Brudne pieniądze z nieczystego mięsa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Co prawda rodzime mass-media usiłują zająć czytelników księżną Kate i jej porodem, jakby problem dotyczył następstwa tronu nad Wisłą (o polskim carze Rosji – prof. Miłoszu P. Wnuku – raczej u nas nie piszą), to jednak nawet niezbyt rozgarnięci intelektualnie rodacy, zwani lemingami lub pokemonami, zdecydowanie częściej komentują wciąż zakaz rytualnego uboju zwierząt. Zakaz wprowadzony głosami sejmowej większości i – co warte szczególnego odnotowania – także tzw. opozycji.

Podziękować wypada (co nie znaczy, iż muszę się z nimi utożsamiać) parlamentarzystom SLD, RP, PiS oraz tym z posłów PO i PSL, którzy zagłosowali przeciw jawnemu barbarzyństwu XXI w.

Szokiem dla przeciętnego Kowalskiego jest wiadomość, iż jego kraj popełnił… zbrodnię. Tak mniej więcej oceniana jest decyzja o zakazie uboju rytualnego, podjęta praworządnie przez niezawisły sejm, przez media na zachodzie Europy i w USA. Prawdopodobnie jesteśmy obecnie jedynym krajem UE, który problem potraktował serio i przyjął stosowną ustawę. Do całkiem obcego chóru dołączyło wielu polityków, reprezentujących podobno polską rację stanu, jak np. min. Sikorski. Ich problem, ich sumienie…

Dlaczego głosowanie przy Wiejskiej należy uznać za akt, podkreślający oficjalnie niezależność od cudzej hegemonii?

Trzeba tu cofnąć się o kilka tysięcy lat, przytoczywszy wpierw nieco podstawowych danych. Otóż do wyznaczonych rzeźni, zajmujących się ubojem rytualnym (w dużej mierze bezpośrednio lub pośrednio będących własnością działaczy PSL) trafia zazwyczaj wolec o wadze żywej około 600 kg. Mięso koszerne, jakie wędruje potem na stoły zamawiających, to jedynie… 14-15% wagi żywej, czyli 90-110 kg! Reszta – około 85% – to ujmując rzecz kulturowo/religijnie – ODPADY: głowa, podroby, nogi etc….

Jeśli w ubojni owe 85% jest traktowane jako mięso NIECZYSTE (nie w kategoriach weterynaryjnych), ODPAD właśnie – to nie ma ono żadnego prawa, by trafiać – co się przecież dzieje na co dzień – do sklepów i zakładów zbiorowego żywienia jako mięso pełnowartościowe. Odpad jest odpadem, bez względu na to, jakie kryteria klasyfikacji zastosowano.

Ubój rytualny pojawił się 4-5 tys. lat temu, mając najprawdopodobniej na celu tak odróżnienie: swój/obcy jak złagodzenie losu niewolników, co skutkowało większymi korzyściami ze sprzedaży. Poza prymitywnym rolnictwem i wypasem bydła, kóz i owiec – plemiona żydowskie zajmowały się handlem niewolnikami. Traktowano ich gorzej, niźli w bardziej już cywilizowanych kręgach kulturowych, toteż osiągana za niewolników cena była znacznie niższa, niż można się jej było spodziewać przy lepszym traktowaniu. Wygłodzony, zamęczony człowiek kosztował niewiele, czy był Żydem czy nie. Żydzi unikali, nawet w warunkach skrajnej nędzy, oddawania się w niewolę współplemieńcom. Gdy zjawisko przybrało znaczną skalę, prawodawcy jasno stwierdzili w Torze, iż Żyd nie może być niewolnikiem innego Żyda (Lev, XXV 44). Może być natomiast jego robotnikiem najemnym lub tzw. przychodniem – kimś, komu jako współwyznawcy należy jak najszybciej pomóc odzyskać finansową wiarygodność, poprzez zatrudnienie go. Dzieci owych „przychodniów” pozostawały niewolnikami na trwałe, o ile na świat przyszły podczas pobytu rodziców na „cudzym”. Tora pozwalała więc na posiadanie żydowskich niewolników, nie wolno ich było tylko nabywać drogą kupna.

