Media a przeobrażenia społeczne po roku 1989

  

Wolny rynek

Już pod koniec rządów PZPR część jej elit zdawała sobie sprawę, iż gospodarka Polski wygląda nienajlepiej i trzeba szukać głębszych zmian systemowych, o ile chce się uniknąć poważniejszego kryzysu i wyzwolić spod panowania systemu kartkowego.

Można tu przytoczyć opinię z pierwszego numeru Polityki z roku 1989., gdzie zwraca się uwagę na niektóre aspekty słabości naszego rynku. Jej publicysta sygnalizował, iż w normalnej, tj. w rynkowej gospodarce, życie natychmiast weryfikuje błędy polityki kadrowej. Upadają albo niekompetentni dyrektorzy, albo źle zarządzane firmy. W polskich warunkach niekompetentny dyrektor, umiejący zachować choć pozory lojalności, mógł latami „produkować” deficyt i hamować rozwój dynamicznych i utalentowanych podwładnych. Najzdolniejsi z nich, odważni i znający swoją wartość, poszukując warunków do samorealizacji, zmieniali zakład pracy, sektor gospodarki lub wyjeżdżali za granicę.[1]

Decydenci partyjni próbowali nawet, wzorem Macao czy Hongkongu, tworzyć strefy wolnocłowe. Jako pierwszy powstał Wolny Obszar Celny Szczecin – Świnoujście (19.XI.1988 r.). Rozpatrywano także możliwość, na razie wewnętrznej, wymienialności złotówki. Jeśli chodzi o politykę gospodarczą, sprawa wydaje się przesądzona. W rządowym programie reform gospodarczych, jaki stanowi projekt planu konsolidacyjnego, określono wstępnie cel: – wprowadzenie wewnętrznej wymienialności złotego na początku lat dziewięćdziesiątych poprzez stworzenie rynku walutowego. Należy to uznać za logiczną konsekwencję postępującej decentralizacji systemu zarządzania gospodarką i liberalizacji handlu zagranicznego. Notabene Polska przystępując w 1986 r. do MFW zobowiązała się prowadzić taką politykę.”[2]

Tymczasem ceny rosły nieubłaganie. Przewidywany na rok 1989 wzrost cen ekonomiści KC PZPR ocenili aż na 50% w stosunku do poprzedniego. Społeczeństwo zmęczone było ciągłymi podwyżkami i potrzebowało nie rządowych zapewnień, a realnej walki z inflacją.

Nawet komuniści zaczęli głośno mówić o prywatyzacji polskiej gospodarki. W lutowym dodatku do Polityki autor, ukryty pod kryptonimem (P. Ad.), ostrzegał przed zbyt szybką i nieprzemyślaną prywatyzacją na podstawie opracowania wykładowców London Bussiness School z tygodnika The Economist: „Do niedawna jeszcze słowo „prywaciarz” traktowano w Polsce jak obelgę. Dziś w coraz szerszych kręgach uważane jest za komplement. Mówi się i pisze bez zastanowienia o prywatyzacji coraz większej liczby zakładów czy nawet gałęzi gospodarki.”[3]

Mając do wyboru różne drogi postępowania, tak partyjny establishment, jak przedstawiciele opozycji, postawili na teorię liberalną. Tymczasem, zdaniem wykładowcy uniwersytetu w Utrechcie, neoekonomisty Krzysztofa Lewandowskiego: „Neoliberalizm wkroczył do  Polski na długo przed 1989 rokiem, jako zbiór mitów, z których najsilniejszy wydawał się zrazu mit wolności, jaką ze sobą niesie. Dzięki trafnemu wyobrażeniu tej tęsknoty Polaków, Unia Wolności zdobyła mandat transformacyjny od obywateli. (…). 

 Mit liberalny wyniósł do władzy Edwarda Gierka, który zaczął zadłużać nasz kraj, spełniając po raz pierwszy od II wojny światowej, choć zapewne nieświadomie, liberalny scenariusz ekonomicznego zniewolenia narodu przy pomocy udzielanych mu pożyczek.” [4]

  Jedynymi osobami, które miały dostęp do źródeł teoretycznej wiedzy o kapitalizmie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, byli uczeni, do których należał m. in. prof. Leszek Balcerowicz, który egzamin neoliberalizmu zdał w latach siedemdziesiątych w uczelni amerykańskiej.

Za sprawą polityki wprowadzania w Polsce nowego ładu gospodarczego, lansowanej przez środowiska neoliberalne, w ciągu dekady lat 90. utraciliśmy 80% naszego majątku narodowego.

