PO WYDARZENIACH RASISTOWSKICH w Ełku CZAS NA… ANTYSEMICKIE w Warszawie!

Polska nie ma dobrej prasy. Ledwie nowy 2017 zawitał do nas w gościnne progi – a już do czerwoności rozgrzały serwisy informacyjne wydarzenia z Polski. Nie, żeby dobre – oczywiście złe i do tego zwiastujące tezę zwolenników KOD-u i „totalnej opozycji” o upadku obyczajów i pełzającym demonie faszyzmu. W ślad za wydarzeniami z Ełku i zabójstwie przez obcokrajowców młodego Polaka z bogatą przeszłością kryminalną, po Polsce przetoczyło się szereg zdarzeń o charakterze rasistowskim.

We Wrocławiu zdemolowano miejsce pracy młodemu chłopakowi z Egiptu, prowadzącemu bar. Mieszkańcy spontanicznie pomogli mu w sprzątaniu, jak również zebrali sumę pieniędzy na odnowienie małego lokalu. Odbył się też przemarsz pod hasłem „Wrocław przeciwko nienawiści”. W Ozorkowie (woj. łódzkie) w nocy z poniedziałku na wtorek pobito 44-letniego Pakistańczyka, który szedł do sklepu po papierosy. Mężczyzna z obrażeniami głowy trafił do szpitala w Zgierzu. 7. stycznia „totalna opozycja” (KOD, antyfaszyści) zbiorą się przy ulicy Wigury 1 na demonstracji „Stop przemocy”. Dziwię się, że ci opozycjoniści w garniturach woleli do tej pory wsadzać antyfaszystów do więzień za akcje bezpośrednie przeciwko skrajnej prawicy, a dziś tak ochoczo weszli w skórę oddolnych demokratów czy miejskiej sceny niezależnej. Podobne demonstracje odbędą się również w Poznaniu i Warszawie.

To nie jedyne incydenty, przyprawiające o ból głowy ekipę rządzącą – okazuje się bowiem, jako że Polacy słynęli ze swej zaściankowej przywary nie przepadania za „brudasami”, to podnosząc głowę na fali nacjonalizmu Jarosława Kaczyńskiego odważyli się już atakować werbalnie… Żydów!

Mimo, że lokal Cafe Foksal istnieje w stolicy już od 24 lat, nigdy nie było o nim tak głośno. Wszystko zmienił jeden wpis blogerki o tym, co spotkało ją tam w sylwestrową noc (niejakiej Karoliny Tobolskiej, która napisała, iż ona i jej bliscy zostali zaatakowani i obrażeni przez obsługę lokalu za to, że „rozmawiali o Żydach”). Po tym incydencie właścicielka tej modnej warszawskiej restauracji otrzymuje od kilku dni pogróżki od osób, powiązanych z kręgami żydowskimi; ludzie dzwonią do klubu i wyzywają personel. Podobnie sytuacja wygląda na Facebooku. W Sieci już dokonano linczu na Cafe Foksal. Powstało wydarzenie pod hasłem: Bojkot Cafe Foksal 2017 – dość przemocy i antysemityzmu! Swój „udział” w wydarzeniu zadeklarowało prawie 300 osób. Na fan page’u lokalu pojawiły się dziesiątki negatywnych opinii, odwołujących się do zdarzenia. Spowodowały, że ocena lokalu spadła w ciągu kilku godzin do 1,4.  Właścicielka lokalu, Anna Żelezik, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji oraz realnych wymiernych strat, jakie może ponieść ten bojkot ze względu na całe zamieszanie, wydała oświadczenie (zresztą zgodne z prawdą), że kawiarnia Cafe Foksal nigdy nie pochwalała antysemityzmu ani innych ksenofobicznych postaw, dlatego z całą stanowczością odrzuca krzywdzące i nieprawdziwe zarzuty, godzące w dobre imię lokalu i nie dające się w żaden sposób powiązać z sytuacją, która miała miejsce w noc sylwestrową. Gazeta Wyborcza i środowiska z nią związane chyba znów zbyt się zagalopowały, mając świadomość procesu o zadośćuczynienie, jaki może oszczercom wytoczyć właścicielka klubu – Anna Żelezik – i postanowiły dążyć do zagaszenia konfliktu. Spór „przecięli”: dziennikarz Mikołaj Lizut oraz były ambasador RP, Ryszard Schnepf. „Cafe Foksal, czwartek o 20:00, bądźcie, koniecznie w kipach na głowie. Ryszard Schnepf stawia pierwszą kolejkę! Ja drugą” – napisał na swoim profilu Lizut. Obaj panowie zorganizowali spontaniczną imprezę „w duchu pojednania i wzajemnego poszanowania”. Panowie zapowiedzieli też, że ci, którzy pojawią się w kipach (jarmułkach) „dostaną kolejkę za darmo”. Swój udział zapowiedzieli m.in. Zbigniew Hołdys, Kazimierz Marcinkiewicz i naczelny rabin Polski, Michael Schudrich. Na miejscu zjawiło się o 20:00 kilkadziesiąt osób. Większość w jarmułkach. Także właścicielka Cafe Foksal. Zgodnie z obietnicą, każdy został poczęstowany kieliszkiem wódki. „Piękny i polski gest” – komentowali. Z minuty na minutę ludzi przybywało. W pewnym momencie zjawili się nawet studenci z Indii i wręczyli nic nie spodziewającemu się ambasadorowi kosz z szampanem. „To za zorganizowanie tej imprezy”.

