Która prawda zwycięży?

Wszystko zapętla się w tej naszej codziennej politycznej poprawności. Nawet radykałowie mają z tym problem. Dziś widziałem na YT jak prawicowy bard, rodem z wirtualnej Sieci – imć Jabłonowski – wali w gębę jakiegoś namolnego typa, oskarżającego go o ruską agenturę. A wszystko to okraszone powstańczą zadumą dnia 1. sierpnia. Dla odbiorców tych „radykalnych” treści, serwowanych przez portal społecznościowy, jakim jest YT, wymowa owego aktu jest iście karkołomna. Żydowska prowokacja? Wojna na łonie skrajnie prawicowych „ostatnich sprawiedliwych”? Siła prawicowego ducha, który Polskę podniesie z kolan?

Z całym szacunkiem, bo w dalszej części tekstu będzie nie o tym. Myśląc, że iskra jutrzenki rewolucyjnej zapłonie po pogadance w Sieci w dobie gier, dla których 2 miliardy ludzi na świecie porzucają życie rodzinne, jest chyba nie na miejscu. System (globaliści) wyciągnęli lekcje z różnych upadłych systemów politycznych. Dziś serwują nam kompleksowe niewolnictwo i papkę, zamiast informacji. Ludzkość nie jest w stanie myśleć swobodnie, skoro wolność czerpie z FB czy YouTube. Człowiek nie jest w stanie szczerze porozmawiać z kumplem (o ile go ma), czy kimś z rodziny. To już nie jest objaw apolityczności a wtórnego debilizmu, co jedną nogą opiera się o prawdy, płynące z Gazety Wyborczej i TVN-u a drugą czerpią dziewicze wiadomości z PiS-owskiego TP 1. Jesteśmy otoczeni tym kokonem jak muszka w pułapce pajęczej sieci. Dziś pajączek jest syty i nas sobie zostawi na deser. Siedzimy tak w Sieci nieruchomo – oplatani – wiedząc, że to, co ma nadejść, wkrótce nadejdzie. I tak właśnie jest.

Nie inaczej dzieje się po lewej stronie tej pozornej barykady bezsilności. Kilka dni temu jedna z komercyjnych stacji o kapitale niemieckim przedstawiła reportaż z Warszawy .Stolica jak to stolica – inne marzenia, inne priorytety. Pewna młoda para zapragnęła własnego M z rynku wtórnego. Wzięli bankowy kredyt i coś w ich życiu się posypało. Koniec końców mieszkanie w bloku, pamiętającym tow. Gierka dzięki agencji pośrednictwa zamieszkali Wietnamczycy, którzy w naszym kraju znaleźli przystań do rozwoju. Pan Kamil podpisał z parą obcokrajowców umowę cywilno- prawną i dał swój dach zarobkowym refugees jak i zaspokoił niezaspokojony wciąż Urząd Skarbowy. Rodzina Wietnamczyków regulowała czynsz do roku 2016, by później wymigiwać się od swojej powinności – nie otwierali drzwi, unikali kontaktu z właścicielami. Koniec końców parze młodych ludzi udało się usidlić lokatorów na dziko i dogadali się, iż się wyprowadzą lecz bez podpisania protokołu zdawczo-odbiorczego. Para zabrała rzeczy, po czym młodzi Polacy dowiedzieli się, że Wietnamczycy sięgnęli po pomoc oddolnego Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz aktywistów – radykałów squattersów z  Kolektywu Syrena. Wiadomo -z pozycji lewicowej poprawności winnym jest zawsze wyzyskiwacz, parszywy właściciel – kapitalista! Do tego w sporze białych Polaków z Wietnamczykami politycznie poprawni aktywiści z Syreny stanęli po stronie obcokrajowców, demolując ścianę i wprowadzając ich metodą wziętą z westernu. Aktywiści, powołując się na przepisy ustawy o ochronie lokatorów, zniszczyli drzwi i wprowadzili najemców z powrotem do mieszkania, a wszelka próba odzyskania należności od Wietnamczyków kończyła się na obronie lokalu przez kilkunastu działaczy. Powiedzieli oni parze młodych Polaków, że nie mają prawa nawet przychodzić na klatkę, do własnego mieszkania! Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów – jako rozsądniejsze – podjęło się próby rozwiązania sporu. Lecz, mimo że udało im się znaleźć mieszkanie dla wietnamskich najemców, ci nie zdecydowali się z tej pomocy skorzystać, robiąc z mieszkania, jakie zajmują, noclegownię dla nielegalnie przebywających w Polsce współziomków. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów wycofało się z akcji pomocy Wietnamczykom, za to lewicowi aktywiści trwają na barykadzie! Właściciele mieszkania muszą co miesiąc płacić za swoją własność prawnie ubezwłasnowolnioną ratę kredytu, co powoduje, że nie stać ich już na czynsz. Zaległości w opłatach to w tej chwili około 8 tys. zł. Jeżeli nic się nie zmieni, to istnieje ryzyko, iż na wniosek wspólnoty mieszkaniowej lokal zostanie zlicytowany a bogu ducha winni młodzi ludzie staną się … bezdomni? Może za jakiś czas będą uczestniczyć jako potrzebujący w cyklicznych akcjach rozdawania jedzenia, organizowanych przez Kolektyw Syrena?

I jaki morał wypływa z tych dwóch zupełnie obcych sobie sytuacji?

W pierwszej mamy do czynienia ze sprawnym piarem, w który idą skrajności, myśląc, że stare upiory – zapakowane w modny „dizajn” – da się dziś wskrzesić i z powodzeniem na łonie popcultury sprzedać jako pakiet opakowania z podobno przełomową treścią. Ostatnio w dyskoncie kupiłem colę w puszce, a skusiło mnie opakowanie nawiązujące do produktu retro. Wiecie co – smak był jakby znajomy. Oczywiście coli a puszka wylądowała w śmietniku. Chciałem coli – dostałem colę i co dalej?

W przypadku warszawskich lewicowych radykałów, którzy chlubną kartą wpisali się w warszawski bój z mafią reprywatyzacyjną, jaka wyrzuciła na bruk tysiące nieszczęśników, doszło do jakiegoś sprzężenia.

Własność to własność! Ci młodzi Polacy na dorobku mogli dać Wietnamczykom notarialnie umowę okazjonalną i przedłużać ją co miesiąc. Wtedy nie byłoby problemu z ich nieuczciwością a teraz to jak walka z wiatrakami. Każdy ma swoje racje! Antyrasistowscy obrońcy będą bronić wietnamskich oszustów na telefon tylko dlatego, że Polska to kraj „PiS-owskiego faszystowskiego terroru”, o czym mówi nawet wokalista U2 – Bono. Polscy właściciele po latach batalii sądowych doczekają się sprawiedliwości. Dostaną swoje mieszkanie, zamienione w ruderę i chlew, którego zadłużenie sięgnie jego wartości. Zwycięży prawda!

Która prawda?

Roman Boryczko,

 sierpień 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*