To jak z tym ukraińskim nazizmem? (3)

Ruch Azowski to nadal struktura społeczno-polityczna o paramilitarnych fundamentach. To ludzie czynu, ściśle powiązani z walką zbrojną, jak i radykalizmem ukraińskim. To duchowe wsparcie dla żołnierzy z Azowa. Pułk Azow stanowi obecnie jeden z pododdziałów specjalnego przeznaczenia w ramach Narodowej Gwardii Ukrainy. Swą nazwę formacja wywodzi od regionu Przyazowia, teatru działań, w jakim przyszło jej uczestniczyć, jeszcze jako niezależnemu batalionowi ochotniczemu, w Operacji Antyterrorystycznej (ATO) roku 2014. Ruch Azowski, to grupa wprost odwołująca się do paradygmatu Nowej Prawicy – Nouvelle Droite, tym samym usuwa Ukrainę jako naród i państwo poza nawias fundamentów etyki chrześcijańskiej, zarówno w jej wymiarze łacińskim, jak i prawosławnym, powracając w swej narracji do idei przedchrześcijańskich, postulując kultywowanie neopogańskiej Słowiańszczyzny, z jej własnym systemem aksjologicznym. Ruch Azowski wychodzi z doktryny judeochrześcijańskiej spuścizny narodów ku utworzenia bloku, przeciwnemu neoimperializmowi Federacji Rosyjskiej pod rządami Władimira Putina, jako czynnik w sposób żywotny zagrażający suwerenności i bezpieczeństwu krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jurij Łypa w swej doktrynie czarnomorskiej, uznając konieczność budowy silnego bloku państw regionu Morza Czarnego, którego centrum miała być Ukraina, wykluczał możliwość współpracy z Polską, tak Ruch Azowski explicite definiuje swoją geopolityczną propozycję jako znany powszechnie projekt Międzymorza na czele z Polską tego projektu. Polska zajmuje szczególne miejsce w doktrynie geopolitycznej Ruchu Azowskiego. Z wielu względów jest to kraj modelowy pod względem wpasowania się w geopolityczną narrację Azowa. Polski rząd realizuje politykę euro-realizmu, kategorycznie sprzeciwiającą się federalistycznym dążeniom brukselskiej biurokracji. Ruch Azowski deklaruje wolę przezwyciężenia historycznych nieporozumień, co jest szczególnie istotne w kontekście potencjalnej budowy wspólnoty wartości z Polską. Dla Warszawy kwestia właściwej interpretacji Rzezi Wołyńskiej przez władze ukraińskie stanowi bowiem – przynajmniej w deklaracjach prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego absolutne pryncypium, warunek sine qua non dla budowy ściślejszych relacji z Ukrainą. „Sprawa Wołynia to bolesny moment, który dzieli nasze kraje. (…) Sądzę nawet, że w najbliższych latach spory o to będą się zaostrzać, gdyż na tym zależy trzecim siłom, mianowicie Rosji i Niemcom, w których interesie jest konflikt między Polską a Ukrainą. (…) Trzeba szukać sposobu, żeby Ukraińcy zrozumieli Polaków w takich kwestiach, jak nazwy ulic, pomniki itd., a z kolei Polacy zrozumieli niuanse, dlaczego pewne rzeczy się dzieją. Na Ukrainie zbyt słabo wyjaśnia się, jakie są intencje Polaków w związku z upamiętnieniem Wołynia”.
Projekt uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z 22. lipca 2016 r. w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa, dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczy pospolitej Polskiej w latach 1943–1945, która ustanowiła dzień 11. lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa, dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, jak i decyzja Sejmu RP z 26. stycznia i Senatu RP z 1. lutego 2018 roku, odnośnie do uchwalenia zmian do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej spotkał się z głębokim żalem i zaniepokojeniem strony ukraińskiej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy opublikowało oświadczenie, w którym wyraziło zaniepokojenie uchwaloną przez Sejm RP nowelizacją ustawy o IPN. Strona ukraińska wskazała, że „ukraińska tematyka kolejny raz jest wykorzystana. Jednocześnie ukraińscy dyplomaci podkreślają nadzwyczajne zaniepokojenie zamiarem pokazania Ukraińców jako kolaborantów III Rzeszy”. Czerwono-czarne flagi, paramilitarne mundury, w dłoniach pochodnie, a na przedzie transparent: Rok 2018. Lwów – miasto nie dla polskich panów. Jeszcze niedawno ukraińscy nacjonaliści mówili o polsko-ukraińskim braterstwie i podkreślali wspólne interesy. Okazuje się, że polska polityka im nie odpowiada i organizują antypolskie marsze i podgrzewają atmosferę. Marsz został zorganizowany przez Korpus Narodowy. Obok Azowowców i ich miejskich bojówek maszerowali zwolennicy dwóch innych głównych grup na skrajnej prawicy: partii Swoboda i Prawego Sektora. Ołeh Tiahnybok, szef Swobody grzmiał, że Polska zdradziła, otwierając drugi front i kłócąc oba narody. Podobne tendencje pojawiają się w prywatnych rozmowach szeregowych sympatyków partii i w komentarzach w mediach społecznościowych. Nawet ci, którzy mieli sympatię do Polski, tłumaczą, że w obliczu polskiej ustawy o IPN po prostu nie mogą milczeć. Do tego pojawiają się sugestie, suflowane wcześniej wielokrotnie przez rosyjską propagandę o polskich zamiarach aneksji zachodniej Ukrainy czy propolskim separatyzmie mera Lwowa, Andrija Sadowego, który ograniczył eksponowanie banderyzmu. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

marzec 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*