Pani „Gburrek”, warszawska biurwa z wyższych korporacyjnych sfer ze swoimi szanownymi znajomymi w szampańskim sylwestrowym nastroju przemierzała rozbawione centrum stolicy. Była już 3. nad ranem, gdy grupka przyjaciół postanowiła spędzić sylwestrową noc w jednym z modnych knajp w samym centrum Warszawy. Z relacji, jaką zamieściła jedna z imprezowiczek, wynika, że obsługa lokalu potraktowała ich brutalnie tylko dlatego, bo rozmawiali o Żydach. Cała relacja z tego dramatycznego wydarzenia pojawiła się potem na łamach bloga blogerki „Gburrek”, pt. „KATOLICYZM” PO POLSKU. JAK ZOSTALIŚMY ZAATAKOWANI W CENTRUM WARSZAWY PRZEZ OBSŁUGĘ CAFE FOKSAL, rozpoczynając lawinę. Imprezowicze usiedli przy wolnych stolikach i popijając drinki dyskutowali na różne tematy.

„– Rodzina jednego z nas od wielu lat mieszka w Izraelu i dzień przed opisywanym wydarzeniem nasz przyjaciel właśnie stamtąd wrócił. Nasza, podkreślam, prywatna rozmowa, w najmniejszy sposób nie oscylująca wokół kontrowersji, tematyki politycznej, ani religijnej, naturalnie potoczyła się w kierunku żydostwa. Kiedy z ust kolegi padły słowa, że znanych mu Żydów ceni za ich pracowitość, zaatakowano nas po raz pierwszy”. Wtedy – jak przekonuje – podeszła do nich barmanka i zażądała od nich zaprzestania rozmowy na podobne tematy. „Możecie rozmawiać sobie gdzieś indziej na takie tematy? Ja jestem katoliczką i sobie nie życzę!” – miała powiedzieć barmanka. Grupa kulturalnych przyjaciół postanowiła zignorować tę prośbę i dalej kontynuowała równie kulturalną dyskusję, czym zdenerwowała jeszcze bardziej krewką obsługę. „Leczcie się na głowę!”, „Zapraszam na Sobieskiego!” (przyp. warszawski Instytut Psychiatrii), „Lećcie do Michnika!” – pisze poszkodowana klientka. Jak opisuje dalej, do barmanki dołączyli jej koledzy z pracy i szybko wywiązała się bójka. „Wybiegłam na zewnątrz, odczytałam adres i wezwałam policję. Po kilku minutach mój partner i przyjaciel wyszli z lokalu pobici”. Policja przyjechała po trzydziestu minutach i spisała wszystkich. Okazuje się, że nie było podstaw do aresztowania kogokolwiek, jak również zrobienia obdukcji. Jednak mimo wypitego alkoholu i incydentu z jej udziałem, pani Karolina Tobolska nie odpuściła, uderzając w najwyższy ton – ANTYSEMITYZM!

Pojawiła się też inna relacja zupełnie przedstawiająca ów incydent w zmienionym świetle.

