Tożsamość narodowa mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie (9)

 

Lucyna Dowdo z kolei twierdzi, że na Litwie niektórzy politycy i działacze społeczni mówią o Wileńszczyźnie, jako o dziecku ciężko upośledzonym umysłowo i fizycznie: „Inne nasze dzieci są ładne, mądre i posłuszne – zdają się mówić ci ludzie – a to jakieś takie, głupawe, utykające na obie nogi, zasmarkane, wredne i brudne. Ale to też nasze dziecko i przez tę jego ułomność kochamy je jeszcze bardziej.”[1] W swoim przekonaniu autorka przekonała się podczas prezentacji książki Reskutenai. Tematem przewodnim prezentacji było pytanie: „Dlaczego kochamy Wileńszczyznę?”. W odpowiedzi na to pytanie redaktor książki, Aldona Żemaityte, stwierdziła, że myśląc o tym kraju, serca ogarnia niepokój. Powodem niepokoju jest to, „iż Wileńszczyzna doznała 30 lat polskiej okupacji, której ślady prowadzą do naszych dni. (…) Okupacja terytorialna skończyła się już przed dziesięcioleciami, ale skutki okupacji duchowej ciągle jeszcze odczuwamy w postaci przypadków najdziwaczniejszej recydywy. Dużo fizycznych i duchowych cierpień doznali w latach 30. i 40. mieszkańcy Wileńszczyzny, ale i dzisiaj tam trzeba walczyć w obronie państwowego języka, litewskich obyczajów i kultury, gdyż opór miejscowych mieszkańców i demagogia samorządów są przeszkodą w odradzaniu się litewskości w tym kraju”[2].

Wygłaszający kolejny referat Profesor Zigmas Zinkevicius z kolei stwierdził z ubolewaniem, iż Wileńszczyzna została „mocno wynarodowiona, szczególnie w czasie polskiej okupacji. (…) Niektórzy polscy ultrapatrioci często twierdzą, że są to od wieków ziemie polskie, ale spójrzmy, gdzie mówią po polsku – Litwa Południowo–Wschodnia tworzy wyspę, która nie ma połączenia z Polską”[3].

Z powyższych wypowiedzi można wnioskować, iż na Litwie wiedza historyczna i wartościowanie przeszłości ciągle w sposób zasadniczy wpływają na kształtowanie postaw politycznych i kulturowych. W ten sposób historycy są grupą zawodową o wciąż znaczącej roli w życiu społecznym. Oni przede wszystkim, tak w Polsce, jak i na Litwie, konstruują koncepcje i interpretacje genezy i funkcjonowania mniejszości narodowych we własnym kraju i skupisk rodaków poza granicami państwa.

Bogusław Grużewski pisze, iż w niektórych przypadkach stosunki mniejszość narodowa – państwo są budowane nie w oparciu o wspólną przyszłość i rozwój, ale o doświadczenia z przeszłości, kiedy to narody walczyły ze sobą i możliwe, że granice pomiędzy nimi zostały ustalone w sposób niezbyt demokratyczny[4].

Na potwierdzenie tego stwierdzenia warto przytoczyć refleksję Degutisa, dotyczącą najbardziej kontrowersyjnych momentów we wspólnej historii obu narodów: „Zrozumiałem, że w historii polsko-litewskiej istnieją dwie prawdy. Jeśli Litwini z Wileńszczyzny uważali akowców za morderców, to Polacy nazwali morder­cami litewskich strzelców. Jeśli dla Litwinów za­jęcie Wilna przez Lucjana Żeligowskiego stało się okupacją, to dla Polaków było ono odzyskaniem wła­snego terytorium”[5].

Bogusław Grużewski zastanawia się, czy racjonalnym jest, aby nasza przeszłość decydowała o naszej przyszłości, aby błędy czy niedoskonałości naszych przodków bezpośrednio wpływały na nasze życie współczesne?[6] Słowa Degutisa mogą posłużyć jako odpowiedź na to pytanie: „Sądzę, że jest wielu ludzi, którzy pozostaną swojej prawdzie wierni aż do śmierci i nikt im ich prawdy nie odbierze, ani politycy, ani historycy”[7].

