklaturę na samym początku przemian. Duże znaczenie miało szybkie wprowadzenie lustracji i dekomunizacji. W Polsce lustrację zaczęto wtedy, gdy nie miała on już większego znaczenia a dekomunizacji nie było w ogóle. W Czechach nomenklatura też się uwłaszczyła, ale nie nakradła tak jak w Polsce. Poza tym nie wywiera chyba takiego wpływu na politykę. A może po prostu robi to dyskretniej?

Rosja Putina to przykład zaprzęgnięcia oligarchów w służbę samodzierżawia. Putin zrobił to dość brutalnie, ale szybko i skutecznie. Wielki oligarcha Michaił Chodorowski, były współwłaściciel Jukosu, wylądował w kolonii karnej. Borys Abramowicz Bieriezowski oraz kilku innych oligarchów, przeciwstawiających się Kremlowi, zostało zmuszonych do emigracji. Putin nie dokonał masowej rozprawy z oligarchami. Nie tknął ich majątków. Udało mu się ich przestraszyć na tyle, że podporządkowali się polityce Kremla. Rozwiązanie dobre dla samodzierżawia na wzór carski. Czy da się jednak zastosować w budowie demokracji czy choćby nawet monarchii konstytucyjnej? Trudna sprawa…

NAGONKI NA OLIGARCHÓW

Od czasu do czasu jesteśmy świadkami politycznych i medialnych ataków na oligarchów. Oczywiście nigdy nie są atakowani jako cała kasta. Co jakiś czas obrywa się nieco jednemu z nich. Wydawałoby się, że nie są oni jednak tak wszechwładni, skoro media mogą sobie pozwalać na takie harce z nimi. Myślę, iż media i politycy atakują ich…na zlecenie innych oligarchów. Atakują tych, którzy wyrastają zbyt wysoko. Przez pewien czas atakowany był Brzostowski. Potem wszystko ucichło. Była moda na Gudzowatego. Też się skończyła. Potem na tapetę poszedł Kulczyk Po jakimś czasie dali mu spokój. Myślę, że po prostu, gdy ktoś z oligarchicznego towarzystwa za bardzo rośnie, to trzeba go trochę „przyciąć”. Tak dla zachowania równowagi.

Natomiast ostatnio nadszedł czas nagonki na Krauzego. Tutaj były nie tylko media i politycy. Zaczął nim się interesować wymiar sprawiedliwości, co jest pewnym novum. Ponoć sprzedał udziały w swoim Prokomie i w ogóle chce się wynieść z Polski. Chyba wyrósł już tak bardzo, że zwykłe przycięcie nie wystarczy. Wszak to z jego „stajni” wyszli główni politycy PO i PIS – dwóch największych obecnie partii politycznych w Polsce.

OLIGARCHIA A KACZYŃSCY

Myślę, że Kaczyńscy generalnie nie chcieli naruszać interesów oligarchii. Jak pisałem wcześniej – w Polsce są obecnie dwa rodzaje oligarchów, które określiłem jako panujących i sterujących. Prawie wyeliminowani zostali oligarchowie-politycy, biorący bezpośrednio i oficjalnie udział w życiu politycznym kraju. Jarosław Kaczyński pragnął wyeliminować także oligarchów, sterujących polityką. Chciał, aby poprzestali na panowaniu nad krajem, ale sterowanie polityką zostawili politykom, to znaczy przede wszystkim jemu i jego bratu. Taki podział pracy, teoretycznie nie zagrażający pozycji oligarchów.

W ten sposób chciał jednak odebrać oligarchom ich „ciuciu”. Chciał, aby jedli obite i wykwintne dania, ale zrezygnowali z „deseru” i zostawili go Kaczyńskim.

A przecież sam Kaczyński dobrze wie, jaka to frajda sterować polityką. Myślę, że on woli rolę rozdającego karty od funkcji premiera czy nawet prezydenta. Pewnie dlatego prezydentem zrobił mniej zdolnego politycznie brata.

Działania Kaczyńskich nie zagrażały pozycji oligarchii, ale szły w kierunku odebrania niektórym oligarchom ulubionej zabawy w reżyserów igrzysk. Zaczęli więc atakować Kaczyńskich, oczywiście nie sami, ale za pośrednictwem swojej klienteli, głównie w postaci mediów.

POWOLNA OLIGARCHIZACJA EUROPY ZACHODNIEJ

Zjawisko oligarchizacji występuje także w Europie Zachodniej. Oczywiście wszystko tam rozwija w się w znacznie wolniejszym tempie niż u nas i nie ma tam tylu patologii. Przede wszystkim wielki biznes to bardziej arystokracja niż oligarchia. Większość wielkich przedsiębiorców wyrosła jednak w warunkach konkurencji. Musieli być więc w jakiś sposób najlepsi.

