Tour de France zupełnie innym okiem

Mogłoby się wydawać, że największa na świecie impreza kolarska zarezerwowana jest tylko dla znawców tego przedmiotu, a jednak dzięki fascynującym relacjom telewizyjnym i ogromowi wiedzy samych dziennikarzy i komentatorów, impreza ta upatrywana jest nie tylko jako sama relacja sportowa, ale także jako wydarzenie, dające możliwość poznania kraju, który przemierzają kolarze.

Zakończył się 8. etap 106. edycji wyścigu, sporo emocji zatem mamy za sobą. Nie powtarzajmy nazwisk zwycięzców i nie wspominajmy  tych, co przeżywali kolejny sportowy dramat, pozostawmy ów problem fachowcom i wyspecjalizowanym w tej materii mediom. Chciałbym na tę wspaniałą imprezę spojrzeć zupełnie inaczej i pragnę podzielić się z Państwem moimi refleksjami.

Jako się rzekło – minął 8. etap wyścigu; już na samym początku tegoroczny tour naznaczony został ważnymi symbolami. Sto lat temu, 19. lipca 1919 roku po raz pierwszy wprowadzono zwyczaj nagradzania lidera  klasyfikacji generalnej żółtą koszulką. Nie lada ciekawostką jest także to, że impreza rozpoczęła się w tym roku w Brukseli, bo to właśnie w tym roku przypada 50. rocznica zwycięstwa w wyścigu słynnego Belga – Eddy Merckxa. Zawodnicy mają do pokonania 3480 km w 21 etapach. Już same te liczby mogą przerażać i aż nie chce się wierzyć, że człowiek jest w stanie pokonać taką odległość w tak krótkim czasie (od 6. – 28. lipca).

Pozostawmy jednak sportowe zmagania a także matematyczne wyliczanki z boku, chociaż „po drodze” jeszcze do nich wrócimy. Osiem etapów to tyleż samo sportowych relacji, ale nie tylko. Wspaniałe ujęcia z lotu ptaka, transmisje z samochodów i motocykla, także naszych komentatorów, a przy tym doskonale opracowane wypowiedzi i komentarze Krzysztofa Wyrzykowskiego, to już nie tylko sportowa relacja – ale wspaniały wykład o historii regionów, przez które przemieszcza się peleton, a także najmniejszych nawet miast i wiosek francuskich, o których można się dowiedzieć dosłownie wszystkiego. Do każdej z tych relacji należy się także odpowiednio przygotować, warto bowiem mieć na stoliku przygotowany notatnik i coś do pisania. Wiedza naszych dziennikarzy jest przeogromna, zaś sposób przekazywania i pokazywania wyścigu pewnie może zadowolić najwybredniejszych sympatyków kolarstwa.

Warto także spojrzeć na wyścig okiem widza, nie do końca mianującego się znawcą i ekspertem tego sportu. Francja ostatnimi czasy jawi się jako kraj pogrążony w chaosie. Paryż w ogniu, podobnie jak wiele innych francuskich miast… Wszystko to daje nam co najmniej od jesieni raczej średnio dobre wyobrażenie o kraju i jego mieszkańcach. Tymczasem dzięki sportowym relacjom Francja jawi się krajem zupełnie normalnych ludzi, pełnych radości, uśmiechu, zaś widok z lotu ptaka ukazuje jego piękno w całej okazałości. Kraj wielkiej historii, na którego terenie podziwiać można wiele pałaców, zamków, a każdy skrywa niejedną historię, często z Polską w tle. Urzekają swoim pięknem kościoły, katedry, zadbane nekropolie, a widoki zapierają dech w piersiach.

Pokutuje od dawna – nie tylko u nas – teoria, że ten uważa siebie za turystę z prawdziwego zdarzenia, kto odwiedził choć raz stolicę danego kraju, zaś dzięki Tour de France mogłem przekonać się, że Francja to piękne Wogezy, Alzacja ze swoją wielokulturowością, a to dopiero początek sportowo podróżniczej przygody, bo do pokonania mam przed telewizorem około 2000 km, więc czekają jeszcze Pireneje, Alpy i kolejne historie, opowiadane przez polskich komentatorów z Krzysztofem Wyrzykowskim w roli głównej. Dlaczego tak zanudzam o tym dziennikarzu?

Moim zdaniem potrafi on do wielkiej imprezy sportowej wnieść także inne wartości, sorry, jeżeli się mylę ale zdania raczej nie zmienię, przecież można się po prostu ze mną nie zgodzić. Ze swej strony polecam każdemu oglądanie transmisji tego wyścigu, przełączcie kanały filmowe na Eurosport, a przekonacie się, że nawet ci z Państwa, którzy nie potrafią jeździć na rowerze, dzięki przekazowi naszych komentatorów sportowych staną się sympatykami tej dyscypliny sportu, nie wspominając już o walorach poznawczych przemierzanego przez ułanów dwu kółek pięknego kraju. Warto także spojrzeć na Tour de France, pod kątem zbliżającej się u nas podobnej wielkiej imprezy sportowej. Już bowiem 3. sierpnia rusza nasze Tour de Pologne. Wprawdzie długość naszego wyścigu podczas 7 etapów to 1060,5 km, ale z pewnością podobnie jak w Tour de France i w Polsce nie zabraknie wielkich emocji. Starajmy się także potraktować oglądanie relacji z Francji jako lekcję dobrego kibicowania. Warto przyjrzeć się zachowaniu kibiców podczas wyścigu, jak do tej pory publiczność francuska jest zorganizowana i zdyscyplinowana, jednak w kilku przypadkach zagorzali kibice wystawiali kolarzy na wyjątkowe próby wytrzymałości i zręczności.

Już niedługo emocje w naszym kraju osiągną apogeum, pamiętajmy jednak, że kolarze często osiągają na tych swoich łupinkach prędkość, dochodzącą do 90 i więcej kilometrów na godzinę, to nie żarty. Pozwólmy sportowcom bezpiecznie dotrzeć do mety. Tym czasem mamy Tour de France i kolejne dni, a przy tym czekają nas kolejne emocje i – co najważniejsze – kolejne, mam nadzieję świetne, relacje naszych dziennikarzy. Osobiście polecam, żałuję tylko, że tak późno przekonałem się, iż sama stolica Francji to nie wszystko…

PS: https://www.letour.fr/en/

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*