Choćby minimum przewidywania…

Bill Gates bodaj 5 lat temu ogłosił wszem i wobec, że ludzkość nie powinna produkować i używać broni, za to skierować wysiłki na zabezpieczenie się przed bronią (w cudzysłowie i bez) biologiczną.

Tymczasem nasz rząd, na nieciekawych warunkach finansowych kupuje sprzęt drogi i niepotrzebny  (np. F-35), który nie będzie chronił naszych granic, gdyż jest typową bronią konfliktu międzykontynentalnego. A przecież na terenie Unii Europejskiej dobrze byłoby stworzyć armię, która umiałaby zabezpieczyć terytorium UE (czy może całej Strefy Schengen) i za 2% PKB każdego z unijnych państw mogłaby zabezpieczyć produkcję (tak – własną!) jak utrzymanie gotowych już środków bojowych, co wpłynie też na zminimalizowanie bezrobocia nie za Wielką Wodą, a w Europie.

Wydawanie przez Warszawę grubych miliardów na słaby lub niesprawdzony sprzęt, nie ma niczego wspólnego z bezpieczeństwem Rzeczypospolitej.

W dodatku w roku 2020 społeczność międzynarodową spotkało zagrożenie ze strony koronawirusa, a nie północno-koreańskich lub chińskich wyrzutni rakietowych. Od końca stycznia cały świat informowano o zagrożeniu i rozwoju choroby. I nikt poza samymi Chinami nie zrobił niczego. Polski rząd także nie zabezpieczył poprzez właściwe agencje (np. Agencję Rezerw Materiałowych) nawet maseczek czy płynu dezynfekującego. Przez niemal 3 miesiące można było zdziałać o wiele więcej. Droga najprostsza ku pozyskaniu maseczek czy kombinezonów to zlecenie ich produkcji firmom, szyjącym ubrania robocze, których kilka jeszcze na terenie RP zostało. Dlaczego moloch, jakim jest Orlen, nie podjął produkcji płynu do dezynfekcji znacznie wcześniej?

Cieszę się, że premier Morawiecki i minister Łukasz Szumowski co drugi dzień organizują posiedzenie lub konferencję, by przekazać społeczeństwu pocieszające informacje. Może i lepiej poinformowani, nie ustrzeżemy się jednak przed koronawirusem Covid-19, który przejedzie walcem przez Polskę, niczym przez Italię, Hiszpanię czy Francję. Z drugiej strony być może nie na darmo znajomi lekarze zastanawiają się, czy szkoły, zamykane z braku uczniów w Lublinie i Świdniku na przełomie stycznia i lutego br. to nie efekt pierwszego zetknięcia się Polaków z koronawirusem, którego nikt jednak nie nazywał (bo i na jakiej podstawie?) inaczej niż grypą!

Nadal nie umiemy zabezpieczyć służbie zdrowia podstawowych środków – przedstawiciele szpitali mówią dziwnie co innego niż rząd – a nie są to przecież jakieś nowoczesne technologie, na które ledwie nas stać albo i nie stać wcale… Wojsku można kupić po paskarskich cenach sprzęt nieadekwatny do ogólnych potrzeb i możliwości kraju, za to, gdy o zdrowie chodzi, chaos i bezhołowie. Dlaczego nikt nie wpadł na podstawowy pomysł, by personel (przynajmniej ten, stykający się z chorymi lub nosicielami) poddawać testom codziennie? Wszystkich – od ratowników medycznych i kierowców karetek po lekarzy…

Co możemy my, ludzie SięMyśli? Życzymy Polakom, by ochronili się przed koronawirusem, bo ze strony rządu raczej na konkretną pomoc nie mamy co liczyć. Dla Warszawy istotniejsze są teraz wybory prezydenckie niż losy społeczeństwa. Czy jesteśmy narodem ludzi ślepych i głuchych – to niebawem się okaże.

Edward L. Soroka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*