Co to była sztuka totalna? (22)

img353Sprawa „niewinnego bałwochwalcy”

     Bohater tragedii antycznej czcił bożki, składał im ofiary, kierował się wróżbami, żył w świecie bałwochwalstwa, wielobóstwa, prostytucji świątynnej, mężołożnictwa, pedofilii… I oto z pozycji Wiary w Boga, pośród chrześcijaństwa, mówi się (uczy!) o niewinności tego bohatera. I jeszcze na podstawie tego formułuje się zarzuty wobec Boga! To straszny zamęt – tak głosząc, tak ucząc, czyni się nieobliczalne szkody.

     Sprawa „szlachetnego buntu”

     Uznanie nieposłuszeństwa za moralną wielkość, za piękno – chwieje wiarą i zaufaniem Bogu, przekręca uczucia. Jak, będąc tak urobionym, na przykład – przechodzić próbę?

     Najbardziej charakterystycznym tematem tragedii romantycznej był bunt przeciw zniewoleniu i wynikający z niego wybór zła jako jedynego źródła wolności lub zbrodni, jako narzędzia walki o nią.

                                                                                              Encyklopedia szkolna

     „Wielkość moralna buntu” była i jest rękojmią rewolucji: trzeba zabić tych złych i urządzić życie po naszemu. Potem trzeba dręczyć i mordować – by uformować idealne społeczeństwo…

     To jest czytelne – ale idea obywatelskiego nieposłuszeństwa – ta już wydaje się całkiem w porządku.

     Bóg uczy nas, by być posłusznym władzy. Modlić się za ludzi sprawujących władzę – oby prowadził ich Bóg. Oby nawracali się. Oby byli uczciwi, mądrzy, sprawiedliwi.

     Gdy Pan Jezus mówił o posłuszeństwie władzy – Judea była prowincją Rzymu.

     Od idei obywatelskiego nieposłuszeństwa trzeba odróżnić, oddzielić wyraźnie sytuację, gdy człowiek zmuszany jest postąpić wbrew Woli Bożej, wbrew Wierze.

     Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga?

                                                                                                 Dzieje apostolskie  4, 19

     Piotr zaś i apostołowie odpowiadając, rzekli: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.

                                                                                          Dzieje apostolskie  5, 29

     Od tragizmu i tragiczności należy zdecydowanie oddzielić, odróżnić, odkreślić męczeństwo. Nie śmiem pisać o męczeństwie.

     Jeszcze fragment hasła z Encyklopedii szkolnej:

     Konflikt tragiczny „zazwyczaj polega na niemożliwości dokonania wyboru między racjami o równej wartości czy mocy (np. honor a miłość), co praktycznie prowadzi bohatera, najczęściej człowieka szlachetnego i bezkompromisowego do ostatecznej klęski życiowej lub śmierci; jego bunt przeciw nieuchronności woli wyższej jest daremny, przynosi mu jedynie cierpienie budzące grozę i współczucie odbiorcy. Unicestwienie bohatera często nie niweczy jednak jego ostatecznego zwycięstwa w sensie moralnym”.

     Przepraszam – jak rozumieć to hasło? Człowiek ma być zwycięzcą – mimo Boga? Ma odnieść  m o r a l n e  zwycięstwo nad Bogiem? Z powodu krzywdy swojej – więc Bóg krzywdzi? Widzowie mają wyjść z teatru z przeżyciem, przeświadczeniem, że Bóg postępuje z człowiekiem nikczemnie? Bohater szlachetny – Bóg nie? Człowiek ma nad Bogiem triumfować zza grobu? Bóg niesprawiedliwym? Nie może to być.

     Uznanie tego buntu za dobro, za coś dobrego, właściwego, to uznanie jakoby Bóg był wrogiem człowieka. Zaprzeczenie Wiary, zaprzeczenie Ofiary Jezusa Chrystusa.

     Człowiek Wierzący modli się i problemy przedkłada Bogu.

