WOJNA? (4)

Dziś nacjonalistyczna Ukraina takie political fiction karze więzieniem! Na 3,5 roku więzienia skazał sąd na Ukrainie obywatela tego kraju, który w marcu 2017 roku był współorganizatorem i uczestnikiem blokady trasy do granicy z Polską pod hasłami obrony mniejszości polskiej na Ukrainie. W trakcie tej akcji nawoływano m.in. do przyłączenia obwodu lwowskiego do Polski. Wyrok wydał sąd rejonowy w Kamionce Bużańskiej (dawniej Kamionka Strumiłowa). Skazany jest mieszkańcem obwodu chmielnickiego. Wcześniej w tej samej sprawie skazanych zostało pięć innych osób. Giedroyciowska idea sojuszniczo bliskiej nam Ukrainy jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw. Powstała raczej w akcie głębokiej depresji i powojennego poczucia bezradności w relacjach PRL-u i Rosji Sowieckiej. Historia dziesiątek tysięcy pomordowanych Polaków, a o pamięć o nich (nie mówiąc już o sprawiedliwości) NIKT się nie upomina!

W relacjach z Ukraińcami jest zadra, oni zaś są hardzi i nie zdolni do ekumenicznego słowa „przepraszam”! Milczy także polski  Kościół katolicki, choć w innych kwestiach ma dużo do powiedzenia. Zamordowano ok. 300 księży, zakonnic, kleryków, z których ŻADEN nie dostąpił zaszczytu zostania choćby błogosławionym, choć JP II namaszczał świętych taśmowo. Polska dziś została zakneblowana (ustawa IPN) i z podkulonym ogonem przeprasza Ukraińskich bandytów, że się spocili przy mordowaniu! Kiedy Ukraina za rządów Julii Tymoszenko kradła polski gaz, Polska siedziała cicho. Dzisiejsze sojusze, jakie może rysować nasz kraj to Międzymorze bez Ukrainy (ruski świat pójdzie zawsze na wschód) – pod patronatem USA lub jako byt niezależny, regionalny na łonie europejskim  – jako realnej przeciwwagi polityczno-gospodarczej tego regionu, zarówno wobec Wschodu jak i Zachodu.

Wiele do zrobienia jest w bilateralnych relacjach Polski z Białorusią (to chyba powinien być kraj najważniejszy dla Polski) i krajami bałtyckimi. Natomiast większe zaangażowanie Polski na Ukrainie byłoby nie tylko błędem, ale i stratą naszego potencjału, bo jak pokazuje historia ostatnich 30 lat – we wzajemnych relacjach (z Ukrainą) Polska nie osiągnęła żadnego postępu ani korzyści. Co więcej, relacje te (nie z winy Polski) brną w ślepy zaułek. Historyczne fakty w sposób jednoznaczny pokazują, że tzw. Ukraina od swoich prapoczątków była w istocie tworem wrogim Rzeczpospolitej i swoim działaniem walnie przyczyniła się do jej destabilizacji, a w konsekwencji upadku. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.

Nacja ukraińska w sposób organiczny niezdolna jest do pokojowego współżycia z sąsiadami, jakichkolwiek trwałych aliansów i kompromisu. Do dziś to kulturowo pełna zapalczywości, wybuchowa mieszanka. Ten socjologicznie dysfunkcyjny twór przez całą swoją historię zdradzał wszystkich ze wszystkimi. Tatarów z Turkami, Turków z Tatarami i Moskwą, Moskwę z Hitlerem, Hitlera ze Stalinem, a Rzeczpospolitą po wielekroć z wszystkimi po kolei. Zawierane alianse zawsze były doraźne, krótkotrwałe i dla partnerów obarczone wysokim ryzykiem, przyjmując wiele nieoczekiwanych zwrotów.

