Niezależny III obieg literacki w Polsce (7)

 

Linie

Ten zine to przykład pisma potwierdzającego tezę, iż art zine’y wyodrębniły się z zine’ów, które głównie publikowały teksty ze sceny – gdzie zine był jakby zapleczem zespołu muzycznego (np. Azotox). Tak też powstał w 1988 roku zine Linie, założony przez Marka Karcerowicza i Adama Wasilkowskiego, który był inspirowany muzyką i chęcią „reklamowania” zespołu pod nazwą Joanna Makabresku. Stąd też zawsze pojawia się podtytuł – Nasiąknięty organ Joanny Makabresku. Do roku 1989 ukazało się 7 numerów (format A-5, 4 str.), a już od numeru 8 pismo zwiększyło i tematykę i objętość, i nakład – z kilkudziesięciu egzemplarzy do ponad 200! Właśnie na okładce tego przełomowego numeru 9. umieszczono bardzo dokładny rysunek waginy… W tymże roku wydali także anglojęzyczny odpowiednik The Lines. Strona graficzna pisma była imponująca; zamieszczano kolaże, rysunki popartowe, a także komiksy. Linie były rozchwytywane i czytane. Niestety już nie istnieją… Przedstawię jeden z wierszy, zamieszczonych w nr 12 Linii (1990 rok), podpisany przez niejakiego Czcibora:

Wilgotna czerwień

Lgnie z nadzieją do kontuaru

Wszak to jedyne pewne oparcie

Płaczącego krwią bezwładu

Opoka pewna jak szafot

 

Tutaj wiemy na pewno

Że czeka nas topór

Jaka ulga

Twój świat jest nieokreślony

Tarza się w kłębach papierosowego dymu

 

W ciemnych pokojach

Pulsujących pożądaniem

To inny świat

 

A tutaj jest tylko mięso

Ja jestem mięsem

 

Można napisać jedynie – szkoda, że Linie już nie prowokują…

 

Żaden

Kuba Jakubowski (pseud. Qba) zarzeka się, że Żaden nigdy nie był zine’m, a tym bardziej art zine’m. Jednak napiszę o tym piśmie kilka słów, ponieważ doceniam publicystykę Qby i jej wpływ na III obieg. Żaden powstał na gruzach zine’a Jesteśmy Krzykiem w 1988 roku. Do roku 1995 ukazało się 15 wydań pisma Żaden i wszystkie (oprócz ostatniego) były odbijane na ksero. Numeracja poszczególnych tytułów była bardzo niekonsekwentna: nr 13, rok VII, nr 032, 1622 itd. Format – A-4 lub A-5. Wydał także kilka swoich tomików, jak również tomiki Jana Sobczaka, Bogusława Kopca i innych. Pisywał często artykuły do innych zine’ów. Poza działalnością wydawniczą Qba organizował także w Szczawnie Zdroju Festiwale Sztuk. Był gościem, wspomnianej już przeze mnie, audycji radiowej „Trójki” Ręka Boksera i tak komentuje to wydarzenie[1]: „Najlepszym rozwiązaniem występów w radiu byłyby autonomiczne audycje, gdzie przekazuje się konkretne treści, bez interwencji prowadzących pracowników radia, czy rzucania muzyki w „podbramkowych sytuacjach”. Qba z reguły zawsze jest przeciw – na łamach swojego pisma krytykuje scenę niezależną (muzyczną), kulturę masową – stąd częste publikacje o kontrkulturze. Porusza wiele tematów związanych z ekologią, środkami masowego przekazu, sztuką. Żaden jest „głosem sumienia” III obiegu, a także jego publicystyczną frakcją. Publikowane są także wiersze i opowiadania Adrianny Kowalskiej (pseud. Ada No – obecnie małżonki autora), a także innych twórców: Dariusza Trzaski, Sralisa Mazgalisa, Moniki Kopiec, Jana Marii Zbigniewa… Najczęściej oczywiście pod pseudonimami. Warto przytoczyć choćby jeden z wywodów Qby na temat sztuki:

  

           „KAŻDY MANIFEST JEST SCHEMATEM [2].