     ■

     Jeśli się przyjmie, uwierzy, iż „nieprzezwyciężalne konflikty równych, równowartych wartości są cechą życia” i że w takich konfliktach jedna z tych wartości musi zginąć, to jest otwarcie drogi dla wszelkich rewolucji. Znaczy to, iż rzeź jest nieunikniona, więc właściwa. Dobra? Tragizm jest przekonaniem o niewytłumaczalności świata, założeniem niemożności zrozumienia. Jest kłamstwem.

     Czy można oczyszczać się kłamstwem? Czy przeżywanie czyjejś nieuchronnej zguby jest oczyszczaniem? Takie przekonanie o oczyszczającej roli usidlenia, to pułapka do potęgi. Każdy wybór klęską? – to powinno budzić przerażenie, skłaniać do wołania o ratunek – nie koić i usypiać! Patrząc jak człowiek zdesperowany, rozdarty wewnętrznie, ugodzony jak najboleśniej wije się na ościeniu i ginie – można przeżyć wstrząs, wzruszyć się, współczuć – ale nie ma to nic wspólnego z prawdziwym oczyszczeniem, odpuszczeniem grzechów, narodzeniem na nowo z Ducha Świętego. Katharsis to idea pogańska, kłamstwo o oczyszczaniu – oczyszcza tylko Pan Jezus Chrystus.

     Człowiek, bywa: czuje się spełniony w braku odpowiedzi. Znam takie uczucie na przykład z lektury „Procesu” Franza Kafki. Zastygnięcie w cierpieniu o smaku uleczenia. Człowiek zatrzymuje się i napawa tym bólem. I wstrząsem: „Tak, nie ma odpowiedzi”! I przeżywa to jako odpowiedź. Brrr, to wstrętne. Powinno być to nieznośne, przerażające, powinno odstręczać, a staje się satysfakcją. To jest wypalanie pragnienia Prawdy – przecież nieprawdą jest, że nie ma odpowiedzi. Jest Jezus Chrystus, Zbawiciel – ten, który Ratuje.

     Idee wywiedzione z pogaństwa są całkowicie obce Wierze. Tworzenie cywilizacji opartej na połączeniu antyku z chrześcijaństwem jest złem. Usiłują w Zbawienie wpisać to, od czego Bóg Zbawia. Sięganie do pogańskich idei jako źródła wiedzy o duszy, Bogu, ratunku – jest złem. Pismo Święte jest całkowitą, kompletną wiedzą o Wierze, Życiu i Zbawieniu.

     Czekając na nich w Atenach, oburzał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. (Dzieje apostolskie. 17,16). Z tego właśnie bałwochwalstwa uczyniono podstawę cywilizacji. Tym właśnie chce się czytać Słowo Boże!

     „Ale – powiedzą – któż w to wierzy! Przecież wiadomo, że to mity-bajki”. Spójrz – kultura jest tym przesiąknięta, od kwestii najważniejszych, dotyczących Boga, Wiary, życia i śmierci. Tak zwane wartości, ich hierarchie, ideowe i życiowe wybory, pragnienia, wrażliwość, uczucia. Konflikty tragiczne w medycynie, w polityce; zamiast wołania do Boga: co zrobić?! – filozofie, etyki, poglądy, systemy prawne, strategie, teorie gier, statystyka, rachunek prawdopodobieństwa, psychologie, sztuka wojny… Bóg nie odrzuca tych, którzy do Niego przychodzą. Problem – czy się Wierzy.

      – Dziecko ci okaleczają!

      – Co mówisz? Jest w swoim pokoju, odrabia lekcje!

      – No właśnie.