Zadowolona z siebie grupa pod wpływem alkoholu zaczęła głośno rozmawiać na temat wyższości religii judaistycznej nad katolicką. Podczas tej rozmowy nazwali Najświętszą Panienkę, delikatnie mówiąc, kobietą lekkich obyczajów. Te wątpliwości rozszerzali również na boskie pochodzenie Chrystusa. Podkreślali wyższość religii żydowskiej nad katolicką. Barmanka zwróciła im uwagę, że nie są tutaj sami i żeby przestali w taki sposób mówić, bo mogą sprawić przykrość innym a na pewno jej, gdyż sama jest katoliczką. W tym momencie jeden z uczestników biesiady, dokładnie partner życiowy blogerki, która napisała te oszczerstwa, rzucił w barmankę jakimś przedmiotem. Barmanka powiedziała, iż nie toleruje takiego zachowania i poprosiła o opuszczenie lokalu. Towarzystwo odmówiło. Dwóch klientów lokalu poprosiło o to samo, co barmanka. Naprawdę w sposób kulturalny, nie padło ani jedno przekleństwo ani jedna groźba poza informacją, że zostanie zawiadomiona policja. Podczas tej rozmowy męska część biesiadników rzuciła się na klienta, stojącego w obronie barmanki. Jeden z agresorów agresor został obezwładniony i przytrzymany przez obrońcę. Kiedy szamotanina się zakończyła i drugi agresor został puszczony, towarzystwo blogerki znowu przypuściło atak – tym razem rzucają kuflami i trafiając przy tym barmankę oraz jedną z klientek. Sytuacja wewnątrz lokalu została jednak opanowana, agresorzy zostali wypchnięci na zewnątrz i nie stała im się przy tym krzywda.

Towarzystwo blogerki odgrażało się przy tym, że ma kontakty z Gazetą Wyborczą i „załatwi” lokal. Wydawać by się mogło, że to koniec… Ale nie. Z zewnątrz rzucali jeszcze w szyby lokalu metalową popielniczką i innymi przedmiotami.

Potem przyjechała policja. W lokalu jest monitoring, są również świadkowie. Dziś słowo stanęło przeciwko słowu lecz opinia publiczna, Internet i media obcego kapitału wydały wyrok! Winni są jak zwykle „żydożercy” – PiS-owscy skrajni prawicowcy!

***

Odwróćmy może ową sytuację. Wyobraźmy sobie, że grupa podchmielonych Polaków w szampańskim nastroju w Tel Avivie w żydowskiej knajpie zaczyna swój cyrk… Polacy naśmiewają się w głos z judaizmu, mówią tak głośno, że inni to słyszą i rozumieją, np.: iż „Żydzi gadają do ściany, Talmud – święta księga Żydów  zezwala na molestowanie małych dzieci, a rabin wykorzystuje moment obrzezania, żeby possać krwawy penisek”. Czy ktoś by zdążył się oburzyć? Czy owi turyści z Polski nie padli by ofiarą zbiorowego linczu? Nie byłoby dyskusji w Internecie, przeciągania opinii publicznej na swoją stronę, wymuszonych przeprosin…

Czy możliwe jest, że obsługa w takim lokalu, zarabiająca na pewno godnie, przynosi do pracy swoje przekonania – radykalnie polityczne? Czy możliwe jest, iż obsługa mając taką noc, jak noc sylwestrowa, ma czas na przysłuchiwanie się i analizowanie słów – z rozmowy wszystkich gości wyławiając te, które ja obrażają? Czy możliwe jest, że obsługa sama wybiera sobie preferencje rasowe gości, jednych traktując lepiej, innych gorzej – w takim miejscu jak reprezentacyjna część Warszawy?

Raczej stawiam na fakt, że towarzystwo popiło i zaczęło sobie robić z obsługi poniżające „podśmiechujki” (pamiętamy słowa niedawnej minister infrastruktury i rozwoju, Elżbiety Bieńkowskiej, na temat pensji jej znajomej. Mówi: „(…) ja dostawałam, powiem ci, 6 tysięcy… 6 tysięcy… Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota… To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował.” Alkohol uderzył do głowy, od słowa do słowa poszły wyzwiska, a że kelnerka skojarzyła wyrwane słowa z ich rozmowy, zaczęła gości wyzywać od Żydów itd. Koniec końców, pokazała im, kto tu rządzi i pijanych wyprosiła z knajpy. Oni natomiast ciężar awantury przekładają w kierunku antysemityzmu, ażeby zakryć tym zwykła burdę, jaką wszczęli po pijaku z barmanką, która – co do tego możemy być pewni – była trzeźwa.

