Zapytaj policjanta – on ci prawdę powie!

W swoim własnym kraju obywatel chciałby czuć się bezpiecznym. Do zaprowadzania ładu i porządku powołana została w tym celu Policja Państwowa. Nie mamy jeszcze w RP tak daleko rozwiniętej politycznej poprawności i tabunów nieprzystosowanych do życia w nowych realiach emigrantów, stąd i wypadki, z którymi muszą się zmierzyć stróże prawa w Polsce, są zupełnie innego kalibru. A jednak dochodzi w naszym kraju do wielu nadużyć. Szczególną grupą (nie bez przyczyny), narażoną na agresję policji są kibice, którzy co tydzień wyruszają na kibicowski szlak. Chuligani piłkarscy powinni być oczywiście pod stałą kontrolą, ponieważ stanowią zagrożenie dla zwyczajnych kibiców, czy obywateli.

Jednak prawda wygląda inaczej i na pałowanie czy poniżanie załapują się najczęściej ci, którzy aż tak nie narazili się stróżom prawa. Podczas awantury w czasie meczu Concordia Knurów – Ruch Radzionków postrzelono kibica Concordii. Zdewastowany stadion, niska klasa rozgrywkowa obydwu zespołów, mecz o przysłowiową „pietruszkę” Na stadionie zasiadają fanatycy, będący na co dzień fan clubem Górnika Zabrze – tu chcą pokazać swój lokalny „patriotyzm”.  Mecz został przerwany w 37. minucie. Wtedy to na murawę wtargnęli kibice Concordii (około 40-50 osób), którzy próbowali przedostać się do sektora gości. Widząc co się dzieje, policja w pełnym rynsztunku wkroczyła do akcji. „Funkcjonariusze prawa” posłużyli się bronią gładkolufową, z gumowymi pociskami niepenetrującymi. Nie strzelali w powietrze, mimo że grupa niczym nie rzucała a tylko przemieszczała się. Strzelali na wprost – jak do kaczek. Niestety, jeden z wystrzelonych naboi trafił kibica w gardło, prawdopodobnie w okolice krtani. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie zmarł.

W 2016 roku gliwicka prokuratura umorzyła śledztwo, które było prowadzone pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokuratura nie dopatrzyła się działań, naruszających obowiązujące przepisy – według ustaleń śledztwa funkcjonariusze działali w ramach swoich uprawnień i kompetencji, zgodnie z przepisami prawa. Śledczy uznali, że użycie broni przez policjantów było uzasadnione, a zagrożenie życia i zdrowia zarówno funkcjonariuszy, jak i kibiców – „realne i bezpośrednie”. Prokuratura ustaliła też, iż pocisk trafił w szyję mężczyzny, ponieważ ten się pochylił. Kibic był pod wpływem alkoholu. Dla przeciętnego zjadacza chleba powstaje czytelna konkluzja. Po co tam lazł? A jak już chuliganił – to się doigrał! Jednak nie do końca jest tak, jak myślimy, bo taka sytuacja może mieć miejsce również podczas pokojowego protestu, gdzie brutalność policji dotknie demonstrantów (patrz: Marsz Niepodległości i skatowanie przez funkcjonariusza policji po cywilnemu Daniela Kloca, który kopany był przez tajniaka w głowę nawet po tym, gdy został już obezwładniony. 37-letni policjant Karol C., podczas zaskarżonej interwencji przekroczył swoje uprawnienia i naruszył nietykalność cielesną zatrzymanego. Mężczyzna został skazany na karę 1,5 roku pozbawienia wolności, której wykonanie zawieszono warunkowo na okres 3 lat. Tu Temida stanęła na wysokości zadania. To jednak nie są odosobnione przypadki. Takich historii jest w Polsce więcej i zwykle kończą się w prokuraturze umorzeniem sprawy a na ulicach zamieszkami wściekłych i bezsilnych obywateli.