     Ale czy rodzice dojrzą to – nawet zaglądając w podręczniki? Przecież sami tak są tym nasyceni, urobieni, przesiąknięci. Siedzą przed telewizorami, czytają gazety… Większość tego, co oglądają, jest zbudowana według zasad wywiedzionych z mitów i tragedii, wpaja pogańskie myślenie, odczuwanie: oto człowiek zmaga się z przemożnymi siłami, oto tragiczne dzieje wielkich bohaterów (jako idea, wzór, sposób wzbudzania i prowadzenia uczuć, budowania akcji: prolog, zawiązanie, rozwinięcie, perypetia, katastrofa…). Oto „odwieczne pytania bez odpowiedzi, które zadaje sobie ludzkość”. Tragedie, tragizm, tragiczność są w wiadomościach i programach przyrodniczych, w kreskówkach i w reality show’s, w Hollywood i w teatrze telewizji, w romansach i kryminałach, w serialach i grach komputerowych, w audycjach historycznych, teleturniejach, krzyżówkach i komiksach, w operach i reklamach, w medycynie i filologii… Szekspir, Corneille, Pascal, Racine, Goethe, Schiller, Hölderlin, Hegel, Schelling, Byron, Schopenhauer, Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Kierkegaard, Hebbel, Wagner, Marks, Dostojewski, Ibsen, Strindberg, Nietzsche, Freud, Maeterlinck, Scheler, Kafka, Jaspers, Sartre, Beckett, Genet, Ionesco, Camus, Bergman… W jak ogromnej mierze to, co nazywamy kulturą, cywilizacją, myślenie o życiu, człowieku – ukształtowane są przez tragiczne – idee, sposoby, uczucia, wrażliwość… Zatem: bajki? Zatem: któż w nie wierzy?

     Rodzice – czy mogą ustrzec, ratować swoje dzieci, gdy sami znajdują się pod tak przemożnym wpływem? Oto filary cywilizacji – jak stanąć wobec tego potężnego wmówienia? Przemóc idee „geniuszy”?

     Są ludzie, którzy toczą spory o to, by w szkolnych klasach wisiały krzyże, a dzieci pod nimi zgłębiają helleńską mojrę…

     Ludzie, bywa, modlą się, by dziecko dobrze się uczyło w szkole, by miało dobre wyniki. Ale  c z e g o  ono ma się dobrze uczyć?! Ci modlący się mogą później – w efekcie – wątpić, czy Bóg w ogóle wysłuchuje próśb – skoro dziecko „mimo modlitw jednak słabo się uczy”. Można uwierzyć, że „sytuacja człowieka jest jednak tragiczna, jest zostawiony sam sobie, osamotniony, bez pomocy, a Bóg nie odpowiada i nie wysłuchuje”. Można pomyśleć: „a więc jednak w szkole prawdy uczą: ludzka egzystencja jest tragiczna. A dziecko po prostu nie chce się uczyć! Albo coś z nim nie tak, chore jakieś? Krnąbrne? Leniwe?” I nauczyciele, rodzice wywierają presje i stwarzają zachęty, stosują psychologiczne chwyty, wprowadzają konkurencję, rozbudzają ambicje, „rozsądnie” z miłością i troską argumentują: przecież trzeba się uczyć, to dla twojego dobra. Załatwimy korepetycje… Mają więc dzieci popełniać samobójstwa, by nie zawieść rodziców – przecież kochanych! I dla własnego dobra! To są straszne rzeczy. Łzy w oczach.

     A gdy zaprowadzą dziecko do psychologa – tam już są: król Edyp (przyszedł z Freudem), konflikt tragiczny i katharsis. Pan Jezus Chrystus raczej nie wydaje się tam konieczny do leczenia dusz.

     Słowo Boże przedstawiane jako jedna z koncepcji, podważane, zaprzeczane… – popychanie w rozpacz, w szaleństwo.

     ■

     –  Dlaczego wydarzyła się taka tragedia?!

     Wróć. Nie: tragedia. I nie: wydarzyła się. Jak ci odpowiedzieć?

     Czemu dopuścił Bóg tę katastrofę, ten wypadek, to straszne wydarzenie, tę wstrząsającą… No właśnie, dlaczego to słowo: tragedia – tak nam pasuje, tak w ludzkim poczuciu: najwłaściwiej oddaje to, co czują, ten stan duszy, ten charakter sytuacji…

     Przyjrzyj się, co czujesz, co myślisz – gdybyś miał powiedzieć „ależ katastrofa, straszna, wstrząsająca”, albo o tym samym wydarzeniu: „tragedia”.

