Zastanów się dwa razy, z jakimi „patriotami” stoisz w jednym szeregu (5)

Pamiętajmy o pośle Rafale Wójcikowskim z Kukiz ‘15! Rafał Wójcikowski trafił do Sejmu z list Kukiz’15. Był absolwentem ekonomii i informatyki na Uniwersytecie Łódzkim. Doktoryzował się w 2000 r. z ekonomii i rozpoczął pracę jako nauczyciel akademicki. Należał do Stowarzyszenia KoLiber i Stowarzyszenia Republikanie. Współpracował z Fundacją Republikańską, założył i został prezesem Fundacji Aurea Libertas. W wyborach parlamentarnych w 2015 kandydował do Sejmu w okręgu piotrkowskim z pierwszego miejsca na liście zorganizowanego przez Pawła Kukiza komitetu wyborczego wyborców Kukiz’15 (z poparciem Ruchu Narodowego). Wszedł do polityki nie po to, by dorabiać się na byciu posłem – lecz po to, by cokolwiek zmienić. Wójcikowski z trybuny sejmowej przypomniał w stosownym t-shircie o dacie 5. lutego (Okrągły Stół) – „mieliście państwo pewną rocznicę, w której większość z was uczestniczyła przynajmniej duchem (…)”. Poseł Wójcikowski głośno i wyraźnie sprzeciwiał się wprowadzeniu monopolu państwowego w zakresie ustawy hazardowej.

Od samego początku wiele osób zwracało uwagę, że Wójcikowski zajmował się m.in. aferą w spółce KGHM, a także przestrzegał przed możliwością współpracy niektórych parlamentarzystów ze służbami specjalnymi Rosji. Wójcikowski zarobił wiele na grze na giełdzie. Pięć dni przed wypadkiem samochodowym mówił, że gdy grał na giełdzie, przyszli do niego „smutni panowie”. Jak tłumaczył, w imieniu „pewnego pana” przyszli do niego mężczyźni, którzy dali mu do zrozumienia, aby nie interesował się spółkami tego człowieka, bo wiedzą, gdzie mieszka i już wystarczająco dużo zarobił. Rafał Wójcikowski odebrał te słowa jako pogróżki. 19. stycznia 2017 roku zginął w wypadku samochodowym. To o tyle ciekawe, że jego samochód nosił ślady kolizji zupełnie nieadekwatne do zaistniałej sytuacji i otoczenia. Poseł został znaleziony poza samochodem i jak wynika z prowadzonego śledztwa zmarł z powodu ran, odniesionych w wypadku samochodowym. Śledztwo umorzono!

Pamiętajmy też o Brunonie Kwietniu, okrzykniętym przez brukową prasę Brunobomberem!

Brunon Kwiecień miał poglądy prawicowe, jako 45-letni doktor chemii i pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować cztery tony materiałów wybuchowych. Co ciekawe, o swoich zamiarach rozwodził się dosyć swobodnie wśród znajomych i „tajnej grupy”. Tak się składa, iż owa grupa to agenci ABW. Kwiecień już jako skazany złożył doniesienie na agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy prowadzili przeciwko niemu tajną operację. Oskarżył ich o nakłanianie go przeprowadzania próbnych wybuchów, podżeganie do zamachu na Sejm i namawianie do przeprowadzenia zamachu bombowego na Hannę Gronkiewicz-Waltz oraz ambasadę Izraela. Bomba, którą miał wysadzić Sejm, miała być skonstruowana na bazie saletry i umieszczona w pojeździe SKOT. Nigdy nie doszło do zakupu saletry, ani samego pojazdu opancerzonego. W pierwszej instancji Brunon Kwiecień został skazany na 13 lat więzienia (skazany za przygotowywanie ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie i handel bronią), dwa lata temu sąd drugiej instancji obniżył mu wyrok do 9 lat więzienia. Brunon Kwiecień pod koniec tego roku mógł starać się o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Mężczyzna, który nie skarżył się na stan zdrowia, został znaleziony we wtorek, 06.08.2019, martwy w celi w zakładu karnego we Wrocławiu.

Myślę, że to właściwe zakończenie i przestroga, jak kończy się, gdy nieopatrznie wsadzimy noc w nie swoją sprawę…

Są jednak tacy bohaterowie, którzy ciągle nadają! 

 

Roman Boryczko,

2019

Grafika: Vanda Zakrzewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*