Sumienie dla każdego inne…

Czy obywatel Polski ma prawo powoływać się na prawo do życia, działania, pracy według własnego sumienia? Sumienie jest to zdolność, pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym tak, by je potem odpowiednio oceniać przez pryzmat wychowania wynoszonego z domu, kanonu kulturowego z jakiego wyrósł, wypadkowej tych czynników, określających prozaicznie dobro i zło! Dla jednych więc oddawanie czynności fizjologicznej na ulicy będzie obrzydliwe i zgodni z własnym sumieniem będą to potępiać, inni – postępowi odwrócą głowę, zaśmieją się i pomyślą, że przecież od czegoś w mieście są służby oczyszczania i ktoś to wkrótce posprząta jako występek o niskiej szkodliwości. Tak to działa i jeśli uniwersalne podejście do czynienia dobra i zła chyba każdy z nas rozumie, tak już religijne światopoglądowe odmawianie pewnych czynności jest kontrowersyjne, szczególnie gdy w grę wchodzi ludzkie życie. Pamiętacie sprawę Bogdana Feliksa Chazana – polskiego lekarza, profesora ginekologii i położnictwa? Prof. Bogdan Chazan, powołując się na klauzulę sumienia, nie raz odmówił przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży w kierowanym przez niego szpitalu. Nie omieszkał również wskazać prowadzonym kobietom, choć zobowiązywały go do tego przepisy, innego lekarza lub placówki, gdzie można zabieg wykonać. To przerażająca wizja dla rodziców, kobiety i ojca dziecka. W głowie przetaczają się dylematy i traumy. Ktoś musi umrzeć, by żyć mógł ktoś.

