Nigdy nie neguj tego, co już raz powiedziane… (4)

„Kłamcy oświęcimscy” są poddani ostracyzmowi lecz są też i inni kłamcy, których w Europie nosi się na rękach. Historyk, który zasłynął kłamstwami na temat zdarzeń w Jedwabnem, czyli osławiony Jan Tomasz Gross, poskarżył się w żydowskim dzienniku „Ha‘aretz”, że grozi mu postępowanie sądowe ze strony polskich władz. Chodzi o słowa Grossa w niemieckiej prasie sprzed kilku miesięcy, iż „w czasie II wojny światowej Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców”.

Gross ciągnie dalej swą kłamliwą gawędę. Historyk podaje, że Żydzi, którzy wrócili po wojnie do takich państw jak Polska czy Węgry, zaraz musieli uciekać przed prześladowaniami do… Niemiec. Teraz z podobną agresją mają spotkać się imigranci.

Jak dotąd nie postawiono Grossowi żadnych zarzutów. Co ciekawe, również polskie władze dofinansowują potężnymi grantami osoby, negujące polski wkład w ratowanie Żydów i polską martyrologię (522 250 zł na projekt „Świadkowie Holokaustu – społeczeństwo polskie na terenach okupowanych wobec zagłady Żydów (1939-1945)” ). Prof. Barbara Engelking atakuje Polskę na arenie międzynarodowej, oskarżając Polaków o udział w zagładzie Żydów. Engelking, z zawodu psycholog i socjolog PAN, zasłynęła również wyjątkowo obrzydliwym, rasistowskim stwierdzeniem o śmierci Żydów i Polaków: „Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”.

***

Dla piszącego, stającego w obronie dążenia do prawdy – nawet tej bolesnej – osoby, negujące bezmiar zbrodni są trudnym orzechem do zgryzienia. Gdybym był w okupowanej Warszawie, pewnie bym walczył z nazistowską hydrą. Gdybym żył wtedy, nie stałbym biernie, gdyż tylko ten, kto wykonuje jakieś czynności, by się uratować – ma na to szansę. Gdybym mógł uratować jedno żydowskie istnienie, również nie zawahałbym się. Musimy dziś oddzielić cierpienie i nazistowską konstrukcję zbrodni na niesłychaną skalę od faktów, które trzeba rzetelnie zbadać i przekazać je opinii publicznej.

Nie mam żadnego związku ze skrajną prawicą w Polsce, jak również tematu podziemia antykomunistycznego typu NSZ nie traktuję z pobożną czcią, jak wielu dzisiaj. Nie zgadzam się jednak na przypisywanie w świecie Polsce i Polakom roli, której nie pełnili. Polska po 1. września 1939 roku przestała istnieć i wszystko od tej pory, co działo się na części jej terytorium, można przypisywać okupantowi, czyli III Rzeszy hitlerowskiej (za część drugą odpowiadali Sowieci). Nasi europejscy sąsiedzi wchłonięci przez Niemców nie garnęli się do walki a prowadzili politykę współpracy przy eksterminacji Żydów, za co dziś nie są ciągani o odszkodowania. Czeski prezydent, Emil Hacha, prowadził z protektorem Czech i Moraw – Reinhardem Heydrichem – grę na swoje przetrwanie, skazując żydowską społeczność na unicestwienie. Ferenc Szálasi, przywódca węgierskich strzałokrzyżowców również miał ręce umoczone we krwi. Organizacja ta ściśle współpracowała z niemieckimi okultystami z SS przy eksterminacji Żydów. Aktion Höss była pilnowana przez węgierskich nazistów a pociągnęła za sobą fizyczną eksterminację Żydów znad Dunaju. Było to jednocześnie ostatnim wielkim akordem haniebnego Endlösung der Judenfrage. 10. kwietnia 1941 r. chorwaccy ustasze proklamowali Niepodległe Państwo Chorwackie (NDH), które miało być zależne od III Rzeszy i Włoch. Przywódca NDH, Ante Pavelić, dopuszczał się zbrodni wojennych, wśród których można wymienić masowe mordy na prawosławnych Serbach, Żydach i Cyganach. Z kolei Leon Degrelle, majętny Walończyk, obdarzony wielką charyzmą polityk, w 1941 r. zaciągnął się do ochotniczego oddziału Waffen SS. Brał udział w walkach na froncie wschodnim oraz w obronie Berlina. Jego 40 tysięcy rodaków po wojnie brało od Republiki Federalnej Niemiec sowite emerytury. Byli to albo żołnierze, którzy kolaborowali z Trzecią Rzeszą, albo wdowy po nich. Jednym z najbardziej znanych kolaborantów z lat 1939–1945 był Vidkun Quisling, przywódca norweskich faszystów. Po podboju przez Niemców położonego nad fiordami kraju, został szefem marionetkowego rządu. Zanim do tego doszło, ułatwił nazistowskiej armii szybkie zajęcie Norwegii przez dostarczenie jej tajnych planów wojskowych. Do końca wojny wypełniał dokładnie wszystkie polecenia, płynące z Berlina. 26. listopada 1942 okręt SS Donau zacumował w porcie Stettin (dzisiaj Szczecin), a jego pasażerowie kontynuowali podróż pociągiem. 1. grudnia norwescy Żydzi dotarli do celu: obozu śmierci Auschwitz Birkenau. Z 772 osób deportowanych z Norwegii – służyły temu transportowce Donau, Monte Rosa oraz Gotenland – jedynie nieliczna, bo 34-osobowa grupa, przeżyła wojnę.

***

Jak widać Adolf Hitler nie ufał nieobliczalności Polaków i nie powierzył im żadnej instytucjonalnej roli w ludobójstwie. Miliony pomordowanych nie były również dla XX wieku jakąś piekielną, nową, makabryczną jakością. Rozkaz masowych wysiedleń i mordów na Ormianach zapadł 24. kwietnia 1915. Zatrzymanych topiono, spychano w przepaści górskie, przybijano podkowy końskie do stóp, duchownych Kościoła ormiańskiego palono żywcem lub zakopywano w ziemi. Inteligencję ormiańską rozstrzeliwano. Szacuje się, że w latach 1915–1917  mogło zginąć z rąk tureckich około 1,5 mln ludzi. Komunizm, który Sowiety próbowały zaszczepić siłą na terytorium Ukrainy poprzez wywózki niepokornych na Syberię i eksperymenty z przymusową kolektywizacją wsi oraz grabież plonów, doprowadził do głodu. Wielki głód na Ukrainie 1932-1933, zwany „Hołodomorem” doprowadził do kanibalizmu a pochłonął 10 milionów istnień. W latach 1975 – 1979 Czerwoni Khmerzy zajęli Kambodżę, odsuwając pro-amerykańską ekipę  od władzy. Pol Pot podzielił naród na „nowych ludzi” przydatnych społeczeństwu i „pod-ludzi” (zdrajców), których należy wyeliminować. Wszystkich przeniesiono na wieś, zniesiono wartość pieniądza. To był eksperyment, który pochłonął dwa miliony Kambodżan na niecałe osiem milionów ludzi, żyjących w kraju.

Czy jako cywilizowani ludzie godzimy się na to, że historycy mogą pracować tylko według ustalonej kalki i schematu, bez możliwości dociekania prawdy? Według jakich wartości zabieramy im do tego prawo? Może ci, którzy zdradzili również po stronie mordowanych, dziś usilnie próbują od siebie odrzucić jakąkolwiek winę, by na zawsze pozostało tak, jak stoi w podręczniku!

Roman Boryczko,

sierpień 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*