Stanisław P. Gaszyński – wiersze wtóre

 

Smutna bajka

 

To było zebranie, albo wykład.

Coś mówili. Przeze mnie szedł kondukt

z łaciatym psem na rękach.

Coś się wreszcie przebiło. Coś o

bajce magicznej. Szedł przeze mnie

łaciaty kondukt z rannym psem.

 

Dzieło — mit — rzeczywistość. Nazwiska.

Tytuły. Kondukt zatrzymał się

niepostrzeżenie. Pies pogrzebany. Tu — na

równinie serca.

 

 

* * *

 

To, co osadza się na dnie

nazywa się najprościej

na przykład: KRZYK. Bronisz się,

płaczesz — na próżno.

Ktoś zgasił w tobie

światło. Lecz żyjesz jeszcze tak

jakoś mimo woli

— może z lęku …

I na pewno z lękiem.

Bronisz się, płaczesz, wracasz do dziecinnego pokoju — stoisz

w zamkniętym oknie. Albo śnisz o szafie pełnej ludowych mądrości.

Nie pomoże. Na dnie wciąż

osadza się KRZYK.

Rozbicie atomu krzyku grozi kalectwem lub zagładą.

 

 

ŚWIATOPOGLĄD

 

Mój zdrowy chłopski światopogląd

zbiegł nagle

w  ślepą  uliczkę  naukowości.  Postanowiłem

pozbierać myśli.  Sprzątanie pokoju dało

większe efekty niż przegląd prasy.

Ale pomińmy środki.

 

Na szczęście udało się skleić sensowną

całość. Akurat w chwili kiedy świat

wracał do kulistości. Była to ostatnia chwila

milczenia. Nadal jednak nie mam nic

na swoją obronę. Mój światopogląd

usłyszałem przez radio:

„Mróz zaskoczył ptaka którego trzeba było wyrąbywać z lodu.”

 

 

MOJE  KRESY

 

Lechowi „Lele” Przychodzkiemu

Nie pojadę

– z Tobą, Lechu –

 

do Wilna

 

gdzie nalewki ziołowe

i do każdego trzeba

przepić szklanicę

 

do Grodna też nie pojadę

ani do Nowogródka, Królewca,

Lwowa…

 

tam

 

w sercu serdeczności

 

z żywego ciała

wydartym przemocą

zapłakałbym się na śmierć

 

bo ja jestem z Kresów, Lechu

jak każdy Polak

 

 

 

 

 

Stanisław P. Gaszyński

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*