W dzisiejszej Litwie istnieją już znaczące środowiska historyków, którzy twierdzeń historiografii nacjonalistycznej nie traktują jak dogmatów. Obecnie oddziaływanie tych środowisk jest coraz bardziej znaczące i ma charakter zdecydowanie propolski. Fakt ten pozwala na zaakceptowanie istnienia mniejszości polskiej i uznania jej kultury za istotny, pozytywny element nowoczesnej litewskiej kultury narodowej[8].

Grużewski wyjaśnia, że obecnie istnieją dwie formy stosunków mniejszości narodowych współczesność państwem: współczesność i prowincjonalizm. Współczesność rozumie on jako przezwyciężenie wrogości, integrację kulturalną i współpracę, a prowincjonalizm – jako nasilenie wrogości, uzależnienie podejmowanych decyzji od czynników anty-narodowościowych i nietolerancję. Są to, według autora, dwie tendencje rozwoju społeczeństwa, gdzie dla jednej charakterystyczny jest konformizm, ograniczenie różnorodności i izolacja, dla drugiej – integracja, zachowanie różnorodności i otwartość[9]. Podsumowując swoje rozważania autor stwierdza, że „chociaż w wielu państwach większość społeczeństwa opowiada się za współczesnymi tendencjami, nierzadko i w rządach państw i wśród przedstawicieli mniejszości narodowych spotyka się polityków i działaczy społecznych, którzy wytrwale nawiązują do przeszłości, i nie chcą się godzić z realnością dnia dzisiejszego, którym łatwiej jest zabronić, niż zrozumieć, ograniczyć, niż rozwiązać i udoskonalić, dominować niż tolerować i współpracować”[10].

Grużewski kontynuując wywód pisze, że historia Europy wyraźnie wskazuje, iż zapewnienie godnych warunków mniejszościom narodowym jest gwarancją stabilności, demokracji i pokoju w tej części świata. W społeczeństwie demokratycznym należy nie tylko szanować narodową, kulturową, językową i religijną odrębność mniejszości narodowych, ale i zapewnić im odpowiednie warunki do zachowania i rozwoju tej swoistości. Tworząc współczesne stosunki państwa z mniejszościami narodowymi należy dążyć do tworzenia atmosfery współpracy i dialogu, aby odrębność kulturowa była czynnikiem nie dzielącym i różniącym, a łączącym i wzbogacającym[11]. Venclova wyraża podobne przekonanie, uważa on, iż konflikty między mniejszościami a państwem w Wilnie mogą jedynie zubożyć wielowarstwową kulturową topografię Wilna, w której spójniki rozłączne „albo-albo” zwykle trzeba zastępować spójnikiem łączącym[12].

Co więc należy zrobić, aby rozwiązać problem władz litewskich z mniejszością polską na Wileńszczyźnie? Co powinna robić młodzież, aby nie zagubić własnej tożsamości na drodze integracji z innymi narodowościami? To są pytania, które stanowić będą o przyszłości Polaków mieszkających na Litwie.

Redakcja czasopisma Zakorzenienie na swojej internetowej witrynie zamieściła Manifest Etnopluralistyczny, w którym wyraża przekonanie, dotyczące związków tradycji z zachowaniem tożsamości: „Wytworzone w toku przemian dziejowych kultury wspólnot naturalnych opierają się najczęściej na tradycji. Zerwanie z tradycją prowadzić może do utraty własnej tożsamości kulturowej, co równoznaczne jest z dezintegracją zbiorowości i alienacją jednostek. Będąc zakorzenionymi w określonej kulturze, jesteśmy bardziej uwrażliwieni na odmienność innych kultur. Człowiek wykorzeniony wszystkie kultury postrzega jako obojętne i obce, nie można więc mówić w tym przypadku o jakkolwiek określanej tolerancji wobec innych, tylko o zaniku własnej tożsamości”[13].

