Jakub Pańków – wiersze

img_3656

 

 

 

 

 

 

 

 

nie poznasz

 

nie poznasz bohaterów, świętych i proroków

nie poznasz szaleńców i poetów

nie usłyszysz wołania na pustyni

 

zaproszono cię na bankiet, wernisaż oraz raut

poznasz tam welurowego pawia

kochającego dostojny marmur

karła dziergającego pajęczynę swego cienia

plastikowego sfinksa

oraz myszy

które wygryzły dziury

w myślach klasyków

by zbudować swoje gniazda

 

 

 

Odczucie

 

(Jadąc samochodem. Gdzieś na drodze ze Stróżówki do Nowicy, 10. października 2014 roku, tuż po rozmowie telefonicznej z moją żoną)

 

 

to życie , które odeszło, umarło

przez chwilę było takie prawdziwe

a przecież przyjaźnie niczym gwiazdy

mają swój czas

 

opieram się twarzą o ciężkie, nabrzmiałe słońce

dni ostatnich,  schyłkowych

października i Świata

to jest kres oraz początek

 

światło  jak miód , jak lawa

gęste, leniwe, groźne

kleję się do niego jak owad

uwięziony w bryłce bursztynu

 

śmierć nie jest tak różna od życia

zwycięstwa od porażek

chciałbym tu pozostać

na zawsze

 

 

 

Przyszłość

 

piękniejsza od nieśmiertelności

groźniejsza od heroiny

twarz  świata

w którym oddychamy snem betonu

horyzontem  piasków ruchomych

tanią azjatycką elektroniką

 

oczy nasze samotne, dalekie

a dłonie  ślizgające  się

po błyszczących  artefaktach

niezaprojektowanych

jeszcze

przyjemności

 

Magowie Na Dzisiaj wróżący z dymu

proroctwa jednego popołudnia

pewni tylko niczego

a między nimi przechadzająca się Pycha

pijana ladacznica

krwią Prawdziwych

ukamienowanych sztucznością

uśmiechów

piękniejszych od nieśmiertelności

groźniejszych od heroiny

 

 

 

                                                                                                            

Przesłanie

 

Mojej córce 

 

po pierwsze

wyobraźnię rozgrzesza cisza

po drugie

zawsze jest ktoś drugi

po trzecie

życie jest mirażem, snem krótkim

 

bądź więc silna pokorą

uparta gniewem słusznym

pamiętaj jednak

nie za każdą cenę

 

trzymaj się z daleka

od pięknych oraz krętych

otchłani zatracenia

od nieznanych przestrzeni

unikaj tych wszystkich zaklęć cudownych

pieśniarzy z pająkiem i lukrem

na ustach

 

idź więc drogą

nie tą jednak wydeptaną w pyle i mule

przez kondukt żałobny

z molem i rdzą w klapie

 

trzymaj się drogi prostej

trzymaj się siebie

tam gdzie jesteś najlepsza

trzymaj się liryki

bez patosu

jak chleb, którym się łamie

 

idąc między wilki – pamiętaj

sofistom daj zawsze oset do przeżucia

a dziecku uśmiech i ptaszka z drewna

człowiekowi napotkanemu  słowo dobre

pamiętaj

 

może się kiedyś spotkamy

zapytaj, zapytaj proszę wtedy

którędy, czy to moja też droga

córuchno  

 

 

Nigdy

 

nigdy

nie zostanę przetłumaczony na język tych spraw

nigdy

nie zostanę wystawiony na dobrodziejstwo zmian

nigdy

nie będę Lekcją doktora Tulpa

przed magistratem miasta

w słoneczny dzień

nigdy

 

Jakub Pańków

Na fotografii: Autor z córką Marysią

 

 

 

One thought on “Jakub Pańków – wiersze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*