Tożsamość narodowa mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie (5)

 

Autonomia polska na Wileńszczyźnie

 

Marek Waldenberg w książce pod tytułem Narody zależne i mniejszości narodowe w Europie Środkowo-Wschodniej pisze, iż istnienie mniejszości narodowych może, zwłaszcza w przypadku dyskryminacji, zrodzić z łatwością tendencje do uzyskania autonomii terytorialnej. Autor w przypadku Litwy zwraca uwagę na posługiwanie się w Związku Radzieckim uprzedzeniami narodowymi i nacjonalizmem jako techniką rządzenia, stosowaniem zasady „dziel i rządź”[1].

Na witrynie Internetowej Encyklopedii Multimedialnej przy haśle wyjaśniającym pojęcie naród czytamy: „Wspólnota chroni swą integralność tak przed zagrożeniami zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi, a tym samym dąży do utworzenia państwa na zajmowanym przez siebie terytorium, w sytuacji zaś utraty państwowości umie pielęgnować i rozwijać więzi (obyczaje, język, kulturę itp.) i zmierza bądź to do odzyskania niepodległości, bądź też do zapewnienia sobie politycznych gwarancji autonomii bytu narodowego, jeśli została zmuszona do emigracji poza tereny, na których jako naród się ukształtowała”[2].

Społeczność polska, zamieszkująca tereny Wileńszczyzny od wieków i posiadająca cechy odrębnego narodu, szukała rozwiązania problemu zagrożenia nacjonalizmem litewskim poprzez utworzenie autonomii.

Na przełomie lat 80/90. XX w., w okresie nasilenia nacjonalizmu litewskiego, Polacy w coraz większym stopniu postrzegali litewską walkę o niepodległość jako indywidualną sprawę tej narodowości i to stojącą w sprzeczności z polskimi interesami. Zepchnięci na margines życia społecznego, obawiali się narastającego nacjonalizmu litewskiego.

Ramy ideowe litewskiego ruchu niepodległościowego Sajudisu nie uwzględniały interesów mniejszości narodowych. Mogło to być przyczyną braku większego udziału Polaków w Sajudisie, który stał się litewską organizacją narodową. Pojedyncze osoby narodowości polskiej, będące członkami tego ruchu, miały niewielki wpływ na zmianę stosunku litewskiej większości wobec mniejszości polskiej[3]. Natomiast można było usłyszeć głosy o konieczności relituanizacji spolszczonych Litwinów. Redakcja witryny internetowej Przeciw hipokryzji zauważa, iż wtedy właśnie okazało się, że „uwalniająca się spod obcego jarzma mniejszość jest nietolerancyjna wobec jeszcze mniejszych grup”[4].

Stopniowy rozpad Związku Sowieckiego skłonił Polaków do postawienia postulatów o utworzeniu autonomii na Wileńszczyźnie, gdzie stanowili większość. W zamyśle inicjatorów polska administracyjna jednostka autonomiczna miała funkcjonować głównie po to, aby zapewnić właściwy rozdział środków wypracowanych przez ludność polską. W środowisku polskim panowało bowiem powszechne przekonanie, że we wcześniejszych latach tylko niewielka część dochodu narodowego wypracowanego przez Polaków trafiała na realizację ich indywidualnych potrzeb jako mniejszości narodowej[5]. W projekcie polskich autonomistów była też mowa o własnej fladze i własnym hymnie.

Inicjatywa stworzenia polskiej autonomii w niepodległej Litwie na terenie Wileńszczyzny wyszła od polskich radnych z rejonów wileńskiego i solecznickiego[6] na początku lat 90. Rozwiązanie to nawiązywało głównie do autonomicznego województwa Śląskiego z własnym sejmem, co miało miejsce w Polsce w okresie międzywojennym na terenie Śląska.

Z drugiej jednak strony nawiązywano do pomysłów propagowanych przez Michaiła Gorbaczowa. Można się było spotkać z założeniem, że na początku pieriestrojki odzyskanie Kresów Wschodnich przez Polskę było w zasięgu ręki. Dora Kacnelson w wywiadzie udzielonym Grażynie Dziedzińskiej pokrótce wspomina: „Kiedy bowiem Związek Sowiecki zaczął się rozpadać, w rosyjskich stacjach radiowych i telewizyjnych wystąpił wojewoda petersburski, profesor prawa międzynarodowego Anatol Sobczak i stwierdził, iż zgodnie z prawem międzynarodowym, jeśli federacja kilku zjednoczonych krajów rozpada się, terytoria, które dołączono później, mają prawo wrócić do ich poprzedniego statusu. Gorbaczow – według słów dr Kacnelson – chciał Polsce oddać: Lwów, Wilno, Stanisławów, Grodno, Tarnopol”[7].

