Zburzony irlandzki „Lidl” sygnałem niedalekiej przyszłości? (2)

Dlaczego poruszyłem temat, który przecież nie jest w niczym odkrywczy a niektórzy może pomyślą, że fascynuje mnie przemoc. Otóż w zdarzeniu tym znamienny jest fakt, iż wielka korporacja, chcąca być blisko również w dzielnicach biedy, by tam dystrybuować swe niskiej jakości towary, dziś nawet w Europie nie może czuć się bezpiecznie. Pamiętamy bezwzględność życia dzieci ulicy z Miasta Boga – powieści Paulo Linsa i filmu Fernando Meirellesa i Katii Lund. Niemal wszyscy znamy też sagę policyjną Elitarni Jose Padilhi, a na pewno wszyscy widzieliśmy w telewizji relację z jakiejś krwawej jatki na ulicach Rio de Janeiro czy São Paulo, strzelaniny w szkole, napadu z bronią, czy wojny między „druglordami”, wciąż sprawującymi władzę w niejednej faveli.

To nie biedne dzielnice USA i ich  „kult przemocy i broni”, gdzie dla kolejnej działki cracku można stracić życie. Symbol 18th Street po raz pierwszy pojawił się w trakcie zamieszek w Los Angeles na początku lat 90. ubiegłego wieku. Na skrzyżowaniu 18. ulicy i Union Avenue w Los Angeles zawiązała się grupa młodych Latynosów z Hondurasu, którzy chcieli uszczknąć dla siebie trochę amerykańskiego bogactwa. Grupa honduraska jest na tyle brutalna, że swe ofiary tnie na kawałki. Gang liczy kilkadziesiąt tysięcy członków! Pamiętamy z kultury ulicznej rap music i hip hopu rywalizację bezwzględnych gangów Crips i Bloods, do dziś broniących swojego terytorium w Los Angeles i innych miastach amerykańskich. Ich idolami były Czarne Pantery, młodzi ludzie bez przyszłości chcieli zorganizować coś w rodzaju bojówek samoobrony, które chroniłyby ich dzielnicę przed dilerami narkotyków, złodziejami i bandytami. Okazuje się, że odpowiedni matecznik może importować przemoc i strach do miejsc, na taki obrót spraw zupełnie nie są przygotowanych.

Irlandzka policja ma pod nosem kilkudziesięcioosobowy gang, jaki dokonał czynu zuchwałego. Szwedzi boją się wychodzić na ulicę, gdy wokół szaleją somalijskie bojówki, walczące z etiopską młodzieżą. W Niemczech Kurdowie i Turcy potrafią wszcząć zamieszki nawet w obecności policji. Czy Polska jest przygotowana na bezprecedensowy wybuch przemocy biedy, dotykającej 45% społeczeństwa, która będzie spontaniczna lub (jak to we zwyczaju ostatnio) inspirowana?

Czy ktokolwiek ma informację, ile broni palnej posiadają grupy przestępcze albo ile broni jest w rękach Ukraińców, przebywających w Polsce, skoro co roku rejestruje się kilkaset prób wwiezienia karabinów (nie wiemy, ile udanych?) a nawet  elementów działka przeciwlotniczego o kalibrze 30 mm na przejściu granicznym w Dorohusku? Gdy przyjdzie znów wykreowany przez finansjerę kryzys, co zrobią miliony frankowiczów i innych zadłużonych w bankach i parabankach? Jak wtedy będą wyglądały ulice naszych miast – czy zapłoną rabowane sklepy, jak zmieni się nasze życie i czy jesteśmy do tego przygotowani?

 

Roman Boryczko,

marzec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*