Komu śmietnik historii, a komu koryto…

China has stepped up checks in several provinces against Swine fluW pogodzie czuć wiosnę, dni coraz dłuższe, zwierzęta nieśmiało wynurzają się na świat z zimowego letargu. Polska rodzi się na nowo. Ile to już razy? 2015! Ten rok jest szczególny dla klasy darmozjadów na urzędach. Muszą się nagimnastykować, robiąc hołubce, by dostać jakiś głos na swoje konto. Sejm rozpusty i głowa Państwa na pasku jedynej słusznej partii – ludzi, którym się udało. Wybory na kolejne lata  mają przynieść im spokój i apanaże, a nam z dołów – nadzieję! Trzeba tylko przekonać “szarą masę” do bzdur wymyślonych naprędce –  i kolejnych kilka lat upłynie w błogim nic nie robieniu, z pokutną miną podczas protestów, a otwartą przyłbicą na różnych politycznych porankach w radio czy telewizji. Naród wybaczy. Polacy mają wielkie serca i zawsze potrafią wybaczyć – nawet najgorsze draństwa! Są na dnie unijnej piramidy finansowej i egzystencjalnej a i tak “ducha nie gaszą”, wolą koronkę do Maryi niż płonące barykady pod Sejmem. Polacy, mimo że pochodzą z kochających się rodzin, są bardzo empatyczni. Dziś to (o dziwo!) urodzeni pacyfiści – czasy Solidarności, ulicznych walk i prawdziwego ducha konspiry dawno minęły, zastapione tablioidem, ”pudelkiem” i smartfonem. O poważnych sprawach tamtych lat “błazny”, pokroju Skiby czy Konja opowiadają, jakby to był krótki sen na oddziale psychiatrycznym. Oddziale, z jakiego wyszli wyleczeni i gotowi na nowy, lepszy i bardziej kolorowy świat. Nasz ociężały naród w ludziach widzi to, co najlepsze, gdyż w sobie również widzi to, co najlepsze. Polacy nie mogą sobie wyobrazić tego, że ludzie nie są tacy jak oni i dlatego każdemu dają szansę. A to wykorzystują kolejne nieudane rządy i tak od “Okrągłego Stołu” naród jest nabijany w butelkę raz za razemi, z roku na rok pozbawiany możliwości egzystencji we własnym kraju. Dziura w budżecie, brak polskiego przemysłu i myśli technicznej, postepująca emigracja a w kraju prawo napisane na kolanie, chaos, partyjniactwo i nepotyzm.

Jedni czują się w tym cuchnącym bajorze jak złote rybki, drudzy uginają karku, przechodząc na wewnetrzną emigrację. Dobrym pracowitym i uczciwym narodem nie rządzą ludzie prawi. To by było zbyt proste. Tym narodem rządzą kanalie i ludzie z głębokich nizin kulturowych, dobierani według klucza. Polityk = cham, prostak lub prymitywny chłop ze wsi! Wewnątrz tego czarującego wyglądu mieści się emocjonalnie pusty i wyrachowany człowiek. “Elity” naśladują zainteresowania i zachowania swoich wyborców tylko po to, żeby zyskać ich zaufanie, by później wykorzystać je przeciwko elektoratowi. Władza deprawuje, dlatego przyciąga jak ćmy do światła wyjątkowe kreatury i indywidua. Nie mają one sprecyzowanych długoterminowych planów, zainteresowane są tylko życiem w luksusie, tu i teraz! Są pasożytami pod żyrandolem, czują się świetnie w modnym, wykwintnym towarzystwie. Wieczni pięknisie bawią się, kreśląc wesołe scenariusze wiecznych rautów i drogich kolacji na koszt podatnika. Jak widać po obecnej koalicji rządzącej – PO-PSL – ekipa z Wiejskiej nie dopuszcza do siebie faktu, że powinna odpowiadać za swoje czyny. Kraj to dla nich dojna krowa i prywatny folwark, gdzie robi się prywatne interesy. Każdy z polityków zatrudniony jest na kilku etatach, prowadzi własny biznes, zaś sejmowe ławy traktowane są przez tę grupę ludzi jako miejsce spotkań biznesowych. Ile to już razy ci  “partyjni inteligenci” bądź “najwyższej klasy specjaliści” patologicznie nas okłamywali? Okradali nas ze wszystkiego! Z emerytur, ziemi, oszczędności, swobód obywatelskich (1 milion 600 tysięcy głosów polskich obywateli, chcących przywrócenia edukacji 7-latkom, wrzucono do kosza) – a w konsekwencji z maniackim uporem pchają nas do… wojny. Każdego dnia słyszę o nuklearnym zagrożeniu ze Wschodu. Słyszę o patriotyzmie, o mobilizacji rezerwistów a nawet o powoływaniu ochroniarzy do służby, jako formę obrony terytorialnej. Ci zdrajcy jakichkolwiek ideałów, łgarze i krwiopijcy, rękoma “ciemnego ludu” chcą znowu bronić swoich majątków i interesów, kiedy w godzinę próby jako pierwsi opuszczą tonącą łajbę. Płaczą bogacze, m.in. portugalski szef Biedronki, że Polacy nie konsumują więcej jego niejadalnego jedzenia, a on sam nie wytransferował za granicę tylu miliardów, ile chciał. Ekspansję na polski rynek ograniczy do 200 nowych sklepów rocznie z pensjami dla pracowników 1500 zł netto – mówmy o tym, trzeba reklamować “dobrych pracodawców”.