Tak było w dwóch polskich miastach, gdzie doszło do protestów mieszkańców przeciwko brutalności i bezkarności policji po śmierci dwóch młodych ludzi, do których doszło podczas policyjnych interwencji. W podwarszawskim Legionowie śmierć poniósł 19-latek, którego usiłowali zatrzymać policjanci. Nastolatek zmarł w szpitalu po kilku godzinach. Zaledwie kilka dni później, w Sosnowcu, po policyjnej interwencji zmarł 23-latek. Tutaj także doszło do spontanicznych protestów i starć z policją, którą protestujący obwiniają o śmierć młodego człowieka. Rodzina zmarłego uważa, że po zatrzymaniu doszło do pobicia przez policjantów. W tym przypadku policja winę widzi także po stronie poszkodowanego, który według nich był agresywny. I – tak samo, jak w Legionowie – policja odrzuca wszelkie oskarżenia o przekroczenie uprawnień. Nie są to odosobnione przypadki. W Polsce dochodziło już do tajemniczych zgonów na komendach policji i podczas interwencji. W każdej ze spraw winą obarczano poszkodowanych, nigdy nie stwierdzano przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Tymczasem pobicia, bezpodstawne zatrzymania czy wymuszanie zeznań okazują się być stałą praktyką działań polskiej policji i codziennością polskich miast. Poszkodowani przez policjantów są z reguły oskarżani przez nich o agresywne zachowanie, często dodatkowo przedstawiane są im zarzuty napaści na funkcjonariuszy.

Policja szwedzka, mając za plecami lewicowego polityka, nie jest w stanie wykonywać swoich obowiązków. Peter Springare z Örebro, policjant tuż przed emeryturą, tak relacjonuje codzienność tamtejszych stróżów prawa w państwie, gdzie do niedawna nie zamykało się drzwi, a po wsiach rolnicy wystawiali stragany z zebranymi płodami przy drodze i puszkę, do której wrzucało się oczekiwaną kwotę. Spokój, uczciwość i zabezpieczenie socjalne. „No to jedziemy – takimi sprawami zajmowałem się od poniedziałku do piątku w tym tygodniu. Gwałt, gwałt, gwałt ze szczególnym okrucieństwem, wymuszenie, wymuszenie, groźby karalne, użycie przemocy w stosunku do funkcjonariusza policji, groźby w stosunku do funkcjonariusza policji, narkotyki, usiłowanie morderstwa, znów gwałt, znów wymuszenia i napaść. Podejrzani: Ali Mohamad, Mahmod, Mohammed, Mohammed Ali i znów… i Christoffer… co? Naprawdę? Tak, jedno szwedzkie imię przewinęło się na marginesie sprawy narkotykowej, Mohammed, Mahmod Ali i tak dalej”. Szwedzkie państwo jest zbyt opiekuńcze, zasiłki daje na wszystko – na mieszkania, domy, domki letniskowe, samochody, podróże, itd., stąd ludzie są bardzo zadłużeni. To zmusza obywateli do potulności, a strach przed utratą dochodów zamyka im usta. Szwedzi są mało przedsiębiorczy, wygodni, nie muszą i nie chcą wyjeżdżać zarobkowo do innych krajów. Gdy już wyjeżdżają, to tylko okresowo i najchętniej do Anglii, na gotową posadę.

Ostatnio w sieci krążył filmik z jakiegoś małego szwedzkiego miasteczka. Interwencja policyjna. Z policyjnego VOLVO wysiadają trzy kobiety i próbują obezwładnić w sposób nieporadny agresywnego cudzoziemca. Dwie policjantki wyłapują ciosy trzecia nawet nie użyła paralizatora, czy gazu. Koniec końców ów emigrant kamieniem niszczy szyby w radiowozie i odchodzi ku uciesze gapiów, a „beksy” w mundurach zaczynają ślimacze poszukiwania. Dla Szwecji jest już za późno, podobnie jak dla Emiratów Francuskich, a może właściwie do Kalifatu Francuskiego. Niemcy wciąż mają szanse, ale ich „wyzwolenie” może nam cały ten islamski bałagan zwalić na głowę, przynajmniej częściowo. Zupełnie inaczej jest z bezpieczeństwem za oceanem.