W polskim modelu liberalna gospodarka miała stać się dopełnieniem demokratycznej praktyki politycznej. Sprzeczności wewnętrznej doktryn w porę nie dostrzeżono. Podstawy przekształceń podobnego typu bezlitosnej krytyce poddaje rosyjski filozof – Aleksandr Dugin – pisząc: „(…) liberalizm historycznie, konceptualnie, politycznie, filozoficznie i ekonomicznie prezentuje sobą coś zupełnie różnego od demokracji. Jeśli w centrum światopoglądu demokratycznego stoi demos, to w centrum liberalnego – indywiduum; jeśli demokracja opiera się na wyższości interesu grupowego nad jednostkowym, to liberalizm na wyższości indywidualnego nad grupowym; jeżeli demokracja troszczy się w pierwszej kolejności o sferę polityczną, „władzę”, bezpośredni udział w rządzeniu wspólnotą, to liberalizm – o sferę gospodarki, o zapewnienie ekonomicznych i handlowych swobód pojedynczej osoby; i wreszcie, jeśli demokracja jest jedną z form ustroju politycznego społeczeństwa tradycyjnego, to liberalizm jest nową ekonomiczno-filozoficzna doktryną, ugruntowaną na całkowitym odrzuceniu tradycyjnej cywilizacji i dążeniu w efekcie do zniszczenia wszelkich organicznych instytucji społeczeństwa, należących do politycznej i kulturowej historii narodów i państw. (…).

Liberalizm jest najbardziej konsekwentną, agresywną i radykalną formą, w którą wcielił się duch europejskiego nihilizmu, duch anty-tradycji, duch zniszczenia, duch cynizmu i sceptycyzmu, duch „wroga ludzkiego”. Niewątpliwie wszystkie współczesne ideologie z punktu widzenia Tradycji są podejrzane i wybrakowane, wszystkie one zawierają niepewne elementy i głębokie pomyłki. Jednak w swoim czasie i socjalizm i faszyzm, i demokracja,  i anarchizm, w pewnych swych aspektach zachowują związek z sakralnym światopoglądem, choćby i częściowo – i nieświadomie w większości przypadków. Jedynym całkowicie antytradycyjnym światopoglądem okazuje się właśnie liberalizm, ponieważ tylko tam neguje się zarówno w teorii, jak w praktyce, wszelkie dziedzictwo człowieka ze względu na to, co duchowo, historycznie, kulturowo i narodowo go poprzedza, to znaczy neguje się Tradycję we wszystkich jej przejawach.

Demokracja jest ostatnią przeszkodą na drodze do liberalnego piekła.”[5]

Ocena Dugina wiąże się zapewne z przeżywaną przezeń transformacją gospodarki Rosji, gdzie wystąpiły wszystkie negatywne następstwa fiskalnego podejścia do społeczeństwa, „wzbogacone” dodatkowo przez wielkie wpływy mafii.

Ledwie ukonstytuowało się nowe Zgromadzenie Narodowe a gen. Jaruzelski został prezydentem, już pojawiły się głosy, zmierzające do przyspieszenia przemian gospodarczych. Prof. Leszek Balcerowicz nie był jeszcze ministrem i wicepremierem. „W porozumieniach „okrągłego stołu” zapisano: „Uznaje się za konieczne oparcie całej gospodarki, w tym żywnościowej, na zasadach rynkowych. W związku z tym równolegle ze znoszeniem monopoli i reglamentacji środków produkcji, ceny będą kształtowane przez relacje popytu i podaży, a dotacje będą sukcesywnie ograniczane i przekazywane konsumentom.

Urynkowienia gospodarki żywnościowej oczekują dziś producenci żywności i nasi kontrahenci zagraniczni. Zgodę na tę operację wyrazili wszyscy partnerzy „okrągłego stołu”. Pora więc podejmować decyzję.”[6]

W sierpniu nowy rząd Mazowieckiego wprowadził obywatelom szokową podwyżkę cen, co oznaczało rozpoczęcie przygotowań do uwolnienia rynku. Komentowano to różnie, niekiedy mało pochlebnie. Coraz częściej publicyści stawiali zarzuty, że konstrukcję rynkową zaczęto w Polsce budować od dachu, zamiast zacząć od solidnych fundamentów.[7]

Drogę obraną przez Leszka Balcerowicza popierała większość opozycji. Ekonomia nie jest najmocniejszą stroną polskich elit, zachodnie wykształcenie zdobyło profesorowi ogromny kredyt zaufania. Balcerowicz w owym okresie nie unikał prasy. Posiedzenie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów poświęcono 26 bm. opracowaniu szczegółowego planu działań.