Sztuka ostatnich lat to tylko powielanie wcześniejszych trendów i kierunków. Sztuka umarła w sposób naturalny, lub raczej człowiek okazał się za słabo rozwinięty wewnętrznie, by ją poszerzać.

             KAŻDY MANIFEST JEST SCHEMATEM.

Więc nie sztuka jest naokoło człowieka, lecz w nim samym i przez niego oraz jego wyobraźnię kreowana. Co za tym idzie, jest tak samo względna i czasowa jak on sam. Tak oto sztuka umiera z każdym umarłym człowiekiem.

            KAŻDY MANIFEST JEST SCHEMATEM.

Założenie i wiara w to, iż istnieje sztuka uniwersalna i doskonała jest podobnym absurdem jak wiara w człowieka doskonałego lub Boga.

            UWAGA!

Jest to zaprzeczenie tego, co wyżej i tego, co dalej.

            JAK WIADOMO KAŻDY MANIFEST JEST SCHEMATEM.

O skostnieniu sztuki świadczy zbieżność poszczególnych jej dziedzin i zamknięcie ich w jednej wielkiej, złożonej formie.

Tak więc sztuka jest również SCHEMATEM JAK KAŻDY MANIFEST.

To, co trzymacie w rękach (tudzież leży przed wami), jest próbą wypełnienia luki, która staje się coraz bardziej widoczna wśród ludzi z tzw. środowiska. Chodzi mi o zubożenie stanu duchowego. Coraz większą rolę odgrywa muzyka i podziały wokół niej narosłe. Coraz mniejszą natomiast wolna myśl i idee, bez której muzyka ta by nie zaistniała, a o której coraz mniej osób pamięta.”

W tego typu artykułach zwracał się właśnie do środowiska zine’owego – czy z  pouczeniem, czy nową ideą lub pomysłem. Proponował np. stworzenie land art’u – aby sztuka wyszła z galerii i pojawiała się w najmniej spodziewanych miejscach – ale nie na ulicy, ponieważ „(…) tam jest mieszana przez pewnych hipokrytów z polityką [3]”. Optował za wydawaniem pisma w obiegu oficjalnym – pisma reprezentującego III obieg tak w kwestii idei jak i sztuki. Nigdy ten pomysł nie został zrealizowany.

 

Komiks w niezależnym obiegu wydawniczym

W pełnym wachlarzu twórczym III obiegu nie zabrakło oczywiście komiksu. Powstało wiele pism wyłącznie o tej tematyce i wielu twórców zaczęło rywalizować ze sobą. Część z nich wydawało własne art zine’y komiksowe, a część drukowała z dużym powodzeniem w innych gazetkach. Praktycznie każdy zine posiadał w swoim składzie przynajmniej jeden komiks, ponieważ cieszył się bardzo dużą popularnością wśród czytelników trzecioobiegowych. Autorzy podejmowali głównie tematy, interesujące to środowisko, tzn. humoreski komiksowe o subkulturach, rzadko polityczne, krytyczne wobec rzeczywistości – ksenofobii, nietolerancji, a także dotykające problemów młodych, zbuntowanych i niepokornych. Głównie jednak drukowane były rysunki satyryczne. Z czasem komiksy te przekształcały się w dzieła doceniane i nagradzane w ogólnopolskich konkursach. Takim twórcą jest słynny Prosiacek [4] – wydawca art zine’a o tej samej nazwie.

