Anarchiści stanęli wam w gardle?
Przedwyborcza gorączka udziela się wszystkim kandydatom – nawet tym, którzy “urwali się z choinki” i jak niegdyś Stan Tymiński kilkoma frazesami i stekiem bzdur chcą porwać tłumy. Numer “na wolnościowca” w markowym garniturze przejdzie może wśród gimnazjalnej młodzieży czy na owsiakowym “Woodstocku”, ale nie w realnym życiu. Internet jest idealnym narzędziem do kreowania siebie, co znakomicie wykorzystał swego czasu “Ruch Palikota”, porywając swoją laickością młodych, by po kilku latach zostać spuszczonym do szamba historii.
Formacja kandydata na prezydenta Polski – Pawła Tanajno – Demokracja Bezpośrednia pozywa w trybie wyborczym za stwierdzenie na antenie TVP 1, gdzie Dominika Wielowieyska nazwała Demokrację Bezpośrednią “ugrupowaniem anarchistycznym”. Paweł Tanajno i jego partia domagają się pisemnych przeprosin, sprostowania na łamach “Gazety Wyborczej”, a także, by dziennikarka spędziła godzinę na kawie z kandydatem Demokracji Bezpośredniej. W czasie tego spotkania – jak czytamy w komunikacie partii – “kandydat wyjaśni Dominice Wielowieyskiej, że demokracja bezpośrednia jest wpisana w polskiej Konsytutucji (art. 4.), a polska Konstytucja nie ma niczego wspólnego z anarchią”. I tu dochodzimy do sedna sprawy. By zrozumieć w Polsce, czym jest demokracja bezpośrednia, trzeba było uczestniczyć, bądź choć interesować się w młodości “sceną niezależną” lub działaniami polskiej “Federacji Anarchistycznej”, która to tę właśnie ideę z marnym skutkiem próbuje zaszczepić wśród polskiego kołtuństwa, zaślepionego wiarą, sukcesem, gromadzeniem dóbr i pędem do mamony. Niestety wirtualna Demokracja Bezpośrednia nie jest formacją zdeklarowaną jako formacja anarchistyczna, a jedynie napatrzyła się wzorców skandynawskich czy tych, przyjętych w Szwajcarii i narzucić je chce polskiej mentalności. Chyba… siłą… Nie mogę odbierać młodemu panu Pawłowi dobrych chęci, ale “dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane” i lepiej, by ów młodzian kroczył dalej świetlaną ścieżką kariery czy wychowywania dzieci a nie mamił umęczony naród jutrzenką zmian. Zmian – dodaję – wirtualnych! Panie Pawle, to już przerabialiśmy!
Teraz zajmijmy się drugą strona barykady – to będzie ciekawsze, pani Dominiko Wielowieyska! Pani “Gazeta Wyborcza” zawsze stoi murem za biedą, wykluczeniem i wszelkimi ruchami wolnościowymi o zabarwieniu lewicowym. Zapomnieliście już “Kolorową Niepodległą”, którą to akcją pogrążyliście wolnościowców, robiąc z dobrej antyfaszystowskiej roboty blask fleszy, lans i tabloid?Właśnie przez “Gazetę Wyborczą” mamy ”taki 11. listopada!”, gdzie atakowane są squaty i poluje się w Warszawie na wszelkich odmieńców, zaś stadion Polonii Warszawa na fali narodowych uniesień został wyczyszczony z “brudasów”. To wy, swoimi umizgami z władzą i przyklaskiwaniem systemowi opresji, który spadł na futbolowych fanatyków, zaprosiliście ich na narodowe święta. Zapomnieliście już o punk rocku, squatach, akcji Food not Bombs czy ruchach lokatorskich, że oddolną demokrację nazywacie, tfu!!! – anarchistyczną?
Jedni i drudzy są siebie warci. Pogoń za złotym cielcem i władzą odsłania prawdziwy obraz ludzi, wyzutych z przyzwoitości.
Nie wycierajcie butami anarchistów – oni przynajmniej są ludźmi z pasją, a nie podstępnymi sługami korporacji czy obcych interesów.
A do samej sceny niezależnej mam radę – “po owocach ich poznacie” – oto prawdziwa twarz obrońców ruchu wolnościowego w Polsce!
Roman Boryczko,
kwiecień 2015