Odmienne zdanie na ten temat prezentuje Algimantas Degutis. Pisze on: „Nie można zapominać o tym, że w początko­wej fazie procesów demokratyzacji zarówno w Polsce, jak i na Litwie, w podburzaniu przeciw sobie tych narodów aktywnie i bardzo skutecznie uczest­niczyła trzecia siła. W owym czasie często wspomi­nałem i przypominałem innym słowa prymasa Ko­ścioła katolickiego w Polsce kardynała Józefa Glempa, który bodajże w 1987 roku na spotkaniu z ukra­ińskimi duchownymi w Watykanie powiedział: „Trzeba zapomnieć o wzajemnych urazach i szukać tego, co łączy, nie tego, co dzieli, to bowiem wykorzystuje zawsze ten trzeci.” Te słowa potwierdziły wydarzenia na Litwie lat 1988-1991, kiedy przywódcy byłego ZSSR pró­bowali grać polską kartą. Byłem wówczas korespondentem Elty w Wilnie i mogłem z bliska obser­wować tę grę. Widziałem, jak przybyły na Litwę se­kretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radziec­kiego Szenin tak spieszył się do Solecznik, że nie zdążył spotkać się z przywódcami Komunistycznej Partii Litwy. Właśnie wtedy poczęła się idea utworzenia poprzez połączenie Lwowa, okręgu grodzień­skiego i Wileńszczyzny sowieckiej republiki polskiej[8].

W marcu 1990 r. parlament litewski proklamował niepodległość, czego nie uznała Moskwa i czemu sprzeciwiła się większość litewskich Polaków. W styczniu roku 1991 weszła w życie ustawa o języku państwowym – do tego czasu wszyscy obywatele Litwy musieli opanować język litewski.

„Na terenie rejonu wileńskiego i solecznickiego, zamieszkałym głównie przez Polaków, zaczął obowiązywać wyłącznie język litewski – wszędzie: w szpitalach, urzędach, informacjach kolejowych i autobusowych, w biurach, itd., co bardzo utrudniało życie ludziom, zwłaszcza starym rolnikom, którzy nie zdołali się nauczyć litewskiego. Autonomia pozwoliłaby przynajmniej na dwujęzyczność, co ułatwiłoby załatwić sprawy, ponadto przyczyniłoby się do rozwoju oświaty i kultury ojczystej na Wileńszczyźnie”[9] – pisze Grażyna Dziedzińska w wywiadzie z Dorą Kacnelson.

W dniu 2. maja 1991 roku rady rejonu wileńskiego i solecznickiego proklamowały Polski Rejon Narodowo-Terytorialny. Gdy 19. sierpnia w Moskwie doszło do próby puczu komunistycznego, został on poparty przez polskich komunistów na Litwie. Upadek puczu oznaczał koniec marzeń o Republice Wschodniopolskiej w ramach Związku Radzieckiego. 3. września 1991 roku Rada Solecznicka odwołała Czesława Wysockiego ze stanowiska przewodniczącego za poparcie puczu. Pomimo tego, następnego dnia parlament Litwy rozwiązał samorządy terytorialne w „polskich” rejonach[10].

Społeczeństwo litewskie potraktowało tą inicjatywę jako próbę secesji oraz zamach na niepodległość i integralność republiki. Pomysł stworzenia polskiej autonomii na terenach zamieszkanych w większości przez Polaków znacznie zaktywizował nacjonalistyczne środowiska litewskie, które otwarcie wypowiadały się o polskim niebezpieczeństwie dla litewskiej niepodległości. Władze republiki zareagowały na polską inicjatywę negatywnie, a Rada Najwyższa podjęła specjalną uchwałę skierowaną do ludności polskiej[11].

Aleksander Srebrakowski zauważa, że w czasie, kiedy władze ZSRR za pomocą siły starały się przywrócić na Litwie dawny porządek i jej bezpośredni związek z resztą kraju, Litwini zaczęli rozmawiać z Polakami o stworzeniu dla nich autonomii w ramach tej republiki. Po upadku Związku Radzieckiego odstąpiono od tego, co więcej, postanowiono osądzić inicjatorów powołania autonomii jako zdrajców, działających na szkodę Republiki[12].

Litewski sąd skazał czterech Polaków[13] oraz Łotysza – przywódców ruchu autonomicznego na sześć miesięcy pozbawienia wolności; zaś trybunał apelacyjny w Wilnie w dniu 17. sierpnia podwyższył skazanym wymiar kary do 42 miesięcy więzienia. Skazani oni zostali „za działania na szkodę niepodległości i integralności terytorialnej Litwy”[14], mimo że według Srebrakowskiego działali oni zgodnie z obowiązującym wówczas prawem[15].

