Wojna, na którą czekają Stany Zjednoczone (3)

Polskie szaleństwo i tzw. interesy na Ukrainie

Nie jest w tej chwili planowana ewakuacja polskich placówek dyplomatycznych z Ukrainy. Ukraina dostała czytelny sygnał między innymi od Polski o trójstronnym formacie Ukraina – Polska – Anglia. Do Kijowa jedzie delegacja polskiego Sejmu. Marszałek Senatu odbył dwudniową wizytę w Kijowie. W składzie delegacji znalazł się m.in. wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki. Terlecki nie był jedynym polskim politykiem, który udał się na Ukrainę. Oprócz niego pojadą posłowie: Teresa Pamuła, Wiesław Krajewski, Krzysztof Lipiec, Waldemar Andzel, Tomasz Lenz, Michał Szczerba, Robert Tyszkiewicz, Paweł Bejda i Marek Rutka. Na Ukrainę udali się również senatorowie. Grodzkiemu towarzyszą wicemarszałkowie: Bogdan Borusewicz, Michał Kamiński i Marek Pęk, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej – senator Bogdan Klich, przewodniczący Komisji Ustawodawczej – senator Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej – senator Jan Filip Libicki oraz senator Wojciech Konieczny.

Podczas wygłoszonego w języku ukraińskim przemówienia marszałek Senatu podkreślił, że „nie mając ukraińskich korzeni, kierując się moralnym obowiązkiem, przybył do Kijowa jako Polak, by wesprzeć przyjaciół”. Do pomocy włącza się Komisja Europejska z kolejnymi pieniędzmi, które znikną w przepastnych kieszeniach żydowskich oligarchów. Pakiet obejmuje kwotę w wysokości 1,2 mld euro. Pakiet ten pomoże Ukrainie w zaspokojeniu jej potrzeb finansowych w związku z konfliktem — poinformowała w poniedziałek w Brukseli szefowa KE Ursula von der Leyen.

Jestem ciekaw czy Ukraina spłaciła choć jedną ratę za pożyczkę 5 mld zł, co jej rząd Prawa i Sprawiedliwości sprezentował lekką ręką kilka lat temu? Polacy nie tylko rozdają naszemu wschodniemu sąsiadowi broń (zapadła decyzja o przekazaniu stronie ukraińskiej „amunicji o charakterze defensywnym”. Jej charakter ma być „uzależniony od strony ukraińskiej (…), której została dostarczona oferta”. Minister obrony, Mariusz Błaszczak poinformował, że Polska przekaże Ukrainie przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun oraz amunicję, okazuje się, że też coś zarabiamy jako trzeci partner handlowy Ukrainy.

W 2020 roku Ukraina była dla Polski trzecim (po USA i Filipinach) największym odbiorcą broni. Koszt naszego eksportu uzbrojenia i sprzętu wojskowego do Ukrainy w roku 2020 wyniósł 24,1 mln euro (wartość rzeczywistego eksportu), tym samym był niższy niż w roku 2019, kiedy wyniósł 43,8 mln euro. W sumie z Polski i Czech na Ukrainę trafiło co najmniej 200 bojowych wozów opancerzonych oraz 80 armato-haubic samobieżnych.

Według wieszczy z obozu Zjednoczonej Prawicy silny ukraiński bufor między Polska a Rosją – to spokój po wsze czasy dla tej pierwszej. Zapominamy jednak o najważniejszym, iż już dziś zatrudniamy na swoim terenie niskiej klasy pracowników ukraińskich (stan na rok 2020: w Polsce jest oficjalnie zatrudnionych około 1,5 mln osób z Ukrainy, wysyłających do swojego kraju ponad 2,8 mld USD, czyli około 30% wszystkich dochodów migrantów zarobkowych Ukrainy – RP jest tylko miejscem pracy, a nie życia na stałe). Bezpośrednie zaangażowanie się po jednej ze stron konfliktu sąsiedzkiego i stawanie murem za sankcjami tylko dla jednej ze stron oznacza reperkusje dla naszych stosunków handlowych z Rosją, Białorusią i ewentualnym nowym państwem ukraińskim.

Polska powinna być przygotowana na każdy scenariusz – także ten mniej prawdopodobny, czyli podbój całego kraju. Powinna już myśleć o ewentualnym kryzysie migracyjnym, szukać nowych rynków w razie zamknięcia wschodniej granicy, przygotowywać inną strukturę handlową i budować sojusze gospodarczo-handlowe.

Po aneksji Krymu do Polski przyjechało 1,5 miliona Ukraińców. Większość z nich to jednak imigranci zarobkowi. Wymiana sankcji i kontr-sankcji oraz embarga sparaliżowałyby handel nie tylko z Rosją, Białorusią, ale i podległą Moskwie Ukrainą. Gdyby Kijów padł, a Ukraina stała się satelitą Rosji, wówczas i z tym partnerem handlowym mielibyśmy ograniczone relacje.

Polski rząd zaczął szykować się na ewentualność rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jak poinformował prezydent Ciechanowa, wojewodowie wydali samorządowcom polecenie przygotowania listy miejsc, do których kierowani mogą być uchodźcy w liczbie milionów ludzi. Jak dowiedział się Business Insider Polska, listę obiektów tworzy m.in. Wrocław. Są na niej przede wszystkim akademiki i hostele. Co ciekawe, podobną informację przed trzema dniami podało lokalne radio, nadające z Ostrowca Świętokrzyskiego. Poza informacją o prośbie od wojewody, skierowaną przez Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego, w materiale znalazły się wypowiedzi wicestarosty ostrowieckiego Andrzeja Jabłońskiego, który przekazał, że w jego powiecie jest niemal 3 tys. takich miejsc, ale połowa z nich znajduje się w placówkach oświatowych.

Bardzo znamienny okazał się sondaż przeprowadzony na osobach o określonych preferencjach politycznych w Polsce. Dwie trzecie Polaków uważa, iż w przypadku inwazji Rosji, nasz kraj powinien wesprzeć Ukrainę – wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i Dziennika Gazety Prawnej. Badani mieli różne pomysły, jak można byłoby pomóc wschodniemu sąsiadowi. 66,2 proc. badanych uważa, że w przypadku ataku Rosji Polska powinna wesprzeć Ukrainę. Przeciwnego zdania jest 26,6 proc. badanych, a 7,2 proc. nie ma w tej kwestii zdania. Najmniej chętnych pomocy Ukrainie jest wśród zwolenników obozu rządzącego. 65 proc. z nich uważa, że Polska powinna wesprzeć sąsiada. Dla porównania, wśród zwolenników KO jest to 78 proc., a Lewicy – 86 proc. Nawet wśród zwolenników Konfederacji, której politycy są krytyczni wobec pomocy Ukrainie, 84 proc. popiera wsparcie Kijowa. 42,4 proc. uważa, że nasz rząd powinien wesprzeć Kijów dyplomatycznie. 41 proc. natomiast uważa, że powinniśmy wysłać uzbrojenie, a 38,9 proc. – żeby pomóc gospodarczo, czy to pieniędzmi, czy dostawami żywności. Tylko co czwarty Polak uważa, iż powinniśmy przyjąć ewentualnych uchodźców, którzy uciekaliby z terenów objętych wojną. Taką opcję wybrało 26,4 proc. badanych. 14,7 proc. chciałoby stanowczej pomocy militarnej, a mianowicie, by wysłać żołnierzy na Ukrainę. 22,6 proc. badanych wybrałoby inne rozwiązania. 6,2 proc. w tej sprawie nie ma zdania. Propaganda zidiocenia całego narodu zdaje świetnie egzamin. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

luty 2022

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*