Gospodarka i politykaRzeczypospolita

Zgrzytają narodowców zęby

blog_ka_3569104_4274207_sz_taniec_i_rewolucja[1]Ile by nie pisać słów, Marsz Niepodległości można spokojnie uznać za „imprezę” spełnioną. Skanalizował on w sobie ruchy skrajne,połączył też i skrajne emocje, które targają serca i dusze młodych narodowców. Plan na „Wielką Polskę”, która jak Feniks z popiołów pojawi się po marszu oczywiście nie wypalił. Tlą się jeszcze nadzieje na wspólne listy środowisk narodowych (RN, Nowa Prawica, Zmieleni.pl), czyli tak zwanych partii o skrajności strawnej w oficjalnym nurcie demokracji parlamentarnej. Żołnierze „nowej Polski” mają być prawi, godni i fanatycznie oddani sprawie. Teoretycznie każdy polityk, idący na bój o głosy wyborców, tak się reklamuje czy to z lewa, prawa, czy z centrum. W praktyce następuje zderzenie z murem zakrzepłych układów, które próbują rozbić,  lub zostawiamy porządek rzeczy w stanie niezmienionym. Plan skoku na sejmowe mandaty nie  wypalił, bo w obecnym stanie narodowcy to jakaś polityczna amatorszczyzna, a ich kadrowcy panicznie próbują przeforsować wizerunek młodych, zdrowych, niebieskookich „SAmanów”, którzy niczym pierwowzór pomaszerują na stolicę. Zgody w Ruchu Narodowym nie ma, bo jest on zjednoczeniem dziesiątek pomysłów i setek koncepcji, często wzajemnie siebie wykluczających. Taki staropolski bigos od neopogan, praktykujących katolików po gorliwych wyznawców wodza III Rzeszy i zwolenników okręgów jednomandatowych. Już teraz nastąpił zgrzyt po wydarzeniach pod rosyjską ambasadą. Słyszeliśmy, co bracia w szalikach z barwami Polski wykrzykiwali do Moskali – najlżejszy kaliber mówi coś o córach Koryntu:). Rosyjscy autonomiczni towarzysze obruszyli się, że tak się nie godzi, że oni na „Ruskim Marszu” gościli braci z Polski – a tu takie sceny…  Razem z Polakami mieli wspólnie budowac wielką tysiącletnią brać słowiańską, tymczasem  kibole podpalają „ruski dom”. Już na Euro 2012 chuligani z Polski dali popis swoich antypatii, gdy na ulicach Warszawy z różnym skutkiem napadali na rosyjskich kibiców i zorganizowane MOB-y chuligańskie zza wschodniej granicy. To ciekawe, bo polscy fanatycy podzielili się co do kwestii rosyjskiej na domagających się oddania wraku Tupolewa po smoleńskiej katastrofie i tych, których interesuje wielki słowiański internacjonalizm. Wydarzenia spod ambasady unaoczniły, że tłuszcza w szalikach ma jednak jakieś poglądy i nie boi się ich przedstawiać a rozszalały tłum, spuszczony z kagańca, mógł dokonać aktów niebywałych i niespotykanych w tej części świata. Podpalenie ambasady możliwe jest w Afryce czy Azji, ale nie w środku Europy. Na szczęście dla naszych prawoskrętnych spaliła się tylko budka strażnika i naruszony został mir domowy. Co zrobią teraz partyjniacy z NOP-u, umizgujący się do braci słowiańskiej Rosji i Ukrainy? Czy ci najbardziej skrajni wyjdą ze stadionów i pójdą swoją autonomiczno-nacjonalistyczną drogą, odrzucając umizgi wyżelowanych polityków (vide: Bosak), co chcą na ich plecach dostać się do władzy, a potem siłowo ich zniszczą, jak pokazuje historia? Może do wyjścia ze stadionów będą jednak zmuszeni przez liczniejszą patriotyczną brać po szalu, która przestanie tolerować grupy ideologicznie sobie obce? Czy może AN będą koegzystować w jednym ulicznym froncie z grupami kibolskimi,  patriotami niechętnymi Rosji, wracając do macierzy, czyli jawnej fascynacji Adolfem Hitlerem i Wielką Tysiącletnią Rzeszą. w którą też wierzą Rosjanie..? Polskie piekiełko w pełnej krasie. Prawicowa Fronda,  by również zaistniec na medialnym Net-froncie i podgrzać atmosferę totalnego zamętu, przedstawiła na swych łamach bajeczkę o Antifie, która grozi wymordowaniem wszystkich kibiców Legii Warszawa za tolerowanie na swym stadionie nacjonalistycznych symboli. Z całym szacunkiem, ale Antifa ma swoje priorytety i chyba bardziej koncentruje się na czyszczeniu podwórka Polonii Warszawa niż areny „wojskowych”, tym bardziej, iż biorąc pod uwagę liczebność – nikt o zdrowych zmysłach nie porywa się z motyką na słońce (czyt. stadionowi hooligans Legii to bramkarze, handlarze narkotyków, złodzieje, grypsera, pospolity kryminał, czyli przeciwnik ciężkiego kalibru). Walki z kibicami Arki próbował wiele lat temu Hydrant Corps, bojówka antyfaszystowska i nie skończyło się to dla nich dobrze.  Bajeczkę podchwyciły internetowe prawicowe media, ale ten gorący news nie stał się sensacją na miarę „niemieckiej Antify”, atakującej przechodniów i skończył swój żywot jako internetowa wydmuszka. Co ciekawe, obie strony barykady przekrzykują się, kto się bardziej sprzedał władzy. Antifa to „lewacy”, przyjaciele pedałów z Gazety Wyborczej, do tego konfidenci i cienkie bolki. Ruch Narodowy i cały ten spektakl, zwany narodowym zrywem, jest na rękę PO, która potrzebuje odwrócenia uwagi od katastrofy państwa, a takie gorące newsy bitewne idealnie do tego na kilka dni komentarzy radiowo-telewizyjnych pasują.

Znów wygrała władza, toteż trwa i trwać będzie nadal. Sypią się już wyroki, są zatrzymania, będą kary więzienia. Chuligani wyślą paczki do swych męczenników a karawana pojedzie dalej.

Trochę z innej beczki. Donald Tusk, by poprawić swoje notowania na polu walki z chuligaństwem neonazistowskim za cel honoru obrał krucjatę przeciwko skinheadom z Białegostoku, którzy cyklicznie dokonują napadów na tle rasistowskim. Za powodzenie akcji odpowiada Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW, który zagrzmiał „Idziemy po was!”. Na razie efektów nie widać. Media podały, że jeden z członków policyjnej komórki do spraw zwalczania neonazistów w Bialymstoku został przez nich samych pobity w nocnym klubie. Poirytowany Tusk nie szczedzi szyderstw pod adresem ministra.

„Wolałbym, żebyś takie rzeczy mówił, jak już po kogoś dojdziesz – nie kryjąc irytacji zwrócił się do Sienkiewicza podczas Rady Ministrów. Odtąd często złośliwie do tego nawiązuje. “Gdzie już jesteś? Doszedłeś do Małkini? Czy już do Białegostoku?” – rzuca.

 Roman Boryczko

Listopad 2013

(Visited 47 times, 1 visits today)

Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht.

*