Wir nieprzewidywalnych zdarzeń (5)

Chiny. Demonstracje na największym placu świata trwały 6 tygodni – od połowy kwietnia 1989 roku. 17. maja 1989 roku w Pekinie demonstrowało blisko 1 mln 200 tys. młodych studentów i ludzi marzących, że komunistyczny reżim ustąpi. Masowe protesty odbyły się także w innych miastach, jak choćby w Shenzhen, Chengdu, Hefei. 20. maja władza zdecydowała się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Demonstracje wyrażały poparcie dla zmarłego w tym czasie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach. Stał się on dla wielu młodych ludzi symbolem otwarcia Chin na demokrację.

Demokracja dla twardogłowych była terminem nie do przyjęcia a wolny wybór i życie według własnego widzi mi się dla tak dużego narodu skończyły by się katastrofą. Sekretarz KPCh Zhao Ziyang był gotowy do rozmów, ale w partii wciąż się wahano, czy nie wybrać wariantu siłowego. Kryzys zaognił się po 15. maja 1989 roku, kiedy to w Chinach złożył wizytę Michaił Gorbaczow. Wtedy na placu Tian’anmen rozpoczął się strajk głodowy. Do manifestantów dołączyli studenci z innych miast, robotnicy i dziennikarze. Podczas protestów prodemokratycznych w 1989 roku w Chinach zwolennicy twardego podejścia w KPCh chcieli krwawych represji. Ale wśród kierownictwa partii wielu było temu przeciwnych, a to wywarło ogromny nacisk na ówczesnego przywódcę partii Deng Xiaopinga. Co więcej, Deng wahał się, czy rozkazać swoim żołnierzom stacjonującym na przedmieściach, by maszerowali do centrum Pekinu w blasku kamer i fleszy. Jedną z jego głównych obaw była postawa USA. Musiał wziąć pod uwagę związane z tym konsekwencje. Gdyby miał przeprowadzić siłowe tłumienie protestów i zmierzyć się z sankcjami, nałożonymi przez cały świat, to byłoby to ogromnym ciosem dla chińskiej gospodarki. Gdyby użył siły do stłumienia ruchu i spowodowałoby to pogorszenie stanu gospodarki, straciłby władzę.

Wydawać by się mogło, iż żadna opcja oprócz pokojowej nie wchodziła w grę, ale wtedy przywódca partii Deng Xiaoping mógł być nawet rozstrzelany za… defetyzm. Co ciekawe komunistycznego przywódcę uratował sam wielki przywódca Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Bush-senior zrobił coś bardzo złego. Dwukrotnie wysłał Dengowi dwuznaczną wiadomość, co ostatecznie doprowadziło do tego, że Deng zdecydował się na użycie śmiercionośnej siły. W pierwszej kolejności stwierdził: „Nie będziemy ingerować w wewnętrzne sprawy Chin”. Mimo to Deng nie był w stanie podjąć decyzji. Następnie Bush usunął ambasadora USA w Chinach, Winstona Lorda, który wspierał działaczy prodemokratycznych i którego żona była Chinką, a także zwolenniczką ruchu prodemokratycznego. Nowo mianowany ambasador w Chinach nie był w stanie natychmiast wywiązać się ze swoich zobowiązań. To przesądziło o zbrodni. Próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dokonała tego dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia.

By zagrodzić kolumnie wojsk pancernych wjazd na plac Tian’anmen, na okolicznych ulicach wzniesiono barykady, których demonstranci bronili często za cenę życia. To właśnie walki na przylegającej do Tian’anmen alei Chang’an Jie przyniosły najwięcej ofiar. Ci ludzie chcieli tylko wyrazić swoje zdanie, może nie przewidzieli skutków swoich czynów, może nie powinni słuchać przywódców strajku? W nocy z 3. na 4. czerwca 1989 r. czołgi i transportery opancerzone Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Chińskiej Republiki Ludowej wjechały na największy plac Pekinu – Tian’anmen, by krwawo rozprawić się z protestującymi tam od kilku tygodni studentami.  Jednym z najbardziej znanych, ikonicznych zdjęć z placu Tian’anmen jest fotografia mężczyzny, stojącego naprzeciw nadjeżdżających czołgów. To tzw. Tank Man lub inaczej – Nieznany Buntownik. Istnieje kilka fotografii i krótkie nagranie, dokumentujące człowieka z siatkami, zatrzymującego kawalkadę czołgów. Za jedno z nich Jeff Widener (Associated Press) został nominowany do Nagrody Pulitzera, za inne Charlie Cole z Newsweeka otrzymał World Press Photo.

Ani tożsamość, ani dalsze losy Tank Mana nie są znane. Magazyn Time umieścił go na liście „100 najważniejszych osób XX wieku”. Człowiek w konfrontacji z czołgami i uzbrojonymi w broń maszynową żołnierzami nie ma szans. Ulice spłynęły hektolitrami krwi. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona. Według nieoficjalnych danych zginęło blisko 5 tys. osób, rannych zostało 10 tys., aresztowano prawie 2,5 tys. osób.

W wieku 90 lat w roku 2019 zmarł były premier ChRL, Li Peng. Li pozostawił dwóch synów i córkę. Najstarszy z nich, Li Xiaopeng, jest obecnie ministrem transportu ChRL, a córka, Li Xiaolin, była wiceprezesem jednej z wielkich państwowych firm energetycznych, nim w 2018 roku przeszła na emeryturę. Za swe zasługi dla reżimu komunistycznego nazwany został „lojalnym komunistycznym wojownikiem” oraz „wybitnym liderem partii komunistycznej i kraju”. Li Peng w roku 1989 spierał się z ówczesnym sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin (KPCh), Zhao Ziyangiem, który starał się dojść do porozumienia ze studenckimi przywódcami protestu. W podzięce został osądzony przez surową rękę partii, pozbawiony stanowisk i osadzony w areszcie domowym, gdzie zmarł w 2005 roku. W roku 2009 na wolność wyszli ostatni, osadzeni po długoletnich wyrokach, bojownicy o wolność. Pokolenie ludzi, urodzonych w roku 1989 i potem, wobec wymazania protestów z placu Tian’anmen z oficjalnej narracji, nie zna tych wydarzeń. Dziś Pekin uważa, że w 1989 r. to wcale nie były pokojowe demonstracje studentów, domagających się demokratyzacji, ale „kontrrewolucyjne zamieszki”, które mogły pogrążyć kraj w chaosie. Pekin chce, by Chińczycy zapomnieli o tym, co sam nazywa „incydentem 4/6”. Pomaga w tym szybki rozwój Chin, jaki sprawił, iż wszystko zdominowała ekonomia i permanentna kontrola społeczna. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

czerwiec 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*