Yes Meni weszli w politykę…

1242951926--335790841_yes-men-parlamentYes Men – to grupa aktywistów, którzy poprzez świat korporacyjnych mediów chcą wniknąć w jądro wyzutego z uczuć, sterylnego zła.  Ich główną metodą jest satyra –  lecz podana w taki sposób, że u odbiorcy nie wywołuje ona rubasznego uśmiechu a zdziwienie – czy wręcz szok, iż parodiując coś, co istnieje oficjalnie, nagle otrzymujemy smutny obraz rzeczywistości, która nas otacza.  Ich taktyką nie jest kontestacja – a paradoksalnie – “potakiwanie”, czym wcielają się w obraz nas samych – bezwolnych społeczeństw, godzących się na wszelkie restrykcje, proponowane nam przez System, rzekomo w obronie naszej wolności. Yes Meni podawali się za rzeczników Światowej Organizacji Handlu, Mc Donald’sa, Dow Chemical oraz ministerstwa Mieszkalnictwa i Rozwoju Miejskiego USA. Dwóch bardziej znanych Yes Menów znanych jest pod szeregiem pseudonimów. Ostatnio, w filmie z roku 2003, wystepowali jako Andy Bichlbaum oraz Mike Bonanno. Ich rzeczywiste nazwiska to odpowiednio: Jacques Servin i Igor Vamos. Vamos jest adiunktem w dziedzinie sztuk medialnych na Rensselaer Polytechnic Institute of N. Y.  Jednak grupę Yes Menów tworzy wiele osób z całego globu. Jak widać, nie są to ludzie z głębokich przedmieść Kapitalizmu – lecz kreatywni twórcy, będący w całkowitej symbiozie z bogactwem, dostępnym tylko garstce wybranych. Ludzie sukcesu, którzy na codzień igrają z zapałkami, w łykendy zaś uchylają nam, maluczkim, rąbka gorzkiej prawdy…

Wąsaty mężczyzna, który nazwał siebie konsultantem do spraw bezpieczeństwa i obrony, przedstawił w Parlamencie Europejskim trwającą 30 minut prezentację. Na widowni siedzieli członkowie parlamentu, media oraz zaciekawiona publiczność. Gość powiedział, że Europa jest odpowiedzialna za pogróżki terrorystyczne i że niczego się nie nauczyła od ataku na Amerykę 15 lat temu. Na koniec zaproponował rozwiązanie – antyterrorystyczny dmuchany skafander. Ekspert, który przedstawił się jako Archibald Schumpeter, to tak naprawdę polityczny aktywista – Andy Bichlbaum, członek grupy komików -aktywistów The Yes Men. Pokracznie wyglądające dmuchane skafandry noszą nazwę “the ENDURAsphere”. Według Bichlbauma stworzone są one z kevlaru, który miałby ochronić ciało przed ewentualnym wybuchem. Żart w Parlamencie Europejskim jest połączonym działaniem grupy Yes Men oraz greckiego polityka Steliosa Kouloglou. Chodziło o wytknięcie Europie wadliwego podejścia do spraw terroryzmu. “Bombardowanie jest rodzajem narzędzia rekrutującego do ISIS. Jeśli chcemy osłabić terrorystów, musimy zakończyć wojnę w Syrii i przyjąć z otwartymi ramionami uchodźców z Bliskiego Wschodu, minimalizując tym samym zagrożenie ekstremistami. Musimy także zająć się młodymi ludźmi, podatnymi na werbowanie” – skomentował akcję członek Parlamentu Eurpejskiego, Stelios Kouloglou. “Rozwiązania siłowe mogą obrócić się przeciwko nam. Każde “rozwiązanie”, związane z terroryzmem, które nie uwzględnia historii kolonializmu, jest skazane na porażkę. Od podzielenia Bliskiego Wschodu po drugiej wojnie światowej do amerykańskiej inwazji na Irak. Nic nie stało się bez przyczyny” – dodał na oficjalnej stronie Yes Men Andy Bichlbaum, komentując swoje wystąpienie w Parlamencie i żart z dziwnie wyglądającymi skafandrami. Ten “numer” Yes Menów to pierwsza sytuacja, kiedy grupa współpracuje z politykami. To także pierwszy przypadek, kiedy któryś z członków grupy pojawił się w Parlamencie  Europy.

1535291471--498944790_yes-men-parlamentPolityczny alians Yes Menów jest jak moneta, która ma dwie strony. Pierwsza strona to być może szczere intencje przy nakreśleniu obłudy wojen (w imię wolności i demokracji), jakie prowadzą Stany Zjednoczone a w przeszłości europejskie potęgi kolonialne, eksploatujące połowę świata.

Druga strona  to  jednak dziecinna  naiwność – wiara, że samo podanie ręki, podarowanie jedzenia i prymitywnego schronienia w zamkniętych obozach dla emigrantów milionom uciekinierów, rozwiąże problem raz na zawsze. Wetknięcie kija w multikulturowy tygiel przez militarne aspiracje światowych potęg, spowodowało eksplozję muzulmańskiego ekstremizmu w najgorszej militarnej postaci. To raz. Dwa – cywilizacja zachodnia zetknęła się z problemem braku kulturowej adaptacji i wielkiej niechęci do stosowania się do obowiązująceych w Europie norm przez muzułmanów, przybyłych na Stary Kontynent. Takie zachowanie szokuje nawet Niemców, Francuzów czy Skandynawów – od lat przywykłych do kolorowych gości, którzy przybyli do ich kraju za chlebem i wtopili się w pejzaż społeczeństwa tolerancyjnego. Te same rdzenne  społeczności boją się dziś wychodzić z domów  pod groźbą uszczerbku na mieniu, napastowania czy utraty życia. W którą stronę pójdzie dzisiejsza Europa?

 Ku dyktaturze poprawności politycznej, strzegącej interesów unijnych komisarzy i tysięcy urzedników  z Brukseli?

1732185350--298520899_yes-men-parlamentCzy może pójdzie w stronę głosu ludu, społecznego wołania o zachowanie dziedzictwa i dorobku pokoleń, co pracowały na chwałę i dostatek kulturowo-majątkowy europejskich potęg. Nie można tolerować upiornego wołania o powrót silnej, teraz już IV Rzeszy, jaką widzieć by chcieli “oburzeni” z niemieckiej PEGIDY, ale też zrozumieć trzeba molestowane kobiety, które zostały opuszczone przez własne państwo, próbujące wręcz te niecne czyny obcych kulturowo mężczyzn – tuszować.

Roman Boryczko,

styczeń 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*