Twórcy uboju rytualnego (czy był to jeden kapłan, czy cała ich grupa) żyli w społeczności analfabetów, musieli owo novum przedstawić jako nakaz boski. Inaczej szans na jego przyjęcie nie było, a poprawa wyżywienia niewolników działała tylko na korzyść społeczności żydowskiej. Z drugiej strony – wyraźnie od niewolników się odcięto, karmiąc ich jedynie mięsem odpadowym, rytualnie nieczystym. Tego, co Żydzi, jeść nie mogli.

W Rzymie prawo do handlu (także ludźmi) Żydzi zachowali. Byli wolni, mogli swobodnie się przemieszczać. Co jakiś czas starano się ograniczyć ich wpływy (Sejan za Tyberiusza doprowadził w roku 19 do wygnania z Italii na Sardynię 4 tys. Żydów), ale dopiero po powstaniu z roku 116 los społeczności żydowskich zaczął być coraz trudniejszy, by po zgnieceniu powstania Szymona Bar Kochby przerodzić się w rzeź. Zginęło wtedy 580 tys. Żydów. Trzeba było zmienić źródła utrzymania.

Tradycja handlu niewolnikami odżyła z chwilą podboju Afryki. Czarnych niewolników łapali głównie Arabowie, przewozili ich Anglicy, Portugalczycy czy Hiszpanie – ale sam handel pozostawał w rękach żydowskich. I nadal jedzenie koszernej części ubitego zwierzęcia odróżniało prawowiernego Żyda od wyznawcy innych religii, czyli „niewiernego”.

Nikt w Rzeczypospolitej nie zabrania ludziom innych kultur trzymania się własnych tradycji (m.in. religijnych), o ile nie naruszają one polskiego prawa. Dotychczas nie tylko pozwalano na rytualny ubój zwierząt, ale też odpady zeń (odpady w mniemaniu zlecających rzeź rytualną) przeznaczano do konsumpcji ludziom w znacznej mierze wychowanym w tradycji chrześcijańskiej, uzyskując z owej sprzedaży sumy nieco tylko mniejsze od tych, które daje handel bronią czy narkotykami.

Proceder kwitł (i kwitnie) na niemal całym świecie. Cierpienie zwierząt nikogo nie interesuje, liczą się tylko brudne pieniądze, uzyskiwane ze sprzedaży nieczystego religijnie mięsa, które nadal spożywają ci „gorsi”, bo dalecy od koszerności. W dodatku po decyzji Sejmu RP środowiska żydowskie starają się także wyznawców islamu zrazić do Polski, choć ich udział w uboju rytualnym na terenie Rzeczypospolitej największy nie jest.

 ***

Drodzy Obywatele wolnej podobno RP – nie jesteśmy już niewolnikami. Przynajmniej oficjalnie. Mamy i prawo i obowiązek żądać certyfikowania mięsa. Powinniśmy wiedzieć, czy sprzedawane nam mięso nie jest przypadkiem produktem odpadowym (także to, pochodzące spoza granic naszego państwa). Każda dostawa musi mieć odpowiedni dokument ministra rolnictwa lub osoby, odpowiedzialnej za służby weterynaryjne.

Najprawdopodobniej nie uda się wówczas sprzedać nie-koszernych odrzutów po cenie mięsa pełnowartościowego. I słusznie, od tego są tzw. tanie jatki, o których młodzi już nie pamiętają…

Stracą handlarze koszmarną śmiercią zwierząt, która w XXI w. winna być zastąpiona czymś zupełnie innym, a na pewno bardziej humanitarnym. Ale zyskają zwykli obywatele, których kolejne – koszerne tym razem – lobby skazuje na jedzenie religijnych odpadów za cenę pełnowartościowego mięsa.

A skoro tak bardzo chcemy sprzyjać obcym sobie kulturom – wyznaczmy już dziś place do kamionowania, w środkach komunikacji miejskiej wydzielmy klatki dla kobiet i udawajmy dalej, iż „małżeństwa” nieletnich to tylko czyjaś tradycja, a nie ścigana polskim prawem pedofilia.

Inaczej grozi nam opinia cywilizacyjnego Ciemnogrodu. Której polityczne „elity” boją się bardziej od zdania własnych obywateli.

 

Edward L. Soroka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*