 

Prosiacek

Urodzony w roku 1971, absolwent liceum plastycznego w Katowicach. Najbardziej płodny rysownik III obiegu. W roku 1990 wpadł na pomysł, że zaistnieje na szerszym forum i zaczął wydawać art zine’a o nazwie zaczerpniętej od swojego pseudonimu Prosiacek. Swoje wydawnictwo nazwał mianem Prosiacek Publishing i pod tą nazwą publikuje do dziś. Numer 1. Prosiacka został wydany zimą 1990 roku. Zawierał głównie krótkie komiksy z jego scenariuszami o tematyce subkulturowej, ekologicznej, pacyfistycznej i antyfaszystowskiej, ale także jedno opowiadanie własnego autorstwa. Pisemko formatu A-5, zawierające 20 stron odbitych na ksero zdobyło od razu popularność. Nakład wynosił około 700 egzemplarzy. Jak na III obieg to duży sukces. Następne numery drukował już na offsecie, co oczywiście podniosło ich jakość wizualną. Nakład wzrósł do ponad 1000 egzemplarzy. Do numeru 4. podejmował tę samą tematykę, co w numerze pierwszym, choć widać było przemianę, która stopniowo następowała w jego twórczości. Numer 5., wydany wiosną 1993 roku zaskoczył wszystkich. Zupełnie inna szata graficzna, tematyka, klimat komiksu. Dotychczas ironiczny, szyderczy i roześmiany Prosiacek stworzył dziełko, jakiego dotąd nikt jeszcze nie widział. Z obserwatora stojącego twardo na ziemi, przemienia się w unoszącego się nad ziemią filozofa. Po raz pierwszy publikuje komiks 17-stronicowy o powstaniu świata. Historia o niebiańskiej szkole, gdzie krnąbrny i nieposłuszny młody człowiek o imieniu Jah z nudów lepi z gliny człowieka i stwarza ziemię. Świetnie opowiedziana historia z niezgorszą grafiką. Kontynuacją tematu stworzenia świata, będzie wydany w 1994 roku pełnometrażowy, fabularny komiks pt. Ósma Czara, nawiązujący do biblijnych siedmiu czar gniewu z Apokalipsy św. Jana. Zawierający 86 stron, drukowany już komiks, został wydany w bardzo dużym nakładzie, a 5 lat później wydany ponownie w kolorowej, innej już graficznie sztywnej okładce. Do dziś jest rozprowadzany w III obiegu. W roku 1994 zdobył główną nagrodę w konkursie krakowskim na komiks, inspirowany literaturą. Wspaniale oddał poprzez komiks wiersz Bolesława Leśmiana pt. Dusiołek. Wziął także w tym samym roku, 9. kwietnia udział w jedynej audycji radiowej na ten temat w programie III Polskiego Radia pt. Ręka Boksera. Mówiono tam o kondycji III obiegu [5], a głównie o literaturze z nim związanej. Do dziś wydane zostały jeszcze Prosiacki nr 6, 7, 8 kontynuujące tematy z numeru 5. z tym, że numer 7. został w całości poświęcony bajkom urłałckim. Nazwa tychże bajek wzięła się od zine’a[6], wydanego przez Prosiacek Publishing, który zawierał wywiady z czołowymi „działaczami” trzecioobiegowymi, a także komiksy o konwencji bajkowej. Owe komiksowe bajki, pełne humoru, absurdalności, fantastyki i niewiarygodnych zwrotów akcji są zarazem pełne głębszych i bardzo wartościowych treści. W bajce pt. Kalosze nieszczęścia występuje okrutny Car, chłop o niełatwym imieniu Kryptokaptogutor i jego świniopiesek Hajaszek. Zupełnie nieprawdopodobnym trafem wyrasta w obejściu chłopa drzewo kaloszowe, z jakiego wykonuje parę kaloszy, w których można chodzić po wodzie. Postanawia podarować je Carowi, gdyż biedny jest straszliwie i liczy na hojność Cara. On jednak obiecując Kryptokaptogutorowi zaczarowane grabie, zabiera kalosze, żądając jeszcze metalowych tenisówek, w których można chodzić po ścianach. Chłop na wieść o tak absurdalnym pomyśle Cara popełnia samobójstwo przy pomocy świniopieska Hajaszka, tzn. naciągnięty przez Hajaszka nos przebija mu czaszkę. Końcówkę cytuję: „Jakież było zdziwienie i rozpacz świniopieska, gdy z rozbitego czoła poczęło kiełkować drzewo tenisówkowe…”. Motyw bajkowy, gdzie zawsze dobro i bieda walczy ze złem i bogactwem, ale u Prosiacka zło triumfuje…

