Trzecia lekcja neoekonomii: podatki

 

Postulatem alternatywnej ekonomii jest, aby podatek był ustalany i zbierany lokalnie (lokalność dowolnego rodzaju), a niewielka jego część była przekazywana na szczebel wyższy, w celu finansowania importu usług zewnętrznych.

W normalnych warunkach społeczność lokalna powinna być tak zorganizowana, aby produkować niewielką nadwyżkę ponad to, co w pełni konsumuje. Niewielka nadwyżka podnosi systematycznie realny dobrobyt wszystkich członków lokalnej społeczności. Społeczność zaś powinna decydować, na co ją przeznacza.

Wysoka nadwyżka (reprezentowana przez wysokie podatki i opłaty ściągane od obywateli) jest niekorzystna dla społeczności, zwłaszcza w krajach nie zniszczonych wojnami. Wysoka nadprodukcja lokalna jest w takich warunkach NIEOPŁACALNA z ogólnospołecznego punktu widzenia, gdyż powoduje nadmierne (ponad potrzeby społeczności) obciążenie jej członków obowiązkami pracy, a przez to i uciążliwościami z tym związanymi, jak dewastacja środowiska, hałas, drgania, skażenie elektromagnetyczne, ruch na drogach, zakłócenie współżycia w rodzinach itp.

Członkowie społeczności mają wprawdzie w wyniku wytężonej pracy możliwość nabycia większej ilości dóbr, ale nie są już w stanie w pełni ich skonsumować. Zjawisko to obserwujemy dzisiaj powszechnie. Produkty starzeją się nie tylko fizycznie, ale i moralnie, czyli wychodzą z mody lub użycia nie dlatego, że się zużyły, ale dlatego, że się zdezaktualizowały. Wcześniej jednak członkowie lokalnych społeczności zapłacili za ich pełne wykorzystanie swoją pracą, gdyż kupili rzecz bardziej trwałą niż potrzeba.

Bilans takich transakcji jest zawsze ujemny dla społeczności jako całości, choć nieliczne jednostki mogą się dzięki nim wzbogacić kosztem pozostałych. Mimo to marnotrawstwo i niepełne wykorzystanie są obecnie jedynym popularyzowanym w mediach modelem życia. Aby sprostać temu modelowi, członkowie lokalnych społeczności decydują się coraz dłużej pracować, eksploatując ponad miarę siebie i własne środowisko.

Warto w tym miejscu zauważyć, że zarabiane przez ludzi pieniądze są centralnie opodatkowane. Jak wynika z obliczeń (Marek Chlebuś, „Ile cukru w cukrze”, Zielone Brygady, Kraków 2002, http://www.zb.eco.pl/zb/174/spis.htm) 70-80% procent siły nabywczej, pochodzącej z pracy, to różnego rodzaju podatki i świadczenia, potrzebne do tego, aby zmobilizować rzeszę urzędników nadzorujących ich ściąganie, a wszystko po to, aby kolejne 10-15 procent wydatkowanej na płatną pracę energii ludzkiej mogło zasilić sektor finansowy, należący do gospodarczej i bankowej elity. Mechanizmem zasilania sektora finansowego są odsetki od pożyczanego kapitału. Ukryte są one w każdym kupowanym towarze pod postacią kosztu kredytu, jaki zaciągnęli jego współproducenci na zakup maszyn i surowców. Ponieważ ilość zaciąganych przez producentów kredytów rośnie szybciej niż wzrasta gospodarka i ma to miejsce w wymiarze całego świata, jak i poszczególnych krajów, rośnie zatem realny stopień zadłużenia producentów. Koszt obsługi tego długu przerzucany jest na konsumentów, zajmując procentowo coraz większą część ceny każdego towaru.

Wytężona ponad miarę praca zarobkowa jest rezultatem pogoni ludzi za pieniędzmi, a nie za dobrobytem. Ważnym elementem dobrobytu jest bowiem tzw. wolny czas, na który nie stać ludzi zapracowanych.

 

 Krzysztof Lewandowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*