Miast szczęścia narodzin dostajemy dramat pogrzebu… Nie chcę nawet wczuwać się w emocje tak tragicznie doświadczonych przez okrutny los i równie okrutnego lekarza. Do tej całej hekatomby swój grosik postanawia dołożyć zwykły śmiertelnik w białym fartuchu, który składał przysięgę, by ratować!!! Ów lekarz jednak odrzuca aborcję jako ratunek kobiety, interpretując ów fakt zabójstwem dziecka i nawet paluszkiem nie ruszy… Nie bierze w tym momencie w ogóle pod uwagę faktów medycznych, a jedynie swoje przekonania do niedotykania się do tej moralnie, religijnie wątpliwej kwestii… Dla Prof. Bogdana Chazana klauzula sumienia stała się orężem i parasolem ochronnym do wybierania zabiegów, których się podejmie i takich, które omija z daleka, bo nie są godne jego osoby o duszy nieskalanej…
Skandaliczny wyrok wydali kumotrzy Profesora z Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Okazuje się, że przeprowadzone postępowanie dowiodło, iż działanie prof. Chazana, który odmówił dokonania aborcji w oparciu o klauzulę sumienia, było zgodne z przepisami Ustawy o Zawodzie Lekarza i Lekarza Dentysty oraz Kodeksem Etyki Lekarskiej. W argumentacji rzecznika przywołane zostały także zapisy Kodeksu Etyki Lekarskiej, w tym m.in. art. 4 mówiący, że „dla wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną”. Prawo stanęło po stronie wielkiego szanowanego przez korporację zawodową Profesora. Ów śmiertelnik od teraz może robić co mu się, podoba, mimo że w jego rękach drzemie dawanie życia, lub też życia tego odbieranie! To ponura wizja makabrycznej pseudo-opieki medycznej, którą serwuje się biednemu Polakowi. Oczekujesz zaangażowania i empatii- dostajesz religijnego fanatyka, który życie ma za nic!
Łódź. Przychodzi kochający inaczej (lub ktoś z przyjaciół LGBT) do drukarni po wydrukowanie tęczowych plakatów. Trafiło na drukarza Adama J., bliżej nieokreślonych poglądów. Może jest nacjonalistą, może nosi koszulkę z „Żołnierzami Wyklętymi”, jest też szansa, że po prostu nie lubi gejów, co wyniósł z domu – i tu może powoływać się na własne sumienie… Fundacja LGBT Biznes Forum dotknięta tym faktem interweniowała, ale w odpowiedzi dostała e-maila od drukarza. „Odmawiam wykonania roll up’u z otrzymanej grafiki. Nie przyczyniamy się do promocji ruchów LGBT naszą pracą”. Czara goryczy się przelała i kochający inaczej poskarżyli się policji i prokuraturze. Organy ścigania na wniosek lobby homoseksualnego wzięły w obroty zwykłego robotnika fizycznego, który jak każdy z nas ma prawo wedle własnego sumienia nie lubić odstających od normy… Sąd pierwszej instancji wydał wyrok skazujący, lecz wobec znikomej szkodliwości czynu odstąpił od wymierzenia kary. Homoseksualiści – Kampania Przeciw Homofobii (prowadząca postępowanie) i Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego – nie dali za wygraną! Sąd apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok na pracownika prywatnej drukarni, który z powodu przekonań odmówił wydrukowania plakatów fundacji LGBT. Apelację od wydanego wyroku Sądu Rejonowego ws. drukarza złożyli: pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, prokuratura i obrońca. Sąd nie wypowiada się ani za, ani przeciw orientacji grup LGBT albo nieszczęsnego drukarza. Uzasadniając wyrok, sąd podkreślał, że nie ma wątpliwości, iż doszło do wykroczenia, ponieważ Adam J., który zawodowo zajmował się wykonywaniem usług drukarskich, „umyślnie i bez uzasadnionej przyczyny odmówił wykonania usługi jednej z fundacji LGBT, a był zobowiązany ją wykonać”. W czerwcu 2017 roku w tej sprawie zapadł wyrok nakazowy (wydany bez procesu). Sąd uznał wówczas m.in., że kto „umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny” i nakazał pracownikowi zapłacić 200 zł na rzecz Skarbu Państwa. Obwiniony Adam J. wniósł sprzeciw od tego orzeczenia, a to oznaczało uchylenie wyroku i obowiązek przeprowadzenia procesu od początku. Ruszył w listopadzie 2017 roku. 31. marca br. Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa uznał drukarza za winnego wykroczenia, ale odstąpił od wymierzenia kary. Sędzia Marek Pietruszka orzeka, że pracownikiem drukarni kierowała niechęć do osób LGBT, a zatem był to przejaw dyskryminacji mniejszości seksualnych. Sędzia powołał się na art. 138 Kodeksu Wykroczeń. Dodajmy, że ów artykuł pamięta świetlane czasy socjalizmu i nijak się ma do dzisiejszej pogmatwanej rzeczywistości. „Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny”. Drukarz, jako obywatel wykonujący pracę najemną, odwołał się do Sądu Najwyższego! Sąd Najwyższy dopuścił do niebezpiecznego precedensu: wykładnia, którą zastosował Sąd Okręgowy w Łodzi, jest niezwykle groźna dla wolności działalności gospodarczej i wolności sumienia, zagwarantowanych w artykułach 20, 22, oraz 53 ust. 1 Konstytucji RP. Sąd Najwyższy odrzucił kasację. W mocy pozostaje wyrok, w którym Adama J. uznano za winnego wykroczenia, choć odstąpiono od kary. Sąd Najwyższy podkreślił jednak, że gdyby sprawa dotyczyła artysty, który w wykonanie dzieła wkłada swoją wizję, wrażliwość i światopogląd – a nie tylko robotnika najemnego – drukarza, który zajmuje się techniczną obróbką – sąd mógłby uznać, iż miał uzasadnioną przyczynę odmowy wykonania usługi i wtedy wolność sumienia jest wartością wyższą niż zasada niedyskryminacji. Jeśli mamy precedens w postaci wyroku Sądu Najwyższego, to dziś drżyjcie drukarze! Do tej pory można się było wykręcać brakiem terminów, brakiem mocy przerobowej, odważny drukarz Adam J. wyraził swoje zdanie zgodnie z własnym sumieniem i padł ofiarą terroru państwa i grup, które wymusiły poprzez przewód sądowy swoje racje. Dziś drukarz lewicujący trzy razy się zastanowi nad ewentualnym pozwem od ONR-u lub innych sławiących wirujące słońce grup rekonstrukcyjnych, jeśli plakatu, który ma wydrukować, wydrukować nie chce!
Puentą tej rozmowy o obywatelskim sumieniu niech będzie konkluzja, że „wykształciuchy” w sądzie jak widać, radzą sobie znakomicie, broniąc swoich racji i sumienia klasy, przyznającej sobie nadrzędność. Człowiek prosty musi robić, co mu karzą, bo on tylko żyje życiem robota a robot duszy i sumienia posiadać nie musi…

Roman Boryczko,

czerwiec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*