Zmierzch Atlantów. O upadku współczesnej cywilizacji (2)

Biorąc pod uwagę powstanie imperium Unii Europejskiej, nie było fazy podboju, pionierów, zdobywców, grabieży, natomiast w powojennej rzeczywistości była faza odbudowy ze zniszczeń wojennych, czyli rozwoju, prowadząca do fazy obfitości. Dobrobyt został osiągnięty stosunkowo szybko, za jednego pokolenia – i to wojennego – które walczyło w czasie wojny o wielkie ideologiczne nic. Efekty zaś samej wojny były zaskakujące, wręcz rewolucyjne. One kształtują obecną rzeczywistość.

Etatyzm stanowi wyznacznik epoki schyłkowej. Jest on w imperium Unii Europejskiej wręcz monstrualny. Bruksela czy Strasbourg najlepiej to ilustrują.

Kolejnym kryterium upadku jest rozrost szkolnictwa. Każdy chce mieć cenzus naukowy, nie bacząc czy ma do tego predyspozycje, czy nie. Każde miasteczko, wieś chce mieć placówkę edukacyjną, najlepiej na jak najwyższym szczeblu kształcenia. Rozrost szkolnictwa w naszym kraju jest wręcz karykaturalny. Środowiska akademickie, w mniejszym stopniu nauczycielskie, tworzą nieoficjalne struktury wzajemnej adoracji, bacznie pilnując swoich interesów i przywilejów, robiąc za tubę propagandową.  Granice wolności naukowca dokładnie zostały opisane przez metodologa, Józefa Pietera (Praca naukowa, Katowice 1960; Metodologia pracy naukowej, Katowice 1965: Z zagadnień pracy naukowej, Wrocław 1974). Jedni o tym pisali na wzór ideologicznej apologii, opierając się na Kancie. Jako przykłady można podać: Laurent Casanova (Partia komunistyczna, intelektualiści i naród, Warszawa 1950), Marcin Król (artykuły w Res Publice i Nowej Res Publice), Józef Kozielecki (Intelektualiści – miejsce na ziemi, Wrocław 1989), Marek Hetmański (Intelektualiści: ich wiedza, jej funkcjonowanie i wartość, Lublin 2016). Warto się z nimi zaznajomić, z tym przewrotnym stylem pieszczenia swego ego, quasi-krytycznego, a w każdym calu pysznego, ba, buńczucznego. Kant bardzo by ich pochwalił za pieszczoty swego ego. Pisał o tym, uzasadniając ich nadzwyczajną pozycję społeczną, przywileje. To on stworzył nadczłowieka. Nietzsche był tylko jego konsekwentnym uczniem, doprowadzającym myśl mistrza z Królewca do amoralnego absurdu. Ten proces stanowi kolejną oznakę upadku.

Przejaw dekadenckiego intelektualizmu jest oznaką pustki duchowej, bezrozumności, absurdu. Przejawia się w niekończących się dyskusjach, tak pustych jak intelektualiści, ciągłych debat o estetycznym niczym, jałowych sporów na pokaz w formie show, niekończącego się gadania o pozornych problemach. Intelektualizm jest oznaką degeneracji, patologii, wyraźną oznaką schyłku.

Bardzo dobrze ilustrują hipokryzję intelektualistów: Paul Johnson (Intelektualiści, Warszawa 1993),  Roger Scruton (Intelektualiści nowej lewicy, Poznań 1999),  Stanisław Murzański (Między kompromisem a zdradą: intelektualiści wobec przemocy 1945 – 1956, Kraków 2002), Sebastian Ligarski (Intelektualiści polscy zupełnie milczą: grudzień 1970 – styczeń 1971 w Szczecinie, Szczecin 2010), Roland Baader (Śmiercionośne myśli; dlaczego intelektualiści niszczą nasz świat, Wrocław 2009), Frank Furedi (Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści, Warszawa 2008), Ryszard Legutko (O czasach chytrych i prawdach pozornych). Tych autorów jest dużo więcej i zapraszam do zapoznania się z lekturami. Pokazują intelektualistyczne zakłamanie, ponieważ – jak pisał Murray Rothbard – reżim tworzą intelektualiści. Mamy wakacje, okres urlopowy, skorzystajmy z dobrej lektury o bardzo ważnej tematyce, który jak rak toczy społeczeństwo.

Kończąc na Ryszardzie Legutko zrobiłem to rozmyślnie, ponieważ już w tytule jest kolejny symptom upadku – prawdy pozorne. Są one głębsze w rzeczywistości niż nam się wydaje. Krzysztof Karoń w swoich publikacjach i licznych wystąpieniach zwraca uwagę na procesy odwracalne, na treści społecznie użyteczne. Profesor Ryszard Legutko tylko otwiera temat, który jest już nieodwracalny. Wraz z intelektualizmem, czyli bzdurną gadaniną, intelektualną konstrukcją pustosłowia, następuje erozja moralna, która jest najbardziej niebezpieczna. Ma ona swoje przełożenie na pochwałę lenistwa, totalitarnego socjalu, powszechnego okradania przez polityków i urzędników społeczeństwa i niszczenia państwa, na podziały polityczne dochodzące do nienawiści z powodu polityki, która jest wyrafinowaną formą bandytyzmu. Dzikie podziały społeczne na tle politycznym tylko i wyłącznie potwierdzają, że polityka jest wyrafinowaną formą bandytyzmu. To jest definicja polityki.

