USA gotują się do trzeciej wojny globalnej (2)

Propaganda służy do ogłupiania swego narodu i narodów obcych. Dobrym przykładem jest Dubaj, który kojarzy się z bogactwem i taki przekaz jest też oferowany na zewnątrz. Wielu weń uwierzyło i dla nich Dubaj jest symbolem bogactwa. Kiedyś, w nieodległych czasach – albowiem w 70. i 80.  latach XX wieku – takim symbolem w naszym kraju był Kuwejt. Na jego temat w komercjalnych mass-manipulatorach panuje obecnie zmowa milczenia.

Propaganda sukcesu Dubaju podpiera się na spektakularnych realizacjach, jak The Greens, Dubai Marina, International City, Burdż Chalifa, Burdż al-Arab, The Dubai Mall czy wreszcie Wyspy Palmowe – Palma Jebel Ali, Palma Jumeirah, Palma  Deirah. W rządowej propagandzie Dubaj to państwo wręcz idealne: najlepiej zorganizowane, posiadające największe bogactwo, niezwykle atrakcyjne, bardzo rozwojowe, bez bezrobocia.

Spójrzmy na fakty. Nie ma bezrobocia, albowiem obowiązuje bezwzględnie przestrzegany przepis, iż w razie wygaśnięcia stosunku pracy, zatrudniony obcokrajowiec musi opuścić ten kraj w ciągu 30 dni. Jeśli nie opuści terytorium ZEA, pójdzie od tamtejszego więzienia, funkcjonującego na poziomie obozu koncentracyjnego. A przecież w Dubaju pracują przede wszystkim obcokrajowcy, a nie arabscy autochtoni.

Co do bogactwa, to po prostu kpina. Najbogatszym jest obecnie Tokio, a potem Nowy Jork, Los Angeles, Londyn, Paryż, Chicago etc. Gdzieś tam zapewne jest, daleko na liście, ale będzie spadać. ZEA robi już takie burdy na Bliskim Wschodzie, że nie utrzyma się na powierzchni wody. Utonie z pozostałymi papierowymi monarchiami Półwyspu Arabskiego.

W Dubaju, szczycącym się wybudowanymi super nowoczesnymi obiektami, wartość nieruchomości spada z roku na rok, co dla ludzi jest akurat bardzo dobre. Dużo jest zakrojonych na wielką skalę budynków, natomiast mało chętnych, nie tylko wśród kupujących, ale też wynajmujących.

Wzrost PKB w Dubaju stale spada, właściwie od roku 2013. Kryzys w roku 2008 powinien otrzeźwić emirów, ale mit o swej nadzwyczajności, przełożony na państwo jest tak silny, wręcz obłędny, że nie są w stanie się z niego uwolnić. Jak szli, tak idą w zaparte. Taka sytuacja ma odbicie na giełdzie. Od roku 2013 datuje się spadek akcji dubajskich spółek. Rok 2018 był bardzo drastyczny, albowiem nastąpił ich spadek aż o 25% wartości.

Wynagrodzenia maleją, faktycznie i nominalnie. Pod względem nominalnym w roku 2013 średnie roczne wynagrodzenie w Dubaju wynosiło 45 tys. USD, a pięć lat później spadło do 37 tys. dolarów USA. Faktycznie spadło znacznie więcej, albowiem wzrosły podatki bezpośrednie a przez podatki pośrednie – ceny. Wprowadzono w tym okresie podatek VAT, którego nie było i wzrasta, opłaty za drogi, wprowadzono specjalny podatek od napojów słodkich, etc. Symbol bogactwa, w postaci Kuwejtu, polegał właśnie na tym, iż nie było podatków, a wręcz przeciwnie: wysokie płace i brak podatków, a nawet dostarczanie pewnych usług za darmo! To w Kuwejcie wszystkie komercyjne przedsiębiorstwa były prowadzone przez obcokrajowców, a Kuwejtczyk był tylko figurantem, który je firmował, załatwiając licencję. Obecnie tak samo jest w Dubaju.

Dziś tylko mamy do czynienia z podróbkami propagandowymi. Wałęsa mówił o drugiej Japonii w 1981 roku, a Tusk o drugiej Irlandii. Bełkot ten sam, tylko skala u Tuska mniejsza, bardziej zacofana. W latach sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych poprzedniego wieku mówiono o japońskich podróbkach, tak jak obecnie o chińskich towarach, o japońskim szajsie – np. samochodach – aby w latach 80. zmienić narrację, że japońskie są dobre, bowiem ludzie je chętnie kupują. W EWG wprowadzono ograniczenia na japońskie samochody, aby ochronić własny szajs. A w latach 90. XX wieku już mówiono, iż dany wyrób z północnoatlantyckiej satrapii jest na… japońskim poziomie. Jakież śmieszne i jakież jest głupie pospólstwo, które powtarza mity komercjalnych mass- manipulatorów.

Unia Europejska, nowe imperium na naszym kontynencie, nie będzie w żaden sposób wielkie ani potężne. Nie zapewni również dobrobytu mieszkańcom. Już teraz Polska płaci Unii więcej haraczu niż otrzymuje. A skala opłat wzrasta. I z tego też powodu nastąpił Brexit. Pasożytnicze cwaniaczki z Brukseli knują coraz nachalniej bat na mieszkańców Unii. Czy siany przez propagandę obłęd, tworzący tylko miraże, utrzyma się na długo? Czy tak zwani „reformatorzy” Unii, którzy ją stale reformują, tylko zreformować nie mogą od wielu lat, nadal będą ściemniać swoich wyborców, uwodząc ich pustymi, choć być może składnymi słowami? Śmieszne!

OTRZEŹWIENIA!

 

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*