Wyzysk pod czujnym okiem rządu, który na wszystkie niewolnicze praktyki obcego kapitału daje zielone światło. Wybrani przez nas politycy mieją się z polskiej biedy i jak mantry słuchają poleceń z Brukseli, tych, które szarego obywatela przyprawiają o palpitację serca. Eksperci unijni OECD przedstawiają swoje pomysły dla Polski do pilnej realizacji. Uważają, że RP powinna między innymi wyeliminować systemy przedemerytalne, usunąć zakaz zwalniania pracowników na cztery lata przed emeryturą, wprowadzić opłaty za studia na uczelniach publicznych i usunąć kontrolę czynszów tak, by każdy podmiot – według własnego widzimisię – dowolnie go regulował. Do tego postulują kontynuowanie prywatyzacji w konkurencyjnych segmentach gospodarki, zwłaszcza w firmach wydobywczych (górnictwo) i chemicznych oraz prywatyzację polskiej ziemi i lasów.

Zbyt wiele z Polski już nie zostało, ale w myśl założeń UE ma nie zostać w ogóle nic!

Z dnia na dzień znikały wybudowane “za komuny” huty, stocznie, fabryki, cementownie, cukrownie, elektrownie… Wszystko w imię dostosowania do zagranicznych standardów wielkiego dobrobytu. Nasze dzieci już poznały smak wolności i zapłaty za lata nauki i zgłębiania “wiedzy” na polskich uczelniach wyższych czy ostatnich szkołach zawodowych. Jakie to szczęście, gdy córka po studiach znalazła – o Boże, jak to dobrze! – pracę ekspedientki w przysłowiowym Tesco, że syn po politechnice z dyplomem magistra inżyniera wyjechał do Irlandii i szczęśliwie znalazł pracę w pubie – dzisiaj jest już starszym zmywakowym. Awansował! I “kariera się przed nim otwiera”… Polak to widzi i milczy, bo jest ociężały umyslowo, jak przysłowiowy muł, gdyż tak jest od 1989 roku wychowywany. “Ojczyznę trzeba kochać i szanować (…)”! Obecny władca, Komorowski, pokrzykuje z mównicy, że tylko narodowa zgoda pod jego panowaniem da wszystkim szczęście i wieczny pokój. Andrzej Duda dokłada do tego jeszcze pacierz, dziękczynne modły do Episkopatu, ”kościoła toruńskiego” i zaufanego radyjka. Mamy też “laskę” z Bravo Girl, jąkającego się miłośnika przykręcania śruby liberalnym uściskiem i niczego nie znaczącą oranżerię postaci z bajek. Cyrk, Panowie i Panie, czy wybory w małpim gaju? Myślicie, iże ta cała nasza demokracja wyszła z głębi serc polskiej drogi do wolności? Nic bardziej mylnego! Powstała na gigantycznej kasie, płynącej z Zachodu, płynącej jednak nie do wszystkich, a do osobników wybranych i starannie wyselekcjonowanych.Solidaruchy” II odsłony były postaciami najmarniejszego sortu, gardzącymi prawdziwymi bojownikami solidarnościowego zrywu. Po transformacji z pasją poniżano ich głodowymi rentami lub zepchnięciem na śmietnik historii. Brylowali już inni – świnie dopchały się na salony.

Ciężkie więzienia nie były dla nich, ścieżki zdrowia – pestka! Przesłuchania, wilcze bilety w pracy, emigracja… Towarzysze – nic się nie stało! Psychopatów o wysokiej inteligencji i dużych ambicjach nie zadowala mała władza, mogą zostać narcystycznymi gwiazdkami lub manipulującymi inżynierami społecznymi, tak, by zatruwać innych z ekranów telewizyjnych czy sejmowych ław. Większość ludzi, udających “bohaterów polskiego zrywu” i robiących po 1989 roku imponujące nieraz kariery w polskiej administracji, polityce i biznesie – wcale nie zaczynała w roku 1980, tylko w II połowie tej dekady. Zaczynała, gdy karty już były rozdane, wysuwała nosy z bezpiecznych mieszkanek na sam koniec – potem dopisując tylko swoje “bohaterstwo” złotą czcionką, na co tak towarzysze z PZPR jak biurokraci II “Solidarności” im pozwolili. Tak napisano historię na nowo i z przysłowiowego “tow. Szmaciaka” uczyniono wieszcza! 

Dziwka dziś uczy moralności pokoju i miłości, handlarz ze straganu i miłośnik ”białego sportu”, czyli wciągania  proszku w nos – buduje “Orliki” a ubabrany w półświatek redaktor naczelny tropi korupcję na najwyższym szczeblu.

Kto wymyśla takie scenariusze?

Samo życie…

Nic śmiesznego! Naprawdę!

 

Roman Boryczko,

marzec 2015

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*