Przekonanie to potwierdza Vile, którego wizja przyszłości mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie wygląda następująco: „Za 30 lat na Litwie kwestia polska zostanie rozwiązana zapewne ostatecznie – Polacy znikną, jako licząca się siła polityczno-gospodarcza. Zostaną jedynie niedzielne szkółki językowe i zespoły folklorystyczne. (…) Biorąc pod uwagę, że polska prasa ma nakłady rzędu 3-4 tysięcy egzemplarzy, a polskiego radia Znad Wilii słuchają przeważnie Litwini, uwzględniając rusyfikację ponad połowy polskiej społeczności oraz postępującą lituanizację Polaków na Litwie (szczególnie młodzieży), uważam, że już dziś na Litwie jest nie więcej jak 100 tysięcy Polaków[14] i ta liczba będzie się z każdym rokiem zmniejszała”.[15]

Jedyną szansą na wstrzymanie tych procesów jest według Vile’a kształcenie świadomości regionalnej Polaków litewskich (nie narodowej) oraz poszukiwania dróg porozumienia z Litwinami i Rosjanami na tej płaszczyźnie. Proces ten jest według niego niezwykle trudny: „Polacy litewscy powinni wyzbyć się swoich wielkomocarstwowych fantazji, zaś Litwini mieszkający w Wilnie i na Wileńszczyźnie powinni dojrzeć do myśli, że to miasto jest ich (obecnie czują się w Wilnie bardziej jako tymczasowi goście, okupanci), ale warto spróbować”.[16]

Odnosząc się do powyższych wypowiedzi, sądzić można, iż mniejszość polska na Wileńszczyźnie, przez lata poddawana rusyfikacji, narażona na asymilację i wynarodowienie, przy uwzględnieniu obecnych procesów emigracyjnych i globalizacyjnych, dzisiaj zachowanie swojej tożsamości wiązać może wyłącznie z przywiązaniem do ziemi i oparciem się na tradycji. Odpowiedzią na to staje się lokalizm, mający na celu żywotność społeczności lokalnej oraz niezależność i autonomię regionu. Taki lokalizm owocowałby w przyszłości międzynarodową solidarnością małych narodów albo grup etnicznych. Alternatywa takiego rozwiązania może jednak nieść za sobą pewne niebezpieczeństwa, takie jak powstawanie zamkniętych w sobie enklaw, gett, oraz ksenofobicznych, zamkniętych na świat społeczności. (cdn.)

 

Ewelina Danowska

 

Przypisy:

[1] L. Dowdo, Upośledzona Wileńszczyzna?;

[2] Tamże;

[3] Tamże;

[4] B. Grużewski, Współczesność i prowincjonalizm…;

[5] A. Degutis, Czy zbliżenie jest możliwe?…, s. 8;

[6] B. Grużewski, Współczesność i prowincjonalizm…;

[7] A. Degutis, Czy zbliżenie jest możliwe?…, s. 8;

[8] K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej na Wschodzie…;

[9] B. Grużewski, Współczesność i prowincjonalizm…;

[10] Tamże;

[11] Założenia te zostały odzwierciedlone w Konwencji „Systematyczna ochrona mniejszości narodowych”, która była podpisana w Strasburgu w lutym 1995 r.’

[12] T. Venclova, Fragment książki Tomasa Venclovy Eseje”, http://www.pogranicze.sejny.pl/wydawnictwo/venclova1.htm;

[13] Redakcja, Tożsamość, Manifest etnopluralistyczny…;

[14] Vile tłumaczy, iż liczba ta jest o wiele mniejsza niż liczba osób deklarujących narodowość polską podczas spisów ludności (ok. 300 tys.). Uważa on, że liczbę tę można, z mniejszą lub większą dokładnością, ustalić przykładowo na podstawie głosów oddanych na Akcję Wyborczą w wyborach, z uwzględnieniem frekwencji oraz liczby uczniów polskich szkół i przedszkoli lub też poprzez badania czytelnictwa polskich gazet;

[15] Rozmowa z Aleksandrem Vile, przeprowadzona w kwietniu roku 2003 w Wilnie;

[16] Tamże;

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*