Wojna, na którą czekają Stany Zjednoczone (6)

Rumuński prymus USA daleki od miłości do Ukrainy

Granica Ukrainy i Rumunii liczy sobie 531 kilometrów. Rumuni są dziś kojarzeni jako kluczowy partner Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Rumunia prowadzi obecnie rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi i Francją na temat sposobów zwiększenia liczby żołnierzy w kraju. Jest gotowa na przyjęcie zwiększonej obecności wojsk NATO. NATO ma w Rumunii, która jest członkiem sojuszu od 2004 roku, wielonarodowe siły lądowe, liczące do 4 tys. żołnierzy. Stany Zjednoczone również mają żołnierzy, stacjonujących w oddzielnych bazach w Rumunii i Bułgarii. Rumunia w Europie jest prymusem rozwoju. Od paru lat wzrost rumuńskiego PKB jest najwyższy w Europie – w roku 2016 osiągnął 4,8%, a w pierwszym kwartale 2017 r. aż 5,6%, zostawiając daleko w tyle nawet Polskę.

Rumunia stała się uznaną w świecie potęgą w branży IT, a liczba specjalistów informatyków w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest tam jedną z najwyższych w Europie. Stosunki Bukaresztu z Brukselą oraz Berlinem i innymi stolicami krajów UE są raczej wyzbyte napięć. Ciekawe jest to, że prezydentem kraju jest Klaus Iohannis, który do tej pory rozmawiał z Angelą Merkel we wspólnym dla nich ojczystym języku. Klaus Iohannis jest etnicznym Niemcem z Siedmiogrodu. Od dziesiątków lat USA jest najistotniejszym partnerem Bukaresztu, relacje obydwu państw są bardzo bliskie. Amerykanie z pewnością mają lepszą opinię niż gdziekolwiek indziej w Europie. Poza tym Amerykanie stale korzystają z rumuńskich baz wojskowych, budowana jest też tarcza antyrakietowa, w Rumunii były tajne bazy USA do rozprawiania się z rzekomymi muzułmańskimi terrorystami.

Rosję Rumuni kojarzą przede wszystkim z agresją, terrorem, zacofaniem, komunizmem, niższą kulturą, właściwie samymi negatywnymi cechami. Rumuni bardziej identyfikują się z tradycją kulturową i polityczną Europy Zachodniej. Podkreślają przynależność do łacińskiego kręgu językowego. Dotyczy to również kontaktów osobistych. O ile Polacy nie mają niczego przeciwko przeciętnym Rosjanom, o tyle w Rumunii widać dużą niechęć również na poziomie kontaktów interpersonalnych. Po 1989 roku ten stosunek nie uległ zmianie. Rosja w dalszym ciągu jest postrzegana przez Rumunów jako zagrożenie. Rumuni, jak i ich klasa polityczna, po prostu bardzo mało interesują się Ukrainą. Problemy Ukrainy nie są problemami Rumunii.

Trzeba jednak podkreślić, że Rumuni są wobec Ukraińców bardzo nieufni. Należącą obecnie do Ukrainy północną Bukowinę i fragmenty Besarabii Rumunia utraciła w 1940 r. wskutek paktu Ribbentrop–Mołotow. Mimo potwierdzenia granic traktatem z 1997 r. historia pozostaje źródłem nieporozumień na szczeblu państwowym. Dowodzi tego protest rumuńskiego MSZ z 2019 r. wobec określenia przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego włączenia w 1919 r. północnej Bukowiny do Rumunii mianem okupacji. Zbliżenie obu państw po rosyjskiej agresji w 2014 r. znalazło się w impasie jesienią 2017 r., kiedy prezydent Klaus Iohannis odwołał wizytę w Kijowie w proteście przeciw nowej ukraińskiej ustawie oświatowej. Od tej pory najwyższym szczeblem kontaktów bilateralnych były trzy spotkania ministrów spraw zagranicznych.

Według spisu z 2001 r. na Ukrainie mieszka 151-tysięczna mniejszość rumuńska, głównie w przygranicznych obwodach: czerniowieckim i zakarpackim. Władze w Bukareszcie uważają za Rumunów także 259 tys. Mołdawian, skupionych w obwodach czerniowieckim i odeskim. Wściekły ukraiński nacjonalizm dotknął również etnicznych Rumunów. Rumunia i Ukraina toczą spór dotyczący mniejszości, odkąd parlament ukraiński przyjął w 2017 r. ustawę O zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako języka państwowego, która zdaniem Bukaresztu ogranicza prawa mniejszości etnicznej do nauki w języku rumuńskim. Rumunię niepokoi także sposób jednoczenia ukraińskiego prawosławia w ramach autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy (KPU). Rumuński Kościół Prawosławny (RKP) nie uznaje go, wskazując, że autokefalia powinna objąć całość struktur cerkiewnych na Ukrainie i być uzgodniona między patriarchą moskiewskim i ekumenicznym. Wynika to z próby balansowania RKP między oboma patriarchatami, ale także z obaw o rumuńskich wiernych na Ukrainie. Skupiające ich parafie (127) wchodzą obecnie w skład Cerkwi, podległej Patriarchatowi Moskiewskiemu. Akceptuje ona języki mniejszości, podczas gdy KPU chce liturgii wyłącznie po ukraińsku. W 2020 r., licząc na uznanie przez RKP, KPU utworzył jednak oddzielny wikariat rumuński, ale parafie pozostające w strukturach Patriarchatu Moskiewskiego nie chcą do niego dołączyć, co jest powodem prób siłowego przejmowania rumuńskich cerkwi przez wiernych KPU.

Koniec końców Rumuni starają się zachowywać w stosunkach granicznych dobrą twarz. Wspierają Ukraińców w podstawowych kwestiach, jak przy budowie ukraińskiego cyber-bezpieczeństwa i wspólnych ćwiczeniach. Partnerstwo pogłębi umowa o współpracy wojskowo-technicznej z września 2020 r., która umożliwi m.in. wspólne badania, zakupy i remonty sprzętu. Rumunia wsparła Ukrainę także w walce z pandemią Covid-19. W czerwcu 2020 r. zaoferowała jej 1,7 mln euro na zakup artykułów medycznych, a wraz z Polską i 11 członkami UE w styczniu br. skłoniła Komisję Europejską do włączenia państw Partnerstwa Wschodniego do unijnego programu pomocy w zapewnieniu szczepionek. W kwietniu ub. r. skorzystała ze wsparcia ukraińskich sił powietrznych w transporcie medykamentów z Chin.

W 2020 r. oba kraje otworzyły promowe przejście graniczne na Dunaju. Uzgadniają też budowę mostu na Cisie. Mimo tendencji wzrostowych rumuński eksport na Ukrainę wart był w 2019 r. tylko 616 mln euro (0,9% całości eksportu), import z Ukrainy – 931 mln (1,1%). Rumuńskie inwestycje na Ukrainie wyniosły jedynie 17 mln euro (dla porównania w Mołdawii – 299 mln). Rumunia po Węgrzech to kolejne państwo, które właściwie nacjonalistyczne tendencje Ukraińców albo gasi w zarodku, albo ignoruje! (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

luty 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*