Dopiero później ich przedsiębiorstwa zaczęły „obrastać w tłuszcz”. Poza tym wielki biznes to na Zachodzie jest raczej piąta władza OBOK trzech klasycznych władz oraz mediów. W krajach postkomunistycznych oligarchia jest przeważnie „nadwładzą”, trzymającą w ręku i w kieszeni wszystkie pozostałe cztery władze. Ale powoli upodabniają się one do siebie Pewnie za kilkadziesiąt lat jedni i drudzy wymieszają się ze sobą, tworząc nową oligarchię europejską.

UNIA EUROPEJSKA W ROLI PASERA

Kiedyś miałem nadzieję, że oligarchów zniszczy – lub co najmniej osłabi ich pozycję – wchodzący do Polski kapitał zagraniczny. Może nie wytrzymają konkurencji. Może dojdzie do konfliktu oligarchii z zachodnim kapitałem. Nic z tych rzeczy! Kapitał zagraniczny zajmuje pokornie takie miejsce, jakie oligarchia im wyznaczy. Oligarchia nie boi się zachodniego kapitału, wręcz zachęca go do inwestowania. Oddała mu wiele prywatyzowanych przedsiębiorstw, często prawie za darmo. Oligarchom zależy na tym, aby mieć dobre stosunki z kapitałem zachodnim, aby wejść na europejskie salony. Właśnie po to wyrwali się z komunistycznego getta. Zgodnie wciągnęli Polskę do Unii Europejskiej. Mają z jej strony rodzaj „kryszy”, chroniącej zagrabioną własność. Gdyby UE zgodziła się na lustrację majątkową w Polsce, dotknęłoby to także firmy zachodnie. Na to na pewno się Unia się nie zgodzi.

Kiedy mówimy o wejściu do Unii Europejskiej, ewoluującej w kierunku megapaństwa, należy poruszyć problem suwerenności. Przejściowa suwerenność była potrzebna lokalnym oligarchom, aby w swoich krajach mogli dzielić łupy. Przecież ludzie Kremla nie mogli sami rozgrabić wszystkiego. Najpierw usamodzielniły się państwa satelitarne, potem republiki sowieckie. Później, wbrew wcześniejszym ustaleniom, niezależności próbowały różne „avtonomiczeskije riespubliki”, różne małe obwody, regiony itp. Po prostu każdy chciał grabić u siebie. Później wszyscy… zaczęli się suwerenności pozbywać. Kiedy już nakradli, znowu potrzebna była „krysza”, jakaś większa struktura, która chroniłaby zagrabione dobra. Wyjątkiem była Czeczenia, w której chyba zbyt silne było poczuci narodowej dumy, choć i tam niektóre klany zaakceptowały szybko powrót do Rosji. Wszyscy inni zaczęli z suwerenności rezygnować.

Ale nie wszystkie kraje rozpoczęły powrót do Rosji. Niektóre na nowego patrona wybrały Unię Europejską.

O WOJNĘ WIELKĄ POMIĘDZY OLIGARCHAMI PROSIMY CIĘ, PANIE!

Potrzebna jest nowa siła, która będzie opozycją nie tylko do politycznego establishmentu, ale i do całego systemu oligarchicznych rządów. Nie ma u nas jeszcze silnej typowej klasy średniej, więc nowa siła polityczna powinna się opierać na szeroko rozumianych DROBNYCH POSIADACZACH, którzy z czasem uformują zdrową nową klasę średnią. Być może, zanim drobni posiadacze zorganizują się politycznie, powinni zorganizować się na poziomie zawodowym i konsumenckim.
Modlę się też o wielki konflikt pomiędzy oligarchami taki jaki miał miejsce na Ukrainie w czasie „Pomarańczowej Rewolucji”… jednak Ukraińcy okazali się okazali się na tyle głupi, że zamiast działać na zasadzie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” – uwierzyli „pomarańczowym” oligarchom, wspieranych przez… polskich oligarchów… i mają za swoje…

Mam nadzieję, że kiedy dojdzie do podobnego konfliktu oligarchów w Polsce, Polacy tacy głupi nie będą…

ZAKOŃCZENIE

Uwłaszczenie komunistycznej nomenklatury i przekształcenie jej w postkomunistyczną oligarchię jest faktem. Faktem jest też jej ogromny wpływ na gospodarkę i politykę czasów obecnych.

Uważam, że w dużym stopniu uprawdopodobniłem tezę, iż uwłaszczenie nomenklatury było następstwem świadomych działań politycznych i zasadzie sednem całej politycznej transformacji. Uprawdopodobniłem też tezę, że oligarchia to nie jest tylko piąta władza na równi z innymi, ale że ewidentnie dominuje ona nad pozostałymi czterem władzami.

Postawiłem także pytania, na które nie dałem zdecydowanych odpowiedzi a jedynie sugestie, czasem bardzo mgliste, jak w przypadku pytania o sposób zorganizowania polskiej oligarchii postkomunistycznej. Zachęcam wszystkich, aby próbowali znaleźć odpowiedź także i na te pytania. Może kiedyś się uda.

 

Klaudiusz Wesołek

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*