Pani „Gburrek” idzie jednak za ciosem twierdząc, że ów konflikt mógł być zażegnany przez szefową. Właścicielka lokalu podczas rozmowy telefonicznej prosiła blogerkę o wyciszenie sprawy w mediach obiecując, że porozmawia z barmanką. Następnie chciała się spotkać. Właścicielka knajpy jednak udzieliła według „Gburrek” abstrakcyjnego wywiadu wieloletniemu przyjacielowi z Portalu Warszawskiego, który spowodował, iż blogerka poczuła się urażona… Wywiad dla TVN to kolejna zagadka. Właścicielka mówi, że towarzystwo blogerki używało niecenzuralnych słów na temat Matki Boskiej, ale nie wie, jakich konkretnie. W tym samym wywiadzie Anna Żelezik twierdziła, iż to personel restauracji wezwał policję. Policja jednak temu zaprzecza i potwierdza, że dzwoniła blogerka i jej  partner, nie personel…

Niby zwykła kłótnia, jakich tysiące dzieje się wieczorem w knajpach na terenie całego kraju. Nikt nie ucierpiał, nie stwierdzono zniszczeń, twarze i ubrania są całe. A jednak znów Polacy usłyszeli pod swoim adresem, że są antysemitami, niegodnymi siadać przy wspólnym europejskim stole. Że jesteśmy tak prymitywni, iż trzeba nad nami otoczyć specjalną opiekę. Tu przytoczę w całości wpis z bloga pani „Gburrek” (można przecież zidentyfikować owego polakożercę, nawet jeśli to prymitywna prowokacja jakiegoś dzieciaka i pociągnąć sądownie za owe rasistowskie opinie!). ”NOWAKa ty w kurwe jebany katopolaczku, mam nadzieję, że zdechniesz jak najszybciej. Na szczęście takie ścierwa są najcześciej biedne i bez perspektyw dlatego tak kąsają. Pamiętaj, że patrzymy na ciebie z góry zawsze, całe życie żebyś nie wiem jak myślał że jesteś polski i patriotyczny to prawdziwi Polacy na takie ścierwa z politowaniem tylko spoglądają. Nigdy nie będziesz tak dobry jak elity do których aspirujesz… czuj się gorszy tylko to ci zostało. A od Żydów kurwa wara bo napletek ci obetniemy (…)”.

Czy nie dziwi was, Drodzy Czytelnicy, że gdy patrzymy na oficjalne statystyki mniejszości żydowskiej w Polsce, po spisie powszechnym, przeprowadzonym w 2002 roku – to owa mniejszość liczy 1133 osoby. Mniejszość ta plasuje się daleko za Łemkami czy Wietnamczykami a jednak może w Polsce liczyć na szczególne traktowanie – nie tylko samych obywateli. W roku 2006 ówczesny Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, Marek Jurek wypowiedział oto te słowa: „Za chwilę będziemy mogli udać się na Mszę Świętą, żeby prosić Boga o błogosławieństwo dla pana prezydenta i dla Rzeczypospolitej. Ale najpierw, korzystając z okazji, pragnę wszystkim złożyć serdeczne życzenia szczęśliwych Świąt Narodzenia Pańskiego. Niech te świąteczne dni będą dla wszystkich Polaków czasem pokoju i radości, czasem umocnienia naszych rodzin i całego społeczeństwa. Gdy trwać będą święta Bożego Narodzenia, ci z naszych rodaków, którzy wyznają religię żydowską, będą obchodzić święto Chanuki. Również z tej okazji składam najlepsze życzenia świąteczne”. Rok później na 10. grudnia 2007 r. ustalono wspólne świętowanie w tym dniu Chanuki w dwóch miejscach:

1) w Sejmie RP, z udziałem parlamentarzystów;

 2) w Pałacu Prezydenckim, z udziałem  prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Metropolity Warszawskiego, abp. Kazimierza Nycza (uwielbianego przez środowiska abp. St. Dziwisza z Krakowa i ludzi kręgu Gazety Wyborczej).

Poprzedzone zostało to zapaleniem świateł menory 9. grudnia 2007 r. na placu Defilad (przed pałacem Kultury i Nauki w Warszawie) z udziałem wicepremiera Waldemara Pawlaka (z PSL), prezydenta Warszawy – Hanny Gronkiewicz-Waltz i ambasadora Izraela, Dawida Pelega. Po raz pierwszy w historii Polski powstał w ten sposób jawny komplet Chanukowy: władza prezydencka, władza rządowa, władza samorządowa, władza kościelna!

