Wypalenie zawodowe postępem naszych czasów? (3)

Zdaniem ekspertów WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) wypalenie zawodowe wiąże się przede wszystkim z chronicznym stresem w pracy, stresem, z którym nie można sobie poradzić. WHO uznała, że wypalenie zawodowe to choroba, jaka klasyfikuje się do leczenia i można na nią przyznać zwolnienie lekarskie. Tym samym syndrom wypalenia zawodowego zyskał swój kod chorobowy w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (otrzymała kod w bazie ICD-11).

Ludzie doświadczeni zgnilizną terroru, jaką zafundował nam kapitalistyczny „Zachód”, by nie powtórzyć raz popełnianych błędów, starają się emigrować do krajów o większej świadomości korporacyjnej.

Exodus młodych trwa już od transformacji ustrojowej. Gdy bezrobocie sięgnęło astronomicznej wartości 20% (rok 2004), gdy otworzyły się bramy na Zachód, stał się on wybawieniem – ruszyła fala emigracji, trwająca do dziś wbrew kłamliwym zapewnieniom kolejnych rządów o marginalizacji zjawiska. Praktycznie są to pokolenia zniszczone dla Polski: wielki kapitał młodych, ambitnych i wykształconych ludzi został stracony prawie bezpowrotnie.

Nie ma co się łudzić, że będzie inaczej, bo tak jak nie powróciła emigracja patriotyczna – „solidarnościowa”, tak nie powróci emigracja „unijna”, którą z „wolnej” – czyli zniewolonej inaczej – RP wypchnęły bieda, zdrada tak zwanych doradców solidarnościowych, niemożność przeprowadzenia tych reform, które by leżały w interesie Polski i Polaków. W roku 2006 roku dwudziestolatków (najcenniejszego skarbu) w Polsce było 637 tysięcy osób. W 2016 roku dwudziestolatków mieliśmy już tylko 428 tysięcy a stała, coroczna „oficjalna” liczba bezpowrotnie utraconych młodych synów tej ziemi, to 118 tysięcy, emigrujących za chlebem.

RP jeszcze do niedawna była krajem z najmłodszą demografią w Europie. Mieliśmy wyż demograficzny lat 70/80 a liczba urodzeń do połowy lat 90. była na przyzwoitym poziomie. Ten mityczny socjalizm, co to zostawił po sobie popioły – jak mawiają dzisiejszy wieszcze ze szklanego ekranu – pozostawił po sobie życie! Potem przyszła ręka kata polskiej gospodarki – Balcerowicza i sztuczne bezrobocie, wywołane przez grabież i wyprzedaż polskiego przemysłu, co doprowadziło również do gigantycznego spadku urodzeń. Pomimo iż coraz więcej młodych kobiet wchodziło w tym czasie w wiek rozrodczy, to dzieci rodziło się z roku na rok o kilkadziesiąt tysięcy mniej do krytycznego spadku 350 tysięcy urodzeń na początku lat dwutysięcznych.

Dochodzimy w tej historii do naszych czasów, gdzie zachodnie koncerny psioczą, że nie ma rąk do pracy. Brakuje osób z kwalifikacjami w przemyśle wytwórczym,  kłopoty z naborem pracowników występują również w handlu. Nie ograniczyły tego również wakaty, które uzupełnione przez 3 miliony Ukraińców (względem których rzadko stosuje się tresurę korporacyjną, bojąc się, iż odejdą. Strach pracodawców o możliwość funkcjonowania zrodził takie inicjatywy jak firma Loyalis ze Skierniewic, która powstała w 2015 roku a operuje również na rynku łódzkim.

Loyalis została założona przez Holendra, Jeroena van der Weijde, który mieszka w Polsce już od 15 lat. Utworzył on jedną z pierwszych agencji pracy tymczasowej w RP, więc o wykorzystywaniu i poniżaniu pracownika wie wszystko. Van der Weijde obserwował holenderską firmę, która wdrożyła rozwiązania, sprawdzające zwolnienia chorobowe pracowników i na niej się wzorował, tworząc Loyalis. Wszędzie odbywa się to tak samo. Agenci Loyalis wizytują po domach pracowników, przebywających na L4. Prowadzają z nimi rozmowy, wypytują się o lekarstwa, powód choroby. Nękają telefonami nawet po zakończeniu zwolnienia. Wszystko po to, by sprawdzić, czy rzeczywiście byli chorzy i ulepszyć ich leczenie. Van der Wejide stworzył aplikację do monitorowania przez firmy absencji pracowników, działającą kompatybilnie do każdej przeglądarki internetowej.

Firma analizuje nieobecności pracowników: historię choroby, jej postęp, podjęte działania naprawcze. Może z łatwością sprawdzić, którzy pracownicy mają tendencje do podejrzanego wykorzystywania L4, generować raporty nt. najczęstszych przyczyn nieobecności, statystyk, dotyczących płci czy absencji w określonych porach roku. Na podstawie tych informacji będzie w stanie wyciągnąć wnioski i wprowadzić działania naprawcze. Niczego to jednak nie zmieni, gdy dana organizacja jest po prostu obozem koncentracyjnym do niszczenia ludzkich życiorysów. Na szczęście mamy jeszcze wybór! Dobrze też, że Światowa Organizacja Zdrowia dostrzegła problem niszczenia przez multinationals milionów ludzi młodego pokolenia.

Postęp, jak chcą neoliberałowie? Czy to jest jeszcze postęp?

Roman Boryczko,

 czerwiec 2019

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*