Święta – wesołe, ale nie dla kurierów…

Święta są raz w roku i każdy Polak – bogaty czy biedny – chce się wtedy poczuć wyjątkowo. Pracodawcy na święta fundują bony lub pieniążki i spirala zakupów (coraz częściej internetowych) rozkręca się na dobre. Dajemy sobie przyjemności, często nie kontrolując tego. Prezenty, kolacja wigilijna, spotkania z najbliższymi będą w tym roku kosztowały polską rodzinę średnio 882 zł (tak gwoli statystyki). W rzeczywistości wydatków nie kontrolujemy a karta debetowa i kredyt odnawialny przy koncie rozgrzany jest do czerwoności. Coraz częściej czynności, związane ze świętami (jedzenie), zlecamy firmom kateringowym a prezenty przychodzą pocztą. Właśnie… Ktoś je w tym gorącym okresie musi dostarczyć, a o tym fakcie się nie mówi, zaś my sami nie zdajemy sobie sprawy – jak ciężką pracę wykonują kurierzy.

***

Dobrych kilkanaście lat temu, sześć lat po premierze Forresta Gumpa, reżyser  Robert Zemeckis postanowił powtórzyć sukces komercyjny filmu, realizując obraz, w którym ponownie obsadził Toma Hanksa w roli głównej.

Film nazwano Cast Away. Dziwne, że główny bohater tego obrazu został obsadzony w roli menadżera korporacji od wielu lat realnie istniejącej na rynku kurierskim – globalnego dostawcy Fedex. Tajemnicą poliszynela jest fakt, czy owa firma nie była jednym z głównych sponsorów filmu Zameckisa, bo jej działalność w tej części fabuły przedstawia się wzorcowo. Tom Hanks, jako filmowy Chuck Noland jest pracoholikiem. Większość roku spędza w lotniczych menadżerskich podróżach, zwiedzając kulę ziemską wzdłuż i wszerz. Będąc w moskiewskim oddziale tej korporacji instruuje Rosjan, jak pracuje się pod presją czasu, razem z pracownikami niższego szczebla na ulicy przepakowuje cały załadowany samochód, pełen paczek, który musi o czasie dotrzeć na samolot i odlecieć w świat. W Ameryce zostawił ukochaną Kelly, z którą miał zamiar związać się na całe życie.

Los chciał, że samolot uległ wypadkowi a on sam stał się na bezludnej wyspie współczesnym Robinsonem Crusoe. Razem z nim na wyspie znalazły się szczątki fedexowego płatowca, jak również porozrzucane paczki, w tym jedna w całości i oryginalnym opakowaniu, którą rozbitek zachował. Już wtedy każda paczka miała specjalną naklejkę i opcję śledzenia, gdzie się znajduje, więc dziwne, że służby ratunkowe przez wiele miesięcy wysyłały daremnie statki w akcji poszukiwawczej – a wystarczyło wejść na stronę fedex.com… Chuck Noland, by nie odejść od zmysłów, wyjmuje z jednej z przesyłek piłkę, która po umazaniu krwią nabiera kształtu twarzy i staje się „Panem Wilsonem” – będącym od tej pory towarzyszem niedoli, którego główny bohater również zabiera, uciekając z wyspy zbudowaną tratwą. Zabiera również tę niedostarczoną, dużą paczkę Fedexu. Po premierze filmu jeden z dziennikarzy spytał reżysera filmu, Roberta Zemeckisa, co znajdowało się w paczce, nieotwartej przez Nolanda na wyspie. Ten, z rozbrajającą szczerością, wyznał, że znajdował się tam wodoodporny, napędzany energią słoneczną, telefon satelitarny… Chuck Noland po wielu dniach lub tygodniach dryfowania zostaje w końcu przejęty na oceanie przez kontenerowiec i cudem uratowany. Jak to mówi się w korporacyjnej nowomowie „wrócił z umarłych do rodziny Fedexu” i nie spoczął na laurach. Ta niedostarczona paczka po czterech latach tułaczki rękami Toma Hanksa trafia do adresata…

Rzeczywistość pracy w tego rodzaju branży w Polsce niewiele ma wspólnego z jakiejkolwiek cywilizacją i bardziej przypomina wczesny dziki kapitalizm w dawnej wersji chińskiej (za miskę ryżu) niż pracę pod globalnymi sztandarami uznanych marek. (Cdn.)

Roman Boryczko,

24. grudnia 2017 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*