Wszyscy walczą o gender, aż „leje się” krew… (3)

Homoseksualiści wiedzą, że obecnie więcej nie da się ugrać a dla polityków są świetną medialną zasłoną. Marsze równości i hałas wokół nich odciągają uwagę opinii publicznej od spraw, na których partii zależy – sądów, polityki wobec UE, polityki pamięci, itp. Ostatnią siłą polityczną, która coś próbowała zrobić w kwestii formalizacji praw środowisk LGBT było SLD… 15 lat temu, gdy próbowano uchwalić ustawę o związkach partnerskich dla par i homo- i hetero-, na wzór francuskiego paktu cywilnego, ale nie udało się przeprowadzić tego w Sejmie.

Kampania Przeciw Homofobii prowadziła badania wśród uczniów szkół i wyniki są zatrważające. „Jak wynika z badań przeprowadzonych przez KPH, aż 70 proc. uczniów LGBTQI doświadczyło w swoim młodym życiu przemocy, a w 30 proc. przypadków doszło do niej właśnie w szkole.” Zapominamy jednak o tym, iż cały świat nie kręci się tylko wokół osób kochających inaczej, krzewiących naukę gender. Pamiętamy z dzieciństwa, że w każdej klasie wyszydzano uczniów biedniejszych, tych, co mieli odstające uszy, grubych, szczupłych, nieforemnych… A jaki procent uczniów heteroseksualnych doświadczył przemocy w młodym życiu i jaki procent z tego w szkole? Bo liczby podane w oderwaniu od całości populacji niczego nie znaczą!

Wychodząc z podziemia środowiska homoseksualne nie pragną tylko akceptacji, chcą również przeforsować filozofię, mówiącą o prawdzie wymyślonej, jaką się dzięki ośrodkom akademickim wkłada do oficjalnej edukacji. Gender studies rozsiadły się na kilku polskich uniwersytetach, tworząc podyplomowe szkółki dla mniejszościowych aktywistów. Coraz agresywniej naciskają na ministerstwo, by zarządzono obowiązkowe szkolenia równościowe całych kadr oświatowych, mających nieść światłe idee reszcie społeczeństwa.

Uniwersytet Łódzki rekomenduje podjęcie nauki na podyplomowym kierunku, nad którego jakością czuwa specjalnie powołana rada programowa w składzie: prof. Magdalena Środa, Wanda Nowicka, prof. Danuta Waniek, Kazimiera Szczuka. Szkolenia są przy tym bezpłatne, bo „w całości finansowane ze środków unijnych i budżetowych w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki”! Co ciekawe, jeśli łódzka szkoła stara się o fundusze unijne na np. modernizację placówki, dostaje pieniądze wraz z… obowiązkowym szkoleniem gender. Tego rodzaju szkolenia są obligatoryjne dla nauczycieli i wychowawców każdej placówki wychowawczo-oświatowej, która otrzymała jakiekolwiek środki z unijnego funduszu w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Ze szkoleń dowiedzą się, że w procesie walki z dyskryminacją, stereotypizacją, uprzedzeniami oraz zakorzenionymi w kulturze patriarchatem i negatywnym nastawieniem do wszelkiej »inności«, rola systemu edukacji dzieci i młodzieży jest nieoceniona. Przykład wszak idzie ze świata.

Samo słowo gender stało się szczególnie popularne po 1995 roku, kiedy to ONZ na posiedzeniu w Pekinie przyjęła za swój cel gender mainstreaming, czyli prowadzenie polityki równości płci. Do realizacji tego typu założeń zobowiązało się wiele rządów państw całego świata, w związku z tym w ciągu kolejnych lat termin ten stawał się coraz bardziej znaczący. Zwolennicy gender, czyli liberalna lewica, głoszą za homoseksualistami wiele różnych postulatów. Najczęściej należą do nich: upowszechnienie dostępu do aborcji, refundacja antykoncepcji dla wszystkich kobiet, a nawet zapewnienie jej nieletnim dziewczynkom, promocja różnych form i związków, które nie są związkami kobiety i mężczyzny, czy też zwalczanie tradycyjnego modelu rodziny. Uważają przede wszystkim, że gender to nauka, mająca na celu zmianę postrzegania świata przez tradycję i pewne przyzwyczajenia kulturowe, związane z płcią. To jest nauka o tym, że będąc dziewczynką lub będąc chłopcem nie musisz wykonywać wszystkich czynności, dotychczas przypisanym tym płciom. Prekursorką gender jest Judith Butler – aktywistka lewicowych organizacji, lesbijka i jednocześnie amerykańska Żydówka, wywodząca się z żydowskich rodzin przybyłych do USA z Rosji i Węgier. Napisała manifest Gender Trouble, biblię homoseksualistów.

Celem stworzonej przez Judith Butler ideologii gender jest równouprawnienie mniejszości seksualnych poprzez zmianę opinii publicznych w kwestii szkodliwych dla zdrowia zachowań seksualnych. Tyle że  gender jest jak szamanizm. Czerpie garściami z wielu gałęzi nauki (nauk społecznych, socjologii i antropologii kulturowej), wskazując ogromną rolę dyskryminacyjną samych kobiet jak i mniejszości, ukazując, że milczały lub mówiły cudzym głosem. W efekcie mamy wiekopomne odkrycie jednej z genderystek, dr Elżbiety Janickiej z Instytutu Slawistyki PAN, która dopatrzyła się w bohaterach Kamieni na szaniec Aleksandra Kamińskiego homoseksualnej miłości. We fragmencie opisującym uwolnienie Rudego przez Zośkę tak się zasugerowała słowem „rozkosz”, że nie potrafiła zrozumieć go inaczej, jak tylko popędowo. Innym skrajnym przykładem wypaczenia jest pani Margaret Sanger, współzałożycielka Planned Parenthood, organizacji non-profit, której prezydent Donald Trump chce zaprzestać finansowania ze względu na aborcję, prowadzoną w ich klinikach. Ta z kolei pani miała specyficzne rozumienie świata. Małżeństwo nazywała instytucją zdegenerowaną, czystość seksualna była dla niej obsceniczną pruderią, duża rodzina stanowiła według niej największą podłość naszych czasów, a niższe klasy w społeczeństwie nazywała „ludzkimi śmieciami”. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

październik 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*