W dalszych latach prezydent Lech Kaczyński obchodził w Pałacu Prezydenckim święto Chanuka – aż do katastrofy pod Smoleńskiem 10.04.2010 r., po której w obchodach święta Chanuka w Pałacu Prezydenckim zastąpił go prezydent Bronisław Komorowski. Również jego następca, Andrzej Duda, kontynuuje tę żydowską tradycję. „Bardzo się cieszę, że już przed dziesięcioma laty – dzięki inicjatywie śp. Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego – świece chanukowe zapłonęły po raz pierwszy w Pałacu Prezydenckim. To wyraz szacunku państwa polskiego i woli umacniania Rzeczypospolitej Przyjaciół”. Jak dodał prezydent RP, chciałby, „aby ten wyjątkowy świąteczny czas, jednoczący mieszkańców naszego kraju, przypominał nam, współczesnym, o wspaniałym tysiącletnim dziedzictwie ziemi Polin. (…) Niech ta szczególna atmosfera trwa także na co dzień, niech inspiruje i zachęca do dalszego wspólnego budowania dobrej przyszłości naszej Ojczyzny”.

To nie koniec zadziwiających ukłonów, kierowanych w kierunku Żydów. Prezydent Lech Kaczyński po 70 latach nieobecności w Polsce, reaktywował żydowską organizację masońską  „Niezależny Zakon Synów Przymierza” (Independent Order of B’nai B’rith)  Obecnie B’nai B’rith liczy około 80 000 członków w 58 krajach. Godłem B’nai B’rith jest siedmioramienny świecznik (na wzór tego, który znajdował się w świątyni w Jerozolimie) i jego hasłem są: dobroczynność, miłość bratnia i zgoda. Działalność B’nai B’rith w Polsce przerwał wcześniej dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 22. listopada 1938 r., rozwiązujący organizacje masońskie w Polsce.

Mimo że wszędzie na świecie Polaków oczernia się jako wytrawnych antysemitów, to jednak – jak widzimy – Żydzi w Polsce, mimo tak małej oficjalnej liczby, cieszą się wyjątkowymi względami. Dlaczego Państwo Polskie, tj. władza prezydencka, władza rządowa, władza samorządowa, władza kościelna – nie poświęcają tyle uwagi Ormianom, choć od 700 lat są oni lojalnymi obywatelami tego kraju, prawosławnym, Karaimom i polskim Tatarom? – pyta retorycznie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, komentując doniesienia prasowe o kolejnych obchodach żydowskich świąt religijnych w budynkach parlamentu.

Romów mamy aż 35 tysięcy lecz nie pamiętamy o ich święcie, obchodzonym 8. kwietnia. Ormianie liczą 80 tysięcy. Kalendarz Kościoła ormiańskiego oparty jest, podobnie jak w innych Kościołach wschodnich, na kalendarzu juliańskim, więc większość świąt obchodzonych jest przez Ormian dwa tygodnie później niż w Kościele rzymskokatolickim. Tatarów jest około trzech tysięcy. Większość mieszka na Podlasiu, prawie tysiąc w samym Białymstoku.  Obecnie duża część Tatarów uczy się języka arabskiego i – szczególnie młode pokolenie – ten język już zna. Czy słyszeliście, by rząd polski obchodził oficjalnie dziewiąty miesiąc księżycowy roku muzułmańskiego, czyli ramadan?

To jak to jest ze słynnym polskim antysemityzmem?

Roman Boryczko,

7. stycznia 2017

One thought on “PO WYDARZENIACH RASISTOWSKICH w Ełku CZAS NA… ANTYSEMICKIE w Warszawie!

