Usprawiedliwieni zbrodniarze wojny totalnej (8)

Straty te obejmują także robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, zarówno przywiezionych do pracy w Dreźnie, jak i ewakuowanych na zachód. Efekt zniszczenia infrastruktury gospodarczej i militarnej też nie skutkował sukcesem. Po latach w pamiętnikach Alberta Speera odkryto, że w ciągu kilku tygodni zakłady odzyskały pełną zdolność produkcyjną. Infrastruktura kolejowa w obrębie miasta ucierpiała niewiele i szybko ją naprawiono. Szlakom drogowym, prowadzącym przez stolicę Saksonii przywrócono drożność już po 2-3 dniach. Władze III Rzeszy, w tym minister spraw zagranicznych Joseph Goebbels i szef Frontu Pracy Robert Ley, zastanawiały się nad użyciem nalotu jako pretekstu do wycofania się z ustaleń Konferencji Genewskiej na Froncie Zachodnim (co m.in. umożliwiłoby odebranie wziętym do niewoli żołnierzom alianckim statusu jeńców wojennych). Ostatecznie jednak zrezygnowano z tego pomysłu, obawiając się odwetu na żołnierzach niemieckich. Zamiast tego rozpętano ogromną międzynarodową kampanię propagandową, kolportując m.in. ulotki ze zdjęciami ofiar (w tym spalonych dzieci) i ruin miasta. Co ciekawe, wydarzenia te zostały także wykorzystane w rozgrywkach politycznych we władzach III Rzeszy – o nieskuteczność obrony Drezna oskarżono marszałka Rzeszy Hermanna Göringa, co stało się początkiem jego upadku.

Co ciekawe, atak na Drezno wywołał oburzenie wśród Brytyjczyków, zwłaszcza ze strony opozycyjnych labourzystów, środowisk intelektualnych oraz części prasy. Nie tylko intelektualiści – również sama opinia publiczna dosyć miała przyglądania się terroryzowaniu ludności cywilnej i bezczelnych mordów w białych rękawiczkach. Pewną krytykę wyraził nawet Winston Churchill (który wcześniej domagał się zbombardowania miasta). Premier stwierdził: „Nadszedł moment, w którym kwestia bombardowania miast niemieckich w celu po prostu zwiększenia terroru, bądź w innych celach, musi być ponownie przedyskutowana. W przeciwnym razie przejmiemy kontrolę nad całkowicie zrujnowanym krajem”. Wiele środowisk, w szczególności negacjonistycznych, lewicowych, neonazistowskich, ale też wielu badaczy, zajmujących się kwestią praw człowieka i filozofów (np. Gregory Stanton, A. C. Grayling i inni) twierdzi, iż nalot na Drezno był zbrodnią wojenną lub przynajmniej „zbrodnią moralną” i przekroczeniem zwyczaju wojennego.

 

Polski epizod w zbrodni ataku dywanowego

W ataku na Drezno brać udział mieli piloci, nawigatorzy i bombardierzy z 300. Dywizjonu Bombowego Ziemi Mazowieckiej, stacjonującego w bazie Faldingworth w środkowej Anglii.  Ich udział przeszedł do historii z powodu buntu, który wybuchł podczas odprawy. Dnia 13. lutego 1945 roku radio BBC podało do publicznej wiadomości ustalenia konferencji jałtańskiej, która zakończyła się dwa dni wcześniej. Polacy dowiedzieli się, że stracili swoją Ojczyznę, swoje domy i swoją przyszłość na zawsze! Od teraz ZSRR stało się partnerem Anglii, jak i mile widzianym gościem przy podziale powojennego świata na strefy wpływów. Naiwni, bohaterscy polscy piloci myśleli, iż ich Polska będzie obiektem i przedmiotem sporu i że po wojnie stanie się znów niepodległa! Gdy flegmatyczny oficer brytyjski podczas briefingu powiedział im, że lecą bombardować Drezno, by pomóc Armii Czerwonej, część chłopaków próbowała go zlinczować! Większość lotników wyszła z sali, miotając przekleństwa. Część załóg odmówiła udziału w locie, nie mogąc znieść myśli, że polecą na pomoc nowym okupantom (odmówili wszyscy lotnicy, pochodzący z Kresów). Odmowa wykonania rozkazu przez trzy z trzynastu załóg dywizjonu, otwarty bunt, wściekłość oraz determinacja nie rozumiana przez Brytyjczyków, mogły prowadzić wprost do rozwiązania jednostki i w konsekwencji do sądu polowego, a nawet do rozstrzelania wściekłych Polaków. Wezwana została żandarmeria, sprawa nie wyglądała wcale różowo! Dowódca dywizjonu, major Bolesław Jarkowski z trudem przekonał część swoich podwładnych do wzięcia udziału w locie. Po południu około czterdziestu Lancasterów z polskimi załogami wzbiło się w powietrze. O godzinie 18:00 dołączają one do ponad dwustu maszyn z 5. Floty Powietrznej RAF i formują szyk bojowy. Po kilku godzinach są już nad terytorium Niemiec. Polakami były obsadzone cztery dywizjony bombowe 300, 301, 304 i 305, biorące udział w większości brytyjskich nalotów. Do końca wojny przetrwał tylko Dywizjon 300 jako formacja bombowa. Zginęło półtora tysiąca polskich członków załóg, a kilkaset wzięto do niewoli. Za ten heroizm nikt nawet nie powiedział nam „Dziękuję!”…