Lider Infopolu, Stanisław Tarasiewicz, pisał z kolei na łamach Gazety Wileńskiej, że kolegium sędziowskie wymierzając kary „autonomistom” za przestępstwo popełnione w 1990 roku, skazało oskarżonych na kilka lat więzienia ze znowelizowanego w 1994 roku artykułu Kodeksu Karnego, który za to samo przestępstwo przewiduje znacznie wyższe kary, niż Kodeks Karny z 1990 roku[16].

Sprawa „wileńskiej piątki” wywołała wiele kontrowersji i znalazła swój oddźwięk w polskim parlamencie. Grupa posłów Sejmu RP II kadencji złożyła list protestacyjny do rządu polskiego[17]. W dokumencie żądano autonomii dla zamieszkanych przez większość polską rejonów wileńskiego i solecznickiego, co najmniej w zakresie szkolnictwa i kultury, zwrotu ziemi i mienia polskim właścicielom oraz zagwarantowania trwałej działalności Uniwersytetu Polskiego w Wilnie. Uważali oni, iż likwidacja samorządów polskich przez władze litewskie w latach 1991-1992 dowodziła, że tylko właściwe uregulowania traktatowe dadzą nadzieję na respektowanie praw mniejszości polskiej na Litwie[18]. Zgodnie ze słowami senator Anny Boguckiej-Skowrońskiej, stosunek do oskarżonych ukazał gościnność państwa litewskiego względem mniejszości polskiej. W dokumencie ponadto żądano ochłodzenia stosunków z państwem litewskim. Odpowiedzią na list protestacyjny grupy posłów była wypowiedź ówczesnego ambasadora Polski na Litwie, Jana Widackiego. Zachowanie Pani Senator określił on jako „głupie”, dodał przy tym, iż sporo Polaków mieszkających na Litwie od początku nie podzielało aspiracji i celów „autonomistów”. Widacki zaznaczył, że Litwa miała prawo do niepodległości, jaka z całą pewnością obejmowała także prawo do skazania tych, którzy byli przeciwni interesom państwa[19]. (cdn.)

 
Ewelina Danowska
 
 
Przypisy:

[1] M. Waldenberg, Narody zależne i mniejszości narodowe w Europie Środkowo–Wschodniej;

[2] Wielka Internetowa Encyklopedia Multimedialna WIEM, www.onet.pl;

[3] A. Srebrakowski, Losy ludności polskiej…;

[4] Redakcja (w:) „Przeciw Hipokryzji” 2000,  nr 6 (8), http://www.zakorzenienie.most.org.pl/za8/01.htm.

[5] A. Srebrakowski, Losy ludności polskiej…;

[6] Rejon solecznicki był zamieszkały w 81 procentach przez Polaków, 6 procent ludności stanowili Rosjanie;

[7] G. Dziedzińska, Zaniedbane, poniżone, zdradzone – Kresy Wschodnie, rozmowa z Panią docent dr Dorą Kacnelson, „Nasz Dziennik” 2002;

[8] A. Degutis, Czy zbliżenie jest możliwe?…, s.7, zob.: . J. Rohozinska, Regional Relations: The Conquest of Pragmatism, a new chapter in Polish-Lithuanian relations , „Central Europe Review” 1999, nr 13,

www.ce-review.org/99/13/rohozinska13.html;

[9] G. Dziedzińska, Zaniedbane, poniżone, zdradzone…, zob.: J. Knasas, On Being Lithuanian, April 2000, www.ruf.rice.edu/~sarmalia/400/knasas.html;

[10] Redakcja, „Przeciw Hipokryzji”…;

[11] E. Nowicka, Polacy czy cudzoziemcy…, s. 87;

[12] A. Srebrakowski, Losy ludności polskiej…, zob.: J. Kansas, On Being Lithuanian…;

[13] Skazano: Alfreda Aliuka, Jana Kucewicza, Jana Jurojałcia i Leona Jankiewicza (z:) „Przeciw Hipokryzji”… ;

[14] Redakcja (w:) „Przeciw Hipokryzji”…;

[15] A. Srebrakowski, Losy ludności polskiej…;

[16] S. Tarasiewicz, Prawo raka, „Gazeta Wileńska” 1999, nr 189;

[17] List do Lecha Wałęsy, Józefa Oleksego, Waldemara Pawlaka i Andrzeja Olechowskiego złożyła grupa ponad 70 posłów SLD, PSL i UP w styczniu 1994 roku;

[18] Dokument (w:) http://www.zakorzenienie.most.org.pl/za8/01.htm;

[19] J. Rohozinska, Regional Relations: The Conquest of Pragmatism…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*