Za cztery godziny Górny Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie rozpoczynają strajk

 

 

 

 

 

 

 

 

„Godzina zero” przypada na 3:15 – staną wówczas śląskie tramwaje. Dlaczego o tej godzinie? Bo mimo wszystko strajkujący nie chcą utrudniać życia. Chociaż nie chciałabym być w skórze ludzi, którzy nie będą mieli jak dojechać do pracy o godzinie dla mnie akurat chorej do wstawania i myślenia :).

Związkowcy obiecują, że strajk nie będzie uciążliwy, a jeżeli takowym będzie – to zapraszają do współpracy. Może to i cyniczne uwagi pana Dudy, ale jednak „coś w tym jest”. Ktoś kiedyś powiedział, że jesteśmy tak traktowani, na jakie traktowanie pozwalamy i to niestety jest prawda. „Niestety”, bo gdy pozwolimy dziecku wejść sobie na głowę, to tak już pozostanie, nawet po osiągnięciu wieku 18 lat, magicznych – wydawać by się mogło – dla wszystkich poniżej tego pułapu…

O 8:00 ma stanąć kolej. Wiadomo już, że do strajku nie przyłączyły się wszystkie spółki. Cóż z tego, że maszyniści i tak strajkują? Może to, że panowie nie-strajkujący zyskają aplauz swoich pracodawców?

Związkowcy obiecują, że pociągi nie staną w szczerym polu. Jakie pocieszenie? Ludzie będą mieli komunikację zastępczą – o to zadbał podobno wojewoda śląski.

Do strajku dołączają się również pracownicy służby zdrowia – solidaryzują się z innymi, stosując strajk włoski. W szpitalach nikt nie odejdzie od łóżek pacjentów, ale personel będzie drobiazgowo przestrzegał procedur.

Szkolnictwo też przyłącza się do akcji strajkowej. W tym sektorze lekcje prowadzone będą od godziny 10:00, czyli trzeciej lekcji. Już widzę uśmiechnięte buźki dzieciaków, zwłaszcza, że nie zostaną pozostawione samym sobie. Opiekę mają zapewnioną.

Rząd uznał termin strajku za niedogodny. Ciekawa jestem, jaki termin akcji przeciw sobie (choć to niby „strajk solidarnościowy”) uznałaby Rada Ministrów za właściwy??? Bo tak: Boże Narodzenie i jakieś 2 tygodnie przed nim – odpadają, Sylwester i Nowy Rok z wiadomych przyczyn także… Następnie Walentynki, ale kto wówczas ma głowę do protestów… 8. marca? No skądże! Wówczas nadal kupujemy goździki i pończochy. Następna w kalendarzu jest Wielkanoc – wtedy dzielimy się jajkiem albo święcimy to, na co nam pozwalają wypłaty pracodawcy. Dla jednego to szynka, dla drugiego – wyrób szynko-podobny.

Ale idźmy dalej – majówka, ach, ta majówka… Oprócz wiadomych świąt nie powiem, co można wówczas robić. Liczę na inwencję twórczą odbiorców…

W ferworze zapomniałam o Dniu Matki, Ojca, chłopaka, mężczyzny (wbrew pozorom to dwa różne święta), imieninach Zosi, Ani, Frani, Stacha, Józka, Donka itp.

Następnie wakacje…. Gdzie jedziemy? Gdzie jadą parlamentarzyści? Tu już według potrzeb, a raczej możliwości… Potem wrzesień! Dzieci do szkoły, pierwsze spotkania z komitetem rodzicielskim. Kto ma czas na bzdury? Jaki strajk???

Ooooo, październik – Dzień Edukacji Narodowej; czy ktoś w tym sektorze zechce strajkować?

Listopad – piękny miesiąc szczególnej zadumy – Zaduszki, Święto Niepodległości… Nie chciałabym wtedy strajkować.

Dalej? Przychodzi kolejny grudzień i zabawa od nowa?

 

Iwona Jankowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*