Rozwiązłość – kolejna charakterystyczna cecha towarzysząca upadkowi – idzie w parze z przyjemnością jako jedynym celem życia, co dobrze ilustruje powszechne powiedzonko – Żryjmy, chlejmy, ćpajmy i ruch…, bo jutro możemy zdechnąć.

Kolejną cechą schyłkową degeneracji jest zniewieścienie mężczyzn i duży wpływ kobiet. Też show, gdzie głównymi bohaterami są aktorzy, śpiewacy i sportowcy, słowem wykonawcy igrzysk dla mas. To są bohaterowie upadku.

Występuje w fazie schyłkowej totalna propaganda osiągnięć, własnej wyższości, chociaż potęga krajów Dalekiego Wschodu czy Iranu budzi w ogłupianych masach strach, zazdrość i zawiść. Także w fazie schyłkowej występuje zanik wartości: Dobra, Prawdy i Piękna, które prowadzą do autentycznej wiary w BOGA, która jest wymagająca i jest zaczynem wszystkiego, a jednocześnie fascynująca dla tych, co jej posmakowali. Nie ma nic ponad nią!

Jako trutkę dla ogłupianych mas, które fascynują się właśnie w tym okresie oglądaniem durnot jak filmy, programy telewizyjne, kolorowe magazyny plotkarskie, radiowy jazgot, wtłaczany jest do bezmyślnych głów bardzo niebezpieczny mit, uwiarygodniony osiągnięciami technicznymi, że każdy problem będzie rozwiązany przez naukę, czyli błyskotliwość ludzkiego umysłu. Hollywood z tego żyje, robiąc sieczkę z mózgu klientom. Z tym się wiąże upadek poczucia obowiązku wobec siebie, bliźnich oraz dobra wspólnego. Następuje magiczne myślenie, iż zawsze będzie dobrze. Upadek dobra wspólnego kończy dzieło totalnego upadku. Proces jest nieodwracalny.

Filantropia jako forma swego zaspokojenia ego oraz pseudo-współczucie dla biednych jest kolejną cechą upadku. Realizacja własnej wielkości najlepiej prezentuje się na tle filantropijnej działalności oraz działalności na rzecz biednych. Nicolas Davila, wielki myśliciel kolumbijski, już dawno zauważył, że na charytatywnej działalności społecznej powstają największe fortuny.

Natomiast w okresie totalnego upadku występują duże wpływy kosmopolitów. Następuje także migracja ludności do stolicy i wielkich centrów. Oni skupieni są tylko na sobie, na obronie własnych interesów i nie są skorzy do działań z imperialnymi autochtonami, wręcz przeciwnie – upadek potraktują jako dokopanie upadającemu, ponieważ kultywują urazy, doznane wieki temu od imperium. Nigdy się z autochtonami nie zintegrują. Dobrze to ilustruje Republika Południowej Afryki czy Zimbabwe, a nawet rosnące niezadowolenie w Namibii, suto sponsorowanej przez bogate Niemcy, które tam popełniły wielkie grzechy. Jak przykład pokazuje, pieniądze nie dają satysfakcji, nie są w stanie wymazać win.

Zakończenie

Należy w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć wszem i wobec, że system gospodarczy, system obfitości produkcji masowej, w którym żyjemy, przynajmniej jak dotąd, został w pełni świadomie wprowadzony w życie przez Henry Forda. Nie bogaci mają być kupcami produktów, tylko przeciętny zjadacz chleba. To on jest głównym klientem, to on musi godnie zarabiać, aby wydawać. Nie może myśleć o brakach, że nie ma gdzie mieszkać, co jeść, w co się ubrać, gdzie wypocząć… Thomas Alva Edison, Nicola Tesla obok Henry Forda stworzyli ten system wraz z innymi wynalazcami, którzy byli z dala od rozgadanych uczelni, nie mieli na szczęście niczego wspólnego z intelektualistami.

Henry Ford nakreślił parametry systemu społecznego, który wprowadził w życie. Zostały one dawno naruszone, a obecnie wywrócone do góry nogami. Dlatego cywilizacja północnoatlantycka musi upaść, a kontynent europejski może ocaleć, jeśli wróci do swoich korzeni! Innej alternatywy nie ma, poza rojeniami i perfidnymi kłamstwami. Czeka nas wielki, zbiorowy obowiązek albo totalna wojna globalna, będąca już u bram.

Andrzej Filus

 

Ps. Proszę przeczytać uważnie: sir John Bagott Glubb,  Cykl życia imperiów.

Na zdjęciach: pierwszy szkolny autobus Forda, Blue Bird z roku 1927 (ekspozycja Muzeum H. Forda) oraz portret wynalazcy i współtwórcy współczesnej Ameryki z roku 1919.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*