„To, co stać się powinno w najbliższym czasie przedmiotem naszej pracy – powiedział na wstępie przewodniczący ekonomicznego sztabu wicepremier Leszek Balcerowicz – odnosi się z jednej strony do pakietu propozycji zmian systemowych, z drugiej musi pozwalać na podejmowanie decyzji doraźnych, aby stabilizować gospodarkę już od dziś. Nad czym więc zamierza pracować KERM i przygotowanie jakich propozycji rozpisano w środę na poszczególne resorty lub na kilka z nich razem? W zleconym do opracowania pakiecie dotyczącym przekształceń instytucjonalnych i systemowych znalazły się m.in. prace nad zmodyfikowaną koncepcją przedsiębiorstwa państwowego, które owocować powinny m.in. propozycjami zmian w ustawie o przedsiębiorstwie państwowym, w tzw. ustawie o upadłości a także koncepcją innego określenia funkcji dyrektora oraz wnioskami, co do roli samorządu. Kolejny blok zagadnień, co do których gospodarcza ekipa rządu ma przygotować propozycję nowych rozwiązań obejmuje, mówiąc najogólniej – zmiany charakteru opiekuńczej roli państwa. Chodzi tu o zgłoszenie propozycji innych zasad finansowania służby zdrowia, oświaty, nauki, a także pozostałych dziedzin, zasilanych z funduszy budżetowych w całości lub częściowo.”[8]

Balcerowicz nie wyobrażał sobie polskiej gospodarki bez współpracy z instytucjami walutowymi o zasięgu globalnym.

„Wicepremier i minister finansów Polski Leszek Balcerowicz przemawiając w środę na posiedzeniu Rady Gubernatorów Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego stwierdził, że Polska przywiązuje szczególne znaczenie do członkowstwa w obu organizacjach i do ich sugestii w sprawach rozwoju gospodarczego. Historyczne przekształcenia w kierunku demokracji parlamentarnej i gospodarki rynkowej – powiedział – cieszą się szerokim poparciem społecznym, ale dokonywane są w krańcowo trudnych warunkach ekonomicznych. Podkreślił istotny wpływ obciążenia zadłużeniem zagranicznym na głębokość przechodzonego kryzysu.

Charakteryzując obecną sytuację ekonomiczną Polski, wicepremier zarysował przygotowany program gospodarczy nowego rządu w sferze stabilizacji makroekonomicznej oraz przekształceń strukturalnych. W pierwszej z tych dziedzin zapowiedział: głęboką redukcję deficytu budżetowego, zaostrzenie kontroli nad kredytowaniem i rynkowe ustalenie stóp oprocentowania, ustanowienie realistycznego, jednolitego kursu wymiany złotego w stosunku do dewiz, eliminację lub redukcję większości dotacji i zniesienie kontroli administracyjnej nad większością cen, a także prowadzenie polityki dochodowej przeciwdziałającej nadmiernemu wzrostowi wynagrodzeń.

Wśród przekształceń strukturalnych gospodarki wicepremier przytoczył eliminację administracyjnych i podatkowych ograniczeń, hamujących rozwój firm prywatnych, prywatyzację znaczącej części istniejących przedsiębiorstw państwowych i zaostrzenie wobec nich rygorów budżetowych. Zapowiedział także reformę systemu podatkowego (w taki sposób, by nie hamował on przedsiębiorczości) oraz rozwój rynku kapitałowego i systemu bankowego.”[9]

Program gospodarczy rządu Mazowieckiego wciąż jednak nie był przedstawiony społeczeństwu. Moment ów odwlekano do chwili doprecyzowania założeń. Oficjalnie ogłoszono go 9. października, ale już 3 dni wcześniej prof. Balcerowicz wystąpił podczas konferencji prasowej.

Zapytano na niej ministra, czy nie wydaje się że to, co proponuje polskiemu społeczeństwu to wypowiedzenie wojny dotychczasowemu systemowi gospodarczemu oraz czy społeczeństwo ma pełną i jasną świadomość kosztów, jakie z tego tytułu będzie musiało ponosić, choćby poprzez wzrost bezrobocia? Drugie pytanie dotyczyło terminu wprowadzenia w życie planu prywatyzacji gospodarki.