     Gdy powiemy: tragedia – zastygamy, zamieramy; jest to zamykające. Hieratyczny ból. Odczucie właściwości, odpowiedniości, odczucie, że to określenie jest na miejscu. Skoro tam leżą porwane płaty ciał, rozszarpane, powalane, spalone – słowo tragedia, zda się, wnosi odpowiedni ton. Szlachetność, godność, poruszenie, moralna wielkość. Ale te słowa znaczą w tragedii: bunt, zatwardziałość serca, zaślepienie, zbrodnia, nie przyjęcie ratunku od Boga, pycha, upojenie ginięciem w kłamstwie(!), „piękno zguby” – uznane za oczyszczenie.  A więc kłamstwo o Bogu, fałszywy obraz życia, świata, człowieka.

     Czy to zamierza powiedzieć człowiek mówiący w jakichś straszliwych okolicznościach – „tragedia” – ? Nie. Ale, że człowiek jest igraszką, i że na to nie ma odpowiedzi – już tak.

     Z kolei czy to, co w Prawdzie, w Wierze nazwane jest godnością, bohaterstwem, szlachetnością, czystością – w tych jakichś założonych, domniemanych straszliwych okolicznościach – byłoby na miejscu? Byłoby prawdą? Czy  byłoby prawdą o śmierci synów Heliego? Byłoby prawdą o śmierci dzieci Hioba?

     A więc: tragedia? Czy: katastrofa, dramat, wypadek, straszne zdarzenie.

     Człowiek wstrząśnięty, poruszony, rad by oswoić, nadać sens – ale raczej po swojej myśli. Właśnie:  n a d a ć  sens – nie: przyjąć.

     Niech to będzie – skoro jest tak straszne, tak wstrząsające – ku dobremu. Opatulić, ubrać w heroizm.

     Człowiek cierpi – przeciwnik jest bezwzględny.

     Człowiek dowiadując się o czymś strasznym lub widząc coś strasznego, jest poruszony, wstrząśnięty i właśnie te chwile gdy „traci rozum”, „odchodzi od zmysłów”, gdy „czuje, że już nie wytrzyma” – są dla przeciwnika okazją, by manipulować, usidlić.

     Człowiek w strasznym stanie, udręczony, łatwo przyjmuje co mu się podsunie ubrane w pozór pomocy. Więc jeśli leżą powalane szczątki, jeśli odór, koszmar – chętnie przyjmiemy, że jest w tym doniosłość, moralna wielkość, wzniosłość.

     Czy używa się nazwy wypadek, zdarzenie, katastrofa, czy tragedia (także: zbrodnia), mówi się o ofiarach. W określeniu tym jest (między innymi) założenie niewinności. Ofiary są niewinne. Gdy więc mówi się o „ofiarach tragedii”,  w y p o w i a d a  s i ę  już, że na pytanie: czemu? – nie ma odpowiedzi i, zarazem, że ludzie ci ponieśli śmierć niewinnie.

     „Co za tragedia!” = Nie do pojęcia. I niezawiniona. Tak myśląc, jaki ruch można zrobić dalej?

     Tragedia – cóż pozostaje człowiekowi: zwieszenie rąk. Odpowiedzi nie ma – po cóż pytasz?

     Gdy nie ma odpowiedzi – pytania stają się tylko figurą.

     Czy to jest pytanie prawdziwe? Z rzeczywistym, realnym oczekiwaniem odpowiedzi? Prawdziwe z wiarą wołanie? Czy, również szczere, ale z przeświadczeniem, że i tak odpowiedzi nie będzie… „Czemu?” – rezygnacji, „czemu?” – tragiczne, czy: „czemu?” – prawdziwa, realna, rzeczywista prośba o wyjaśnienie – jak Hioba!

     Nie wiemy: czemu? – ale jest godność, jest niewinność i jest sens. Jest on taki: Bóg wie, nie pytajmy nawet, i tak nie pojmiemy.

     A więc „uspokaja” to: pozwala zastygnąć w bólu.

     Jeśli nie wiadomo czemu – to pozostaje z wolna żyć ku śmierci. Snuć sobie swoje życie.