Krytyka pomysłodawcy zbrodniczych nalotów

Po zakończeniu wojny i zdobyciu władzy w Wlk. Brytanii przez labourzystów marszałek Harris stanął w ogniu krytyki ze strony lewicy, gdy wyszła na jaw prawdziwa liczba ofiar brytyjskiej zbrodni nalotów dywanowych (ok. 305 tys. zabitych, w większości ludności cywilnej). Dowódcę pominięto przy wyznaczaniu listy zasług wojennych przez nowego premiera Clementa Atlee, jego załogom odmówiono także ustanowienia specjalnego orderu za kampanię bombową i nie dopuszczono do wielu odznaczeń. Obrażony marszałek RAF Arthur T. Harris w ramach protestu w 1946 r. odmówił przyjęcia szlachectwa, odszedł z RAF i przeszedł na emeryturę. W 1948 r. wyjechał do Południowej Afryki, gdzie utworzył i prowadził w latach 1946-52 przedsiębiorstwo żeglugowe.

Czy w imię przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, ktokolwiek może dać prawo do bycia zbrodniarzem?

 

Roman Boryczko,

marzec 2020

One thought on “Usprawiedliwieni zbrodniarze wojny totalnej (8)

  • 18/12/21 o 14:57
    Permalink

    “Zbrodnicze naloty”, “terror” i inne wzniosłe słowa. Oglądając niektóre filmy popularno-naukowe z zakresu historii II Wojny Światowej i czytając opracowania zachodnich historyków odnoszę wrażenie, że to ci biedni Niemcy są ofiarami wojny rozpętanej przez tajemniczych nazistów, albo wręcz przez Polaków, którzy nie chcieli dać Niemcom korytarza. Zapomniano już, jak to właśnie Niemcy robili zbrodnicze naloty na Warszawę i inne polskie miasta. Najbardziej oburzające są opowieści o tym, jak to Rosjanie gwałcili Niemki i w ogóle wszelkie kobiety w tym Polki. I dziwnie milczeniem pomija się podobne zbrodnie dokonywanie przez Aliantów – a szczególnie Amerykanów. No i na koniec mówiąc o Operacji Berlińskiej nie mówi się ani słowa o Polakach, którzy w niej uczestniczyli dwoma armiami: 1. i 2. AWP. Zachodniacy nie mówią o tym ani słowa – a przecież na ruinach Reichstagu powiewały dwie flagi: radziecka i Biało-Czerwona. I mógłbym wyliczać dalej. A przecież Polacy byli czwartą siłą w obozie antyhitlerowskim. Ale o tym też się nie mówi: a i owszem czasem się wspomina ledwie co o udziale Polaków w Bitwie o Anglię, o Monte Cassino i Arnhem. No i oczywiście Powstanie Warszawskie. I to wszystko. Jakoś nie słyszałem, by ktoś zaprotestował z polskich “patriotycznych” historyków z IPN.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*