Wolni Ludzie / Stop Agenda 2030 (2)

Posłuszeństwo zabija więcej osób niż rewolucja…

 

Spróbujmy więc w paru punktach coś zasugerować:

Po pierwsze: inicjatywy podejmujmy tylko w gronie osób, które dobrze znamy. Tak naprawdę, poprzez bliskich, przyjaciół, relacje zawodowe jesteśmy w stanie stworzyć strukturę ludzi, działających lokalnie – wpierających się, ale myślących globalne. Suma takich inicjatyw jest siłą. Opierajmy się tylko i wyłącznie na ludziach, jakim ufamy. A poprzez fakt wzajemnych relacji w szerszej skali, powstanie struktura, której nie będzie można inwigilować czy kontrolować. Dlatego nasza inicjatywa nie ma – i nie będzie miała nigdy – liderów w skali ogólnej, ludzi jakich można łatwo skorumpować, szantażować lub zastraszyć.

Po drugie: traktujmy Internet tylko i wyłącznie jako narzędzie komunikacji, maszynę do pisania etc. Każda minuta bezsensownego angażowania się w dyskusje na internetowych forach, jest właśnie tym bezcennym czasem, w którym to można coś zrobić w realnej rzeczywistości z bliskimi osobami. Internet jest w rzeczywistości instrumentem, pogłębiającym społeczną alienację. Jest instrumentem kontroli i sprawowania władzy. I wcześniej czy później zostanie poddany totalnej kontroli. Jest wreszcie fałszywą rzeczywistością, przeciwwagą dla realnego życia, dla bycia tu i teraz.

Reasumując: wyjdźmy z Sieci, policzmy się!

Po trzecie: odetnijmy się jednoznacznie od jakichkolwiek struktur politycznych czy partyjnych. Po prostu nikomu już nie ufajmy w kwestiach obietnic i programów. Najpierw czyny a potem bardzo ograniczone zaufanie. Nie potępiajmy jednak nikogo za to, że próbuje jeszcze wierzyć w tzw. demokrację, czy tzw. autorytety. Edukujmy się nawzajem i starajmy tłumaczyć, jak działa współczesny świat, system bankowy, korporacje, ekonomia, nauka, edukacja. Autorytetem powinien być tylko i wyłącznie ten, kto potrafi przekuć słowa na czyny. Ten, kto jest skuteczny i uczciwy. Prawdą jest – to działa.

Po czwarte: odwołajmy się do naszych trudnych doświadczeń z okresu zaborów czy okupacji niemieckiej, gdzie nie istniało formalnie państwo polskie, a jednak funkcjonowały wszelkie jego przejawy, a my – jako wspólnota, jako naród, jako Polacy – przetrwaliśmy ten czas. Niech przykładem dla nas będzie „Wóz Drzymały” czy tzw. tajne komplety.

Po piąte: działajmy tylko pro publico bono, a z drugiej strony, starajmy się wypracować alternatywne modele kumulowania wspólnego kapitału czy środków produkcji na niedużą skalę. Dobrym tego przykładem są możliwości, jakie daje forma spółdzielni. To bardzo, bardzo ważne, aby mieć oparcie, w tym finansowe, egzystencjalne w rodzinie czy przyjaciołach, a nie w państwie czy bankach.

Po szóste: i wreszcie, co najważniejsze, nie dajmy się dzielić pod byle pretekstem, nie ufajmy ludziom  którzy są specjalnie szkoleni i zadaniowani w tym celu. Wolność wyraża się również w tym, iż każdy może mieć nieco inne widzenie świat. Niemniej, jak mówi mądrość, moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Prawda nie leży też zazwyczaj pośrodku, a i też wolna wola jest miarą odpowiedzialności za swoje czyny. Każda też wspólnota – w tym narodowa czy lokalna – organizuje się wokół pewnych wspólnych celów i doświadczeń, pewnej pamięci, historii, języka, określonego sytemu wartości. I nie chodzi tu o konkretną religię czy system filozoficzny, ale raczej o ugruntowane poczucie, co tak naprawdę jest etyczne, uczciwe, ludzkie, wzniosłe, etc. Co oznacza pojęcie poświęcenia, odwagi czy męstwa? Jaki kto czyni użytek z „wolności” w ramach takiej struktury, jaką jest wspólnota, to już jego osobiste i niezbywalne prawo. Musi jednak mieć świadomość, czym jest i na czym polega odpowiedzialność za siebie oraz innych. Jak napisał kiedyś Thomas Merton: Nikt nie jest samotną wyspą.

Reasumując: mamy stan wojny. I tak jak w czasie I wojny światowej czy II, cyniczne elity posyłały zwykłego człowieka na front, wdeptując w błoto okopów, tak teraz każdy z nas staje na froncie dokładnie tej samej walki. Jest to wojna opętanych chęcią zysku i władzy jednostek przeciwko każdemu z nas – ludzi, którzy wręcz demonicznie odwracają znaczenia pojęć, przeinaczając „prawdę”. Jest to wreszcie wojna informacyjna i ideologiczna o umysły oraz dusze. Wojna, w której głównym narzędziem terroru stał się zwykły, atawistyczny lęk.

Włóczykij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*