2 thoughts on “(Polski) Łatwo jest pluć na Wałęsę, trudniej na siebie! (2)

  • Friday February 17th, 2017 at 07:31 PM
    Permalink

    Miły Panie, ciekaw byłbym rozwinięcia Pańskiego zdania:

    milczy się skutecznie o studenckiej kontrkulturze l. 70. XX w., choć to ona, nie KOR, wpłynęła na zmianę świadomości Polaków i pozwoliła im na społeczne przebudzenie latem 1980 r. KOR i ROPCziO zawłaszczyły ten fragment dziejów, którego były realnie epizodem – i to utrzymywanym za pieniądze CIA i Watykanu.

    Konkretnie chodzi o ten wątek dorobku kontrkultury, to byłoby ciekawe.

    Reply
  • Saturday February 25th, 2017 at 04:32 PM
    Permalink

    Jakiekolwiek pewne twierdzenie, na temat tego co wpłynęło na zmianę świadomości Polaków jest moim zdaniem obarczone dużym ryzykiem, by nie powiedzieć z założenia błędem. Mój znajomy, którego ojciec był w czasach komuny powiedzmy artystą estradowym, a konkretnie reżyserem teatralnym, zapytał swojego ojca po latach, dlaczego oni ( środowisko teatralne)nie widzieli tego jak się rozmienia na drobne ideały Solidarności. Ojciec mu odpowiedział, że “oni” byli wtedy młodzi, mieli dość tego “syfu”, szarości, proszenia się o paszport, chcieli po prostu zmiany. Nikt wtedy, może poza nielicznymi jednostkami, nie wnikał w meandry polityki światowej i jej przełożenia na zmiany w Polsce. Gdyby Pan zapytał prostego robotnika z Huty im. Lenina, czy stoczniowca z Gdańska, czego oczekiwali , to paradoksalnie odpowiedzieliby podobnie jak przeciętny inteligent. Nikt nie wiedział kim są naprawdę ludzie pokroju Geremka, Balcerowicza, Michnika, czyje interesy reprezentują.
    W połowie lat 80., jako “wczesny”nastolatek, pojechałem z rodzicami do Frankfurtu nad Menem. Doświadczyłem tam swoistej epifanii, że jest taki świat. Szczerze wtedy znienawidziłem “socjalizm”, właśnie za tą szarość , puste sklepy, za ten “syf”. Też chciałem żeby u Nas było inaczej. Ameryka była dla zdecydowanej większości w Polsce w latach 80. ziemią obiecaną, ostoją wolności,demokracji i dobrobytu…o ironio.

    ***
    I taka dygresja.
    Kultura do 89. była w miarę zarządzana centralnie ( choć istniał wbrew pozorom pewien margines wolności), ale po 89. -moim zdaniem-została całkowicie przekazana w ręce Adama Michnika. Osobiście uważam, że autentyczna kontrkultura nie przekłada się na nic, jeśli chodzi o głębsze zmiany społeczne, już nie mówiąc o politycznych. Jest to pewnego rodzaju mit, utrwalany przez środowiska przychylne władzy, a pokrywający się niestety z pewnym idealistycznym i utopijnym marzycielstwem jednostek. Sam kiedyś w to wierzyłem, niemniej rzeczywistość, z czasem, obnażyła prawdziwe mechanizmy kształtowania “kultury”.Władza dba o artystów TYLKO wtedy jeżeli pomagają oni legitymizować taki czy inny porządek, nawet jeśli w grę wchodzi oszustwo na niebotyczną skalę, jak “upadek komunizmu” czy Okrągły Stół.”Kontrkulturę” chwali się po czasie, ale tylko pod warunkiem, iż nie sypała ona piachu w tryby “dobrych zmian”. Kontrkulturę tworzy natomiast każdy, kto ma odwagę mówić rzeczy niewygodne wbrew obowiązującym trendom, za cenę często intelektualnej emigracji i osamotnienia. Tak było chociażby z Herbertem, który jako jeden( a może jedyny) z nielicznych intelektualistów tego formatu , zakwestionował “autentyczność” Okrągłego Stołu. Herberta nie dało się całkowicie zamieść po dywan, bo jednak nie ten format. Udało się natomiast GW wykreować inne autorytety potwierdzające tezę. Jeśli zaś chodzi o prawdziwych kontestatorów i twórców kultury niezależnej, jednak “bez takiego nazwiska”, to wystarczyło tylko udawać, że nigdy nie istnieli. Ale to Pan świetnie zapewne wie.

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*