Wernisaż Adrianny Mej

Na skrzydłach marzeń z paletą barw i swoich koni, przyjechała do Pilchowic mieszkanka Oświęcimia, pani Adrianna Mej. Wierną towarzyszką każdej z wystaw artystki jest jej córka, tak też było i tym razem.

Pani Adrianna malowanie rozpoczęła w wieku 10 lat i od najmłodszych lat konie były jej ulubionym tematem. Już w szkole podstawowej uczestniczyła w wielu konkursach plastycznych, tam też zauważono, że powinna pozostać przy tych zainteresowaniach, które za czas jakiś stały się jej pasją i swego rodzaju sposobem na życie. Pysk konia i oczy tego zwierzęcia oddają jego nastrój. To fascynujące, że koń potrafi oddać w pełni uczucia swojego opiekuna, wraz z nim się cieszy i podobnie jak on potrafi cierpieć. Wszystko to, całe to piękno, staram się oddać w moich obrazach. Z pewnością zwierzę to zasługuje na szczególne traktowanie i nie jest przesadą mówienie, iż jest to najwierniejszy przyjaciel człowieka, dlatego pewnie ten temat jest dla mnie tak ważny – dodaje artystka. Ulubioną techniką malarki jest malowanie pastelą suchą. Na początku, jeszcze jako mała dziewczynka, zaczynała od rysowania ołówkiem i już wtedy prawie zawsze był to jej ulubiony temat, czyli konie. Pracowała też akrylem i olejem, ale w końcu wróciła do pasteli. Mam swój sposób na malowanie tych zwierząt – wraca w rozmowie do swojego ukochanego tematu malarka… Na początku jest to baczna obserwacja jego zachowań, zaraz potem robię zdjęcia, jest ich wiele, głównie dlatego, że koń podobnie jak człowiek, potrafi zmieniać swój wizerunek, raz jest pogodny, a już za chwilę widać na jego pysku zupełnie inne uczucia.

Kolejnym tematem, który pasjonuje artystkę, są pejzaże. Lubi uwieczniać na swoich obrazach krajobraz parków, a także dawnej architektury, przy czym szczególną sympatią darzy zamki i zamczyska, często mocno nadszarpnięte zębem czasu. To także pewnego rodzaju urok, ukazujący siłę i moc upływającego czasu, to coś jak poezja malowana pędzlem a nie piórem. Twórczyni zajmowała się także malowaniem plakatów. Chcąc poznać bliżej malarstwo, ukończyła kurs plastyczny. Na tychże warsztatach często przewijał się temat martwej natury, jednak cały czas nawet wtedy w mojej głowie pozostawała stara miłość, do której w końcu wróciłam – wspomina Adrianna Mej – tak więc konie i pastele – i tak pewnie pozostanie.

Na koniec wspomnijmy, iż tradycyjnie wernisaż otwarli dwaj współgospodarze każdej z wystaw, panowie Waldemar Pietrzak – dyrektor miejscowego GOK-u oraz ojciec całego przedsięwzięcia – Maciej Ossian Kozakiewicz. Na sali jak zwykle nie zabrakło członków Stowarzyszenia Pilchowiczanie Pilchowiczanom, którym towarzyszyła prezes, pani Anna Surdel. Wierną sztuce publicznością, której nie zabrakło i tym razem byli członkowie Grupy Nieprofesjonalnych Artystów Ossianart. Jak widać oaza sztuki przy Damrota 5 odżyła po wakacyjnej przerwie i rozbłysła pełnym blaskiem 14. września, dzięki naszemu przemiłemu gościowi z Oświęcimia. Czekamy zatem z utęsknieniem na kolejne kulturalne wydarzenia.

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*