  • 13/01/17 o 16:06
    Permalink

    Na wstępie odwołam się to pewnego cytatu z Marii Janion, a przytoczonego w mediach przez jedną z publicystek tzw. “głównego nurtu”.Parafrazując,autorka “Niesamowitej Słowiańszczyzny” zauważa, iż naród, który jest zbyt przywiązany do własnej traumy staje się obojętny na cierpienie innych. Pytanie tylko o jaki naród chodzi, o każdy, czy tylko ten, który miała na myśli “znana publicystka”?Bo na pewno Polacy nie są w awangardzie budowania swojej tożsamości wokół traumy.Podobnie jak Ormianie, których holokaust w Turcji jest tematem praktycznie przemilczanym.
    Ale do rzeczy.
    Odsetek statystyczny wybryków bandyckich i chuligańskich jest podobny w większości społeczeństw( mam tu na myśli kultury tzw. cywilizowane), problem pojawia się wtedy, gdy władza ustawodawcza i wykonawcza, przy aplauzie większości społeczeństwa, stan taki legitymizuje. Propaganda pewnych środowisk próbuje na siłę rozdmuchiwać incydenty do rozmiarów prawidłowości,wystawiając niejako z automatu diagnozę. I oto Gazeta Wyborcza poświęca cały numer na opis incydentu gdzie jakiś mężczyzna, nawiasem mówiąc, jak się okazało chory psychicznie, wyszarpał rabina w Warszawie za pejsy. Innym twardym dowodem na polski antysemityzm jest napis na osiedlowym śmietniku ” J…ć Żydów”. Środowiska walczące z “mową nienawiści” szafują statystykami o napaściach na tle rasistowskim. Czyli jak rozumiem każdy napadnięty “kolorowy”,był zaatakowany na tle rasistowskim, co zostało potwierdzone wywiadem z napastnikiem i jego deklaracją światopoglądową. Każdy rozsądna osoba zdaje sobie sprawę jak łatwo manipulować statystykami. Ja sam osobiście byłem wielokrotnie napadnięty w różnych sytuacjach, i zaryzykuję stwierdzenie, że dla pewnego typu mentalnego kolor skóry jest tak samo dobrym powodem jak zbyt długie spojrzenie skierowane w niewłaściwą stronę. BTW.

    Całe życie mieszkam w Krakowie i siłą rzeczy stykam się przedstawicielami różnych grup etnicznych przybywających do mojego miasta w celach turystycznych. Widziałem na własne oczy grupę ortodoksyjnych Żydów spacerujących w okolicach krakowskiego Kazimierza o dość późnej porze. Gazety jakoś nie donoszą w Krakowie o napaściach na Żydów. Szczere mówiąc nie słyszałem o żadnym takim przypadku. Z drugiej strony bez większych problemów można się natknąć na zorganizowane grupy młodych Żydów z Izraela, z zawsze im towarzysząca ochroną uzbrojona w broń ostrą. Grupy te często zachowują się w sposób bardzo głośny, ostentacyjny, a nie rzadko prowokacyjny i arogancki. Osobiście znana mi osoba, mieszkająca w okolicach Kazimierza, opowiadała, jak rano wychodząc z psem zobaczyła jak na masce jej samochodu “piknikuje właśnie taka grupa. Gdy próbował im zwrócić uwagę, drogę zastąpił jej izraelski ochroniarz, jedną rękę opierając na rękojeści broni, kategorycznie zabraniając do nich podejść. Takie mają standardy. Sam zresztą byłem świadkiem wielu zachowań- delikatnie mówiąc- niestosownych ze strony młodych Żydów przyjeżdżających do Krakowa z Izraela w celach edukacyjnych. Na pewno nie jest to polityka nastawiona na budowanie porozumienia z Polakami. Zachodzi tu też pytanie, czy młody Żyd spychający z chodnika starszą kobietę to jest zwykły brak kultury, wybryk chuligański czy już przejaw antypolonizmu. Bo skoro każdy akt werbalny, każda krytyka skierowana przeciwko “narodowi wybranemu” jest traktowana z automatu jako antysemityzm, i wciągany zapewne do jakiś statystyk, to może my jako naród też powinniśmy zacząć prowadzić taki rodzaj polityki.

    Natomiast jeżeli chcemy się zapoznać z sytuacjami, gdzie władza ustawodawcza i wykonawcza sankcjonuje -przy akceptacji jakiejś części społeczeństwa- bandyckie metody, to dobrze poznać historię rabina Josefa Antebi.
    https://www.youtube.com/watch?v=DIT9sLz29iQ&t=1330s

    I tu bardzo proszę zwrócić uwagę na okrzyki skandowane przed ortodoksyjnych Żydów pod adresem izraelskiej policji…
    Jak łatwo widzieć źdźbło w oku drugiego narodu, a belki nie widzieć w swoim.
    https://www.youtube.com/watch?v=tpeEWlCvou0

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*