 

Wojenna tragedia 5-letniego Władika Szychowa, zabitego w Donieckiej Republice Ludowej

Prawdziwa wojna to nie nowoczesne uzbrojenie, piękne mundury, o których marzą mali chłopcy. Wojna również to nie oręże, akty chwały, które zapisywane są w annałach narodowych historii. Wojna to tragedie maluczkich, płacz matek, gorycz rodzin po stracie bliskich. Na wojnie głównymi przegranymi są cywile! Cywile są nieuzbrojeni, są łatwym celem, mogą być kartą przetargową, mogą być również wykorzystani do zabawy dużych chłopców – dewiantów, których w armii nie brakuje. Śmierć nie jest ani medialna, ani plastyczna, nie daje nadziei, nie przyczynia się również do tego, że staniemy się  dzięki takiej ofierze lepsi!

Dramat pięcioletniego chłopca rozegrał się we wsi Oleksandriwskije, na dziedzińcu domu przy ulicy Dorożnej, a nie jak pierwotnie podano w mieście przyfrontowym Oleksandriwka. Chłopiec był pod opieką babci i ta na chwile straciła go z oczu, gdy wybiegł na podwórko domu, w którym mieszkała.

Tu wersje zaczynają się różnić. Strona ukraińska powoływała się wpierw na fakt, że dziecko nie istnieje, a sama historia jest tradycyjnym kreowaniem mitów. 5. kwietnia 2021 roku miał miejsce pogrzeb, na którym zjawiła się obserwatorka praw człowieka, Tatiana Montian. „Ze względu na dużą liczbę doniesień, że chłopiec rzekomo nie istnieje, zdecydowałam się udać na pogrzeb i zobaczyć na własne oczy. Ciało chłopca znajdowało się w małej trumnie, obszytej białą satynową tkaniną. Było zamknięte, ponieważ według krewnych zostało rozerwane na kilka kawałków. 5-letni Władik został pochowany ze swoimi ulubionymi zabawkami: pluszowym misiem i psem oraz żółtym, plastikowym samochodzikiem.

Pogrzebu nie da się sfałszować. To był zwykły pogrzeb – ludzie, którzy znali chłopca, krewni, matka, ojciec, wszyscy w strasznym żalu”.

Gdy wersja o nieistniejącym dziecku upadła, pojawiła się wersja strony ukraińskiej o materiałach wybuchowych, które zbierał dziadek chłopca – mina podobno składowana była przez dziadka na podwórku, leżała tam od 2014 lub 2015 roku lub od początku wojny. Według Milicji Ludowej DRL dziecko zginęło w wyniku zrzucenia amunicji z ukraińskiego „cywilnego” drona. To prymitywna metoda bombardowania cywilów, polegająca na zrzucaniu małych ładunków wybuchowych na wybrany cel. Ojciec chłopca powiedział dziennikarzowi, że kiedy nastąpił wybuch, babcia „była na korytarzu przy drzwiach”, idąc za chłopcem na podwórko. „Została wrzucona z powrotem do domu, miała uraz głowy, została wysłana na intensywną terapię”. Sąsiedzi usłyszeli „dźwięk drona w powietrzu” tuż przed śmiercią chłopca – powiedział ojciec. Ukraina nie potwierdza ani nie zaprzecza zarzutom.

„Piszę list. Nigdy nie byłam w takim stanie, nie wiem jak dobrać odpowiednie słowa. Zabili moje dziecko, odebrali mi sens życia. Ale oni nie rozumieją tego bólu, bo ich dzieci są w domu i są szczęśliwe. Żyję tylko dlatego, że wierzę, iż winni zostaną ukarani. Zdaję sobie sprawę, że tej niesprawiedliwości nie da się zawiesić, że dzieci będą dalej umierać, a moja krew się gotuje. Nasze dzieci nie zaczęły wojny. One nie są winne. Nasze dzieci chcą żyć. Wiem, że śmierć mojego syna nie zmieni rozlewu krwi, a dzieci będą ginąć. Niech politycy ruszą swe tłuste dupy i wstaną, by chronić nasze dzieci!”.

Matka Władika Szychowa

Roman Boryczko,

kwiecień 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*