Wielki cień Karła. Przemyślenia na marginesie (2)

Nie mam oczywiście na to żadnych twardych dowodów, a jedynie intuicję, ale przypuszczam, iż namaszczenie tej konkretnej polskiej pisarki na autorytet o zasięgu ogólnoświatowym nie było przypadkowe – jak też obiektywne, biorąc pod uwagę fatyczny format jej pisarstwa. Światopogląd Tokarczuk jest mianowicie bardzo przewidywalną mieszanką obowiązujących trendów w zakresie polityki klimatycznej, tropienia antysemityzmu, rewizjonizmu historycznego (pisaninie na nowo historii w określonym kluczu – sic!) czy  czegoś, co można określić mianem post-New Age, polanego sosem technologii oraz pseudo-ekologii. Można wręcz założyć, że poglądy Tokarczuk to mieszanka lewackich neuroz, doskonale wplecionych w scenariusz agendy socjopatów z Davos.

Jeśli by przyjąć, że pisarze pokroju Lema, Huxley’a, Orwella, Zajdla czy Dicka faktycznie dotykali – niemal profetycznie – zagrożeń cywilizacyjnych, społecznych czy duchowych czyhających na nas samych, o tyle Tokarczuk nie odpływa intelektualnie zbyt daleko od typowego uczestnika manifestacji KOD-u, który w dojściu PiS-u do władzy widzi nadchodzący cień neo-faszyzmu (zabawne i ironicznie jest może tylko, że to samo międzynarodowe lobby finansowe, które osadziło PiS za sterami naszego kraju, dało Tokarczuk Nagrodę Nobla). I chyba o to chodzi, aby przeciętny czytelnik Gazety Wyborczej (tak naprawdę – każdej gazety) czy też jej odpowiednika we Francji, Niemczech lub Szwecji czuł się swojsko, obcując z intuicjami noblistki. Nic go tam nie powinno drażnić, uwierać czy wytrącać z gnuśnej stagnacji umysłowej. Nikt go też nie będzie nagabywał „teoriami spiskowymi”.

Zabójstwa na tle rasowym, zamachy terrorystyczne, regularne bitwy uliczne z policją, setki płonących rocznie samochodów na ulicach większych europejskich miast – to tylko drobne incydenty. Nikomu też nie przeszkadza wszech-inwigilacja obywatela przez Państwo, ani działania gigantycznych grup lobbingowych w zbiurokratyzowanych do granic absurdu – realnie: niedemokratycznych – strukturach „brukselskiej demokracji”. Prawdziwy problem to Polacy, przechodzący ulicami stolicy swojego kraju w dniu Święta Niepodległości. Środowiska „wolnościowców” i „otwartościowców” kierują się tutaj zasadą domniemania winy, bo każda twarz i każdy gest jest tam zapowiedzią linczu, nienawiści, homofobii i wykluczenia. W tej wizji Świata nie ma miejsca na wahania, bo albo mantrujesz w kółko o polskim antysemityzmie, jesteś za aborcją na żądanie oraz eutanazją, małżeństwami homoseksualnymi i  masowym przyjmowaniem imigrantów… ALBO jesteś faszystą. Wybór należy do ciebie.

I tak na marginesie pozwolę sobie przytoczyć krytyczną opinię na temat Ksiąg Jakubowych w kontekście spotkań z pisarką oraz jej deklaracji na temat Polaków i ich (naszej – ale to piszę w swoim imieniu) historii.

(…) Jakub Frank to zwykły hochsztapler i manipulant i nie widzę nic szczególnie inspirującego w jego życiu. Współczesna historia pełna jest tego typu oszustów i naciągaczy, niemniej pani Tokarczuk, natchniona oparami intelektualnej liturgii, odprawianej przez Michnika i Grossa, postanowiła nadać zakurzonej opowieści sprzed trzech wieków, o żydowskim naciągaczu, posmak metafizycznej alegorii. U Tokarczuk czuć niemal religijne natchnienie, gdyż w jej mniemaniu, w historii sprytnego przywódcy sekty rzekomo kryje się jakaś wielka tajemnica i ukrywana prawda o Polakach, Polsce i naszej relacji z Żydami. Po stronie Żydów jest zawsze filozofia, mistycyzm i tajemnica, a po stronie Polaków zawiść, ciasnota i żądza krwi. Gdy się słucha Tokarczuk i czyta ( z niedowierzaniem i udręką) wypociny Twardocha w formie (powiedzmy) felietonów, to odnosi się wrażenie, że wśród tych „elit” i salonów jest jakaś wręcz mordercza rywalizacja na zohydzenie Polakom ich kraju i historii. I to nie ma nic wspólnego z krytycznym myśleniem, które jest potrzebne i ważne; to są zawody w pluciu do celu.

Tokarczuk jest kolejną postacią, która dołącza do wielkiego chóru usypiaczy, mantrujących kołysankę o fałszywych, wyimaginowanych i spreparowanych  zagrożeniach. W jednym tylko zgoda: totalitaryzm powraca. A tak naprawdę, budzi się z hibernacji, ponieważ mechanizmy ekonomiczne, polityczne i duchowe (tak, to straszne słowo), stojące za kreacją nazizmu oraz komunizmu jako narzędzi kontroli i terroru społecznego – nigdy nie wygasły. Demony przepoczwarzyły się – gotowe, by stanąć do walki przeciw człowiekowi, człowieczeństwu i temu wszystkiemu, w co staramy się wierzyć jako wolni ludzie, a przynajmniej wolni w wymiarze materialnym i mentalnym – jeszcze. Dyktatura, która nam realnie zagraża, nie potrzebuje już nabuzowanych psychopatów w mundurach Schutzstaffel czy zastępów sadystów z naganem za paskiem. Niepotrzebne są „budy” i walenie po nocy kolbami w drzwi. Nie trzeba budować gułagów na peryferiach cywilizacji. To, co nadciąga, będzie miało wszędzie swoje oko (skąd my to znamy). Nie potrzeba już setek tysięcy tajnych agentów Stasi, by kontrolować całe społeczeństwo – wystarczą algorytmy i komputery o odpowiednich mocach przeliczeniowych. Nikt nie musi czaić się za rogiem, ani zakładać podsłuchów, by System mógł śledzić każdy nasz krok  przez 24 godziny na dobę. W nadchodzącym terrorze, ludzi będzie można niszczyć mentalnie, finansowo czy biologicznie z pozycji miękkiego fotela i ekranu laptopa czy tabletu, a całe społeczeństwa faszerować szkodliwym promieniowaniem czy pseudolekami. To nie brutalna, „brunatna” siła, wyzwolona na ulicy zagraża „wolnemu świata” i „nowoczesnemu człowiekowi”, ale technologia – cynicznie wykorzystywana przez chciwe i bezwzględne elity finansowe.

Zanim jednak ta mroczna dystopia ma szansę w pełni się zmaterializować, potrzebni są właśnie tacy inżynierowie dusz, jak Pani Olga. W obecnym świecie  nagrody oraz  prestiż są metaforycznym ekwiwalentem tego, co świetnie ukazał Tolkien we Władcy pierścieni, a co skłoniło  Sarumana, by przeszedł na stronę Saurona. Pamiętajmy też, że to właśnie blask tego świata był tym, czym Szatan kusił Jezusa. Z pełną zatem  rezerwą podchodzą do PR-owych produktów, jakimi są niewątpliwie Greta Thunberg, Yuval Noah Harari czy wspomniana Olga Tokarczuk – wystylizowana na dobrą wróżkę, zatroskaną losami Świata. Dlatego prawdziwych mędrców (a paru takich znam) szukał bym raczej w „pustelniach” niż w blasku fleszy oraz telewizyjnych kamer…

Od wielu lat Komitet Noblowski nie jest niczym innym, jak kolejną zideologizowaną odnogą czy też macką do sprawowania kontroli nad społeczeństwami przez oligarchię finansową, uzurpującą sobie obecnie prawa nie tyle autorytarne, co wręcz boskie. I nie popełni więcej takiego błędu, aby dać głos komuś formatu Harolda Pintera. Dramaturga, który w swoim przemówieniu, zamiast pensjonarskich i oportunistycznych umizgów wobec noblowskich darczyńców, zdobył się na ostrą krytykę finansowej i militarnej opresji, jaką serwują światu lobby z Wall Street czy City Bank of London.

Mając dostęp do „mównicy” ze wzmocnieniem głosu, aż chciałoby się krzyknąć retoryką Pintera, pytając między innymi o Afrykę, łupioną od setek lat przez imperialną politykę City Bank of London. Kontynent ten w większości sprowadzono do formatu poligonu  wojennego, z marionetkowymi rządami oraz wojskowymi  huntami, sponsorowanymi to przez Francuzów, Niemców, Anglików czy też Amerykanów. Gdy Czarny Ląd był okradany ze swych bajecznych bogactw naturalnych, spływając krwią bratobójczych wojen – obserwowanych z gabinetów następców Churchilla i podobnych mu międzynarodowych gangsterów z dobrym PR-em, opracowanym przez Hollywood –  zachodni „wpływowi” intelektualiści mieli inne sprawy na głowie. Jak chociażby „płeć kulturową”. I tak, jak mafia opłaca i korumpuje policję czy też szerzej wymiar sprawiedliwości, dokładnie tak samo, od dekad, finansjera korumpuje środowiska naukowe, opiniotwórcze oraz tzw. autorytety. Ale co tam…

Na zakończenie dodam tylko, iż jednym z symptomów totalitaryzmu jest przymus jednomyślności oraz wykluczenie za nieprawomyślność… I może coś ze Stanisława Lema: Na koniec ludzie skarleją do wymiaru bezmózgich sług żelaznych geniuszy i, być może, poczną oddawać im boską cześć.

 

Włóczykij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*