Prof. L. Balcerowicz wyjaśnił, że gdy chodzi o pytanie pierwsze, to wojna jest wspólna, bo nie tylko rząd, ale i społeczeństwo chciałoby się z obecnego systemu wydostać. Nie widział bowiem ruchu poważnych zwolenników pozostania przy systemie dotychczasowym czy też cofania się do systemu gospodarki wojennej, systemu nakazowo-rozdzielczego. Jeżeli chodzi o koszty społeczne, to w ogólnych zarysach już je przedstawił. Natomiast obliczenia ich rozkładu wciąż trwają, bo nie można ich dokładnie obliczyć. Na tym polega wedle Balcerowicza niepowtarzalność, trudność sytuacji. Przygotowano pewne szacunki, ale zależne od tego, jakie warianty decyzji rząd podejmie. Zdaniem profesora w skrajnym przypadku bezrobocie mogło być duże. Widział jednak możliwości rozładowania, łagodzenia tych niebezpieczeństw.[10]

Tak pojawił się „plan Balcerowicza”, do dziś wywołujący spory nie mniejsze, niż „gruba kreska”. Tadeusz Mazowiecki wierzył w szybką poprawę sytuacji gospodarczej kraju, również nie biorąc pod uwagę kosztów społecznych, dla Balcerowicza trudnych, bo niewymiernych (dla neoliberalizmu tylko to, co mierzalne, ma jakąś wartość).

„Rzeczpospolita” tak informowała o poczynaniach rządu: „ – Nasze plany nie będą ani doskonałe, ani łatwe, ale chodzi o to żeby za rok mogło być lepiej . – Te słowa wypowiedział premier T. Mazowiecki 9. bm. na posiedzeniu Rady Ministrów, podczas którego dyskutowany był projekt założeń polityki gospodarczej rządu. Program gospodarczy rządu przewiduje dwa rodzaje działań. Po pierwsze stabilizację gospodarki, w tym zwłaszcza opanowanie inflacji, po drugie – przeobrażenie systemu gospodarczego.

Realizacja programu będzie przebiegać w dwóch fazach. W pierwszym etapie, który będzie trwać  nie dłużej niż do początku 1990 r. podejmie się działania mające na celu zahamowanie tempa wzrostu cen, powstrzymanie ucieczki od złotego oraz ograniczenie deficytu budżetowego. Faza ta obejmuje również przygotowanie odpowiednich działań organizacyjnych i legislacyjnych.”[11]

Jeszcze latem Lech Wałęsa oprotestowywał podwyżki cen. „Ostatnie, zaskakujące podwyżki cen i braki podstawowych artykułów wywołują w kraju stan wielkiego napięcia. Podwyżki te wprowadzono, choć nie ma jeszcze aktów prawnych, które mają umożliwić indeksację płac, co jest sprzeczne z ustaleniami Okrągłego Stołu.

NSZZ Solidarność stwierdza raz jeszcze, że polskiej gospodarce potrzebna jest głęboka reforma, której nie mogą zastąpić podwyżki cen. Każde inne działanie może doprowadzić do wybuchu fali społecznego protestu.”[12] (cdn.)

 

Kamil Soroka


[1] Studenski J., Krótka ławka rezerwowych, „Polityka”, nr 1 (1653), 7. I. 1989 r., s. 5;

[2] Dorosz A., Czy możliwa jest wymienialność złotego? Warunki, zagrożenia, nadzieje, „Polityka”, nr 1, 7.I.1989 r., s. 17;

[3] (P. Ad.), Prywatyzacja dobra na wszystko, „Polityka – Eksport – Import”, nr 3, luty 1989 r., s. 20;

[4] Lewandowski K., Listonosz, „Ulica Wszystkich Świętych”, nr 12, 18. XII. 2003, ss. 29-30;

[5] Dugin A., Tak – dla demokracji! Nie – dla liberalizmu!, tłum. Karolina Bielenin, M., „Obywatel”, nr 2 (28)/2006, ss. 61-62;

[6]  Bartoszewicz T., Urynkowienie, „Rzeczpospolita”, nr 175, 28. lipca 1989 r., s. 6; 

[7] O rynku – ile można interwencji, ile trzeba. Rozmowa z wiceministrem rynku, Włodzimierzem Hausnerem, „Rzeczpospolita”, nr 218, 19.IX.1989 r., s. 14;

[8] (PAP), Tworzenie programu reanimacji gospodarki, „Rzeczpospolita”, nr 220, 21.IX.1989 r., s. 2;

[9] Perczyński A., Stawka wysoka ryzyko duże. Wystąpienie wicepremiera L. Balcerowicza na temat programu ekonomicznego nowego rządu, „Rzeczpospolita”, nr 226, 28.IX.1989 r., s. 6;

[10] Bień K., Konferencja prasowa rzecznika prasowego rządu, „Rzeczpospolita”, nr 234, 7.-8.X.1989 r., s. 4;

[11] Rząd ogłosił program gospodarczy. Główne założenia i kierunki, „Rzeczpospolita”, nr 238, 12.X.1989 r., s. 2;

[12] Lech Wałęsa i kierownictwo „Solidarności”. Przeciw podwyżkom – Prezydium KKW „Solidarność”, Gdańsk, 26. czerwca 1989, „Gazeta Wyborcza”, nr 38, 29. czerwca 1989 r., s. 3.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*