     „Po śmierci wszystkiego się dowiemy”. Zaraz, ale po co w takim razie życie?

     Gdy zastyga się w bólu, goryczy – jak żyć na chwałę Boga? Myśląc: „cóż mi zrobił?”

     By pocieszyć się i jakoś zamknąć sprawę – ludzie mawiają: „Pan Bóg tak chciał”. Ale czy chciał? Czy to prawda? Przypomnijmy z Księgi Jeremiasza:

                                               I powiesz im to słowo:

                                               Moje oczy zalewają się łzami

                                               dniem i nocą, bez przestanku,

                                               gdyż wielką klęską została

                                               dotknięta panna, córka mojego ludu

                                               ciosem bardzo bolesnym 

                                                                                  Księga Jeremiasza 14, 17

     Wiemy, co było przyczyną tej klęski, tego ciosu. Jeśli kto nie wie – niechże czyta, niechże się postara, zainteresuje.

     Strasznym jest – pocieszać się kłamstwem o Bogu.

     Jakoby to, co się stało to jest sprawa Pana Boga.

     Gdyby co Bóg czyni, co dopuszcza, było poza ludzkim pojmowaniem, za co miałaby być kara lub nagroda. I jaki byłby sens słów: „doświadczajcie…” Albo słów: „człowiek nie jest próbowany ponad siły.” Jaki byłby w ogóle cel i sens życia? Bóg jest Miłością.

     Człowiek niejako usprawiedliwiony, więc „uspokojony”. Jakby co – powie: „przecież kto to mógł wiedzieć?!” Ale to jest „lewe zwolnienie”. Bo po co otrzymaliśmy w takim razie Pismo Święte. Księgę Hioba. Wiemy z Pisma, że człowiek bywa doświadczany, próbowany, karcony, prowadzony, karany. Może być kuszony, atakowany przez szatana. I są: ofiara, męczeństwo… Czy tę wiedzę otrzymaliśmy – by nie wiedzieć? Jeżeli uważamy, że to, co spotyka w życiu człowieka jest nie do pojęcia, niezrozumiałe; któż może pojąć jaki to ma sens – to znaczy, iż Bóg czyni bez sensu? Doświadcza ponad siły? Bawi się człowiekiem? Lekceważy ludzi? Przenigdy!  – – –  Komu zależy na tym, by nie było sensu i by była rozpacz?

     To, że ludzie czegoś nie wiedzą, nie rozumieją, nie otrzymują (?) nie musi znaczyć, iż dlatego, że to przekracza ludzką zdolność pojmowania, że jest to niezrozumiałe czy niepoznawalne. Bo czy, na przykład, człowiek  d o j r z a ł, by wiedzieć? Albo jeśli z tej wiedzy wynikałyby jakieś konsekwencje, obligacja, odpowiedzialność – czy to udźwignie? Czy gotów jest by to udźwignąć? Czy zatem nie sprowadzi to na niego zguby?

     A gdy ktoś pełen kłamstw – naoszukiwany, formułuje z nich pytanie, jakże na nie odpowiedzieć? Trzeba zacząć od podstaw. Bo czyż otrzymanej odpowiedzi nie sprowadzi do nieprawdy, w której tkwi? Nie będzie jej „czytał” tą nieprawdą?

     Czytaj Pismo Święte. Módl się o dar rozumienia. Jak inaczej pojmiesz Życie?

     Dlaczego ludzie  m a j ą   p o c z u c i e, że słowo tragedia wyraża, nazywa stany, uczucia, doznania człowieka dotkniętego jakimiś nagłymi, strasznymi zdarzeniami?  – Uczucia tych ludzi są kształtowane przez kulturę, cywilizację zbudowane na pogańskich kultach.

     Termin „tragedia” – nie ma odpowiedniego zastępnika w chrześcijaństwie. Słowa lub słów, których można by używać zamiennie. Bo tego, co słowo to oznacza (desygnuje), nie ma w chrześcijaństwie. (Cdn.) 

 

Zbigniew Sajnóg 

Dokumentalne zdjęcia z imprez Totartu – Arkadiusz Drewa

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*