Krzysztof Owedyk jest wydawcą wielu komiksów, które drukował także w wielu innych zine’ach: Lampa i Iskra Boża, Kanaloza, Pasażer, AQQ. Udało mu się także zaistnieć na łamach pism oficjalnych: Gambler, Kelvin i Celsjusz. Jego prace można znaleźć także w Internecie. Po za tym wydał serię komiksową, w postaci oddzielnych książeczek formatu A 6 o treści satyrycznej, a także dwie części komiksu Blixa i Żorżeta, którego bohaterami jest para młodych ludzi. Za zbiór komiksów Prosiacek 4 w 1 otrzymał III nagrodę czytelników w plebiscycie na komiks 1999 roku, rozpisany przez Krakowski Klub Komiksu. Ostatnim jego dziełem jest pełnometrażowy komiks Ratboy, opowiadający historię pół człowieka, pół szczura żyjącego w kanałach i przeżywającego przygody w naszym współczesnym świecie.

Oprócz komiksów stworzył również mikroobrazy – książeczki z grafiką w formacie A8 i Smutną historię o pewnym świecie w formacie A7. Wydał i zadbał o szatę graficzną w tomikach wierszy Dominiki Dancewicz i Krzysztofa Łysiewicza. Sam także jest twórcą kilku bardzo ciekawych tomików poezji pod pseudonimem Lucy Fear-Neuropa, Senny Las, Zaciemniacz. Zasłynął także z wydania zine’a 40 i 4, w którym zakpił sobie z aktywistów działających na polu zine’ów. Wydał pisemko, gdzie nic, co zostało zamieszczone nie było prawdą. Udowodnił tym samym, jak wszyscy chłoną bezkrytycznie to, co przeczytają. Wielki skandal…

Prosiacek jest twórcą bardzo rozmaitym i ciągle się rozwijającym. Dalej rysuje i wydaje komiksy w III obiegu. Obecnie przygotowuje kolejny komiks pełnometrażowy i ma pomysły na kilka następnych. Takich ludzi jak on, już niewielu zostało w niezależnym obiegu. Oprócz Prosiacka nie ma już w III obiegu żadnego zine’a komiksowego z prawdziwego zdarzenia… (cdn.)

  

Krzysztof Kaim

           

Przypisy:

[1]  Żaden, nr 13, rok VII;

[2]  Xerofeeria, str 207 w: Żaden nr 1, 1988 rok;

[3]  Żaden, nr 1622 (nr 5), 1990 rok;

[4] Mój wieloletni przyjaciel, poznany dzięki III obiegowi. Obecnie mieszka z małżonką we Wrocławiu. Pracuje jako pracownik fizyczny w zakładzie, który produkuje części do dużych samochodów ciężarowych;

[5] Niestety nie udało mi się zdobyć tych materiałów, a moja pamięć (słuchałem tej audycji ) po 7 latach bardzo się skurczyła. Wzięli w miej udział: Krzysztof Owedyk (Prosiacek), Paweł Dunin-Wąsowicz (Lampa i Iskra Boża), Kazik Malinowski, Ada Kowalska i Kuba Jakubowski (Żaden). Audycję prowadził Maciej Chmiel;

[6] Zine ten nosił nazwę Luzjuba Urłałcza, a to dlatego, że każda z opisywanych osób miała podać dowolną sylabę i tak powstała nazwa zine’a – jedynego zresztą poświęconego samym twórcom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*