Rzecz o Mistrzostwach Afryki w kopaniu (piłki)

Powoli dobiegają końca Mistrzostwa Afryki w piłce nożnej. Czas więc na podsumowanie. Jako wydarzenie sportowe – był to turniej niespodzianek – gdzie już na samym początku zabrakło piłkarskich potentatów Czarnego Kontynentu (takich jak Egipt, wielokrotny zdobywca trofeum), za to grały reprezentacje krajów, których już dawno tam nie było (jak Malawi). Reprezentacje, z którymi sympatyzuję – RPA i Kenia – nie zakwalifikowały się do turnieju, ale to akurat niespodzianką nie było. Tak na marginesie – RPA jest zbyt słabe, by zakwalifikować się do finałów mistrzostw w Afryce, a jednak bez kłopotów wygrało w 2010 roku z reprezentacją Polski. To, jakby ktoś miał złudzenia, co do poziomu piłki afrykańskiej.

Jednak nie wydarzenia sportowe są najciekawszym elementem tych mistrzostw, ale raczej – gospodarz turnieju. Federacja piłki nożnej dla kontynentu afrykańskiego (CAF) przyznała prawo do organizacji mistrzostw dwóm krajom – Gabonowi i Gwinei Równikowej. Co do Gabonu (w Polsce słynnego za sprawą wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego), to w zasadzie nikt nie miał zastrzeżeń, kontrowersje wzbudziła za to Gwinea Równikowa.

Delegaci CAF, którzy decydują o przyznaniu praw do organizacji mistrzostw oficjalnie kierują się szczytnymi celami, jak np. perspektywami rozwoju gospodarczego, jakie dają tego typu imprezy. Wiele organizacji społecznych dowodzi, że w praktyce chodzi o bardziej przyziemne sprawy – jak sprawność organizacyjną, możliwości zysków dla federacji i przede wszystkim – wygody, jakie organizator zapewni panafrykańskim Vipom. O możliwości korupcji łaskawie nie wspominamy…

Gwinea Równikowa jest jednym z najbiedniejszych krajów Afryki, od niedawna zasobnym w ropę. Jest też państwem, gdzie prezydent Teodoro Obiang Nguema Mbasongo (jak przystało na postkolonialne tradycje kontynentu – prezydent dożywotni) ma