Dosyć częstą praktyką w Ameryce jest przymknięcie kogoś za tzw. opór podczas aresztowania. Ten opór nie polega na wyzwiskach, groźbach, pluciu, etc. Wystarczy nie podać swojego ID (z tego co się orientuję, to teoretycznie mają prawo do nie podawania). Mężczyzna z problemami psychicznymi zamknął się w łazience z nożem i groził samobójstwem. Było to w Roy w stanie Utah. Wysłali do niego oddział SWAT ze snajperem i MRAP-em (transporter opancerzony, wytrzymujący eksplozje improwizowanych ładunków wybuchowych). Koniec końców zamiast wraz z policyjnym negocjatorem uratować nieszczęśnika ów człowiek został zastrzelony. Inny mężczyzna był z rodziną w hipermarkecie i chciał kupić wiatrówkę do polowania. Trzymając ją w ręku gadał ze swoją żoną. Ktoś zaniepokojony zawiadomił policję, przyjechały gliny i zastrzeliły tak gościa, jak jego żonę. Czarnoskóry niezrównoważony mężczyzna z Compton wymachiwał pistoletem. Policja, by go obezwładnić wypuściła psa, by po chwili oddać 80 strzałów – zabijając i psa i człowieka. Dziewczyna, która dostała ataku epilepsji zadzwoniła ze strachu pod 911. Zamiast ambulansu przyjechał patrol policyjny… Zachowywała się dziwnie, więc spałowali ją za niewykonywanie poleceń. Chłopak szedł ulicą w słuchawkach na uszach, gdy za jego plecami pojawił się samotny funkcjonariusz. Zaczął nawoływać go do zatrzymania się. Po którymś razie policjant wyjmuje broń i kilkukrotnie strzela do nastolatka zabijając go, po czym zamiast ratować rannego, skuwa mu do tyłu ręce. Wszystko rejestrują kamery. Człowiek nielegalnie sprzedawał na ulicy papierosy. Podszedł do niego policjant i zaczął go dusić. Sąd później tłumaczył, że mężczyzna zmarł bo był… otyły. Policjanci zabili człowieka z zespołem Downa. Ludzie z zespołem Downa w ogóle nie są agresywni w stosunku do innych, mogą być agresywni tylko w stosunku do siebie. Sąd postanowił, że nie ma sprawy, nic się nie stało. Należy pamiętać o tym, iż USA nie są monolitem – są bardziej zróżnicowane niż UE. Pewien Amerykanin, antropolog kultury i wykładowca, powiedział, iż w USA znajdzie się wszystko, bo wszystko tam jest. Czyli slumsy, walki psów, kogutów, gangów i inne osobliwości również. Przecież kokainowy boom w początkach lat 80., miał miejsce na Florydzie i tylko w kilku miastach, a nie gdzie indziej. Owszem były przerzuty, ale nie miały trwałego charakteru. Bo erozja systemu, który nie jest monolitem, nie może postępować równomiernie. W jednych miejscach to widać jak na dłoni, a w innych trudno się dopatrzeć jakiejkolwiek rysy. Są miejsca w USA, gdzie system wyraźnie uległ erozji, zaś społeczeństwo całkowicie straciło zaufanie do władzy.

Jeśli statystyki są prawdziwe, to policjanci (stanowiący mniej niż 0,25% populacji USA) odpowiadają za jakieś 7% zabójstw i są jednocześnie większym problemem społecznym niż assault rifles. Co roku w wyniku nieuzasadnionej przemocy policyjnej ginie kilka tysięcy nieszczęśników. W mediach różne gadające głowy zastanawiają się, dlaczego policja w USA zabija przypadkowe, niegroźne dla otoczenia osoby, które w innych krajach byłyby ukarane najwyżej mandatami lub jedynie werbalnie przywołane do porządku.

Otóż policja w USA zabija ze strachu. W państwie, gdzie każdy może mieć broń palną, ryzyko, że indagowany przez policję jest uzbrojony i w razie niepomyślnego rozwoju sytuacji może zareagować agresywnie, jest spore. Stąd i policja na wszelki wypadek jest agresywniejsza, niż gdzie indziej, bo chce przeżyć. Wycofanie z użycia tych kretyńskich arsenałów z czasem uzdrowiłoby sytuację.

Podałem kilka przykładów zachowań stróżów prawa i żadne z ich nie jest do końca przekonywające. Policjant nie może być słaby, uwiązany siecią kar i zakazów, nie może też być bezkarny otoczony solidarnością korporacyjną, która zawsze ochroni mu „tyłek”. Policjant, niezależnie od posiadanego stopnia, wykształcenia czy zajmowanego stanowiska, powinien przestrzegać pewnych zasad, a mianowicie zasad etyki zawodowej. Policjant powinien być wzorem dla społeczeństwa, stać na straży prawa  Podczas pracy funkcjonariusz powinien przestrzegać zasad zachowania, kultury osobistej i dbać o wygląd. Policjant powinien wystrzegać się korupcji, jak też nie wykorzystywać informacji zdobytych w pracy do celów prywatnych. Do policji powinno się kierować ludzi stabilnych psychicznie i emocjonalnie. Ludzie porywczy, fanatycy militariów, przemocy, ludzie prymitywni i wulgarni – ze służby powinni być wydalani. Policja to społeczna misja – lecz jak widzimy w codziennym życiu – nie zawsze tak jest…

Roman Boryczko,

kwiecień 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*