Wewnętrzny wróg u bram (2)

Jarosław Kaczyński nie jest oszalałym, potrzebującym psychiatry staruszkiem – jest wytrawnym szachistą. Jego cel to zostawienie przed swą śmiercią, bo jest człowiekiem leciwym, układu tak ręcznie przemodelowanego, by jego ewentualne odkręcenie dla różnej maści liberałów i piewców wolności – nie było w przyszłości takie proste. Temu celowi służą wojska amerykańskie na terenie naszego kraju, nienawiść do putinowskiej Rosji i wspieranie reżimu Poroszenki na Ukrainie, dawanie Kijowowi miliardów jak i proces ukrainizacji Polski. Dla szarego podczłowieka, polskiego tubylca na kredyt wyszykowano 500+, mieszkanie dla młodych i wiek emerytalny dla ledwie ruszających nogami, schorowanych sześćdziesięciolatków. Polska jest dziś na kursie wznoszącym. Po upływie sześciu miesięcy roku 2017 w państwowej kasie znajduje się o kilka miliardów złotych więcej, niż zakładano w ustawie budżetowej. Według szacunkowych danych na koniec czerwca nadwyżka budżetu państwa wyniosła 5,9 miliardów złotych. Jak informuje ministerstwo, wzrost dochodów w stosunku do ubiegłego roku odnotowano ze wszystkich głównych podatków. Dochody z VAT w tym roku były wyższe o 28,1 proc., czyli o ok. 17,6 mld zł. Co i rusz słyszymy o kolejnych aresztowaniach mafii, wyłudzających podatki VAT – konfiskowane są zgodnie z nowym prawem ich majątki i majątki ich rodzin. Korporacje walą do Polski drzwiami i oknami, oficjalna stopa bezrobocia w kraju rekordowo niska – poniżej 6 proc. Czy zaczyna się istne Eldorado?

Jest też druga strona medalu. Jeśli nie pracujemy latami przez agencję pracy tymczasowej a dostaliśmy umowę z pracodawcą – w większości miast w Polsce zarabiamy poniżej 2000 zł na rękę. A są to stawki, które nie drgnęły od 10 lat! Biedniejemy w zastraszającym tempie, a zgodnie z logiką, kto biedny – ten zdesperowany i zdolny do wszelkich niegodziwości. Na szali jest też druga straszna wiadomość – dług Polski przekroczył oficjalnie bilion złotych (nieoficjalnie zrolowanych jest jeszcze kilka bilionów). Kto będzie musiał spłacić te długi? Wszyscy Polacy i to przez wiele pokoleń. Jak mawiała premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher: Nie ma czegoś takiego, jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze Tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy. Można mieć jednak duże wątpliwości, czy kiedykolwiek zostaną spłacone. Przez ostatnie 16 lat – zamiast się zmniejszać – długi potroiły się.

Nasz wróg, który od zawsze życzy nam źle – niemieccy politycy – dziś rażą nas na arenie piorunem narodowego socjalizmu. Ci wyzuci od czci i wiary, od człowieczeństwa i ludzkich uczuć, upadli faszystowscy tyrani, marzący o IV Rzeszy, dziś powinni siedzieć i trzymać łeb w piachu ze wstydu, aż po kres istnienia germańskiej rasy. A co robią Niemcy? Pouczają Polskę i ganią za ociąganie się w sprawie relokacji emigrantów, a dziś ustami Donalda Tuska i wiceszefa Komisji Europejskiej, Fransa Timmermansa chcą uruchomić art. 7 traktatu, przewidującego sankcje za podobno łamaną w Polsce praworządność. Jak widać, interes 38-milionowego narodu wybitnie bliski stał się sercu naszych braci Europejczyków. Jest to jednak interes jednostronny. Polak ma być – jak za okupacji – tanią siłą roboczą, a gdy przestanie być potrzebny – trzeba go okraść, zniewolić i zniszczyć. Nie będzie już oczywiście obozów pracy i dymiących krematoriów. Dzisiejsze metody są bardziej subtelne. Niezdrowa żywność, naszpikowana śmiercionośnymi antybiotykami i inną chemią, zatrucie środowiska i niewolnicza praca ponad siły w totalnej kontroli i stresie, dokonają dyskretnej depopulacji. Albo maszerujmy w spokoju pod topór, albo krzyczmy, że nie jest jeszcze za późno!!!

A „totalna opozycja”? Życzę wam, darmozjady na państwowym (nie zawsze polskim) wikcie, byście zgnili przy kasie w dyskoncie. Wtedy poczujecie niedolę zwykłego obywatela – najczęściej z wyższym wykształceniem, ale nie podwieszonego pod nikogo!

Roman Boryczko,

lipiec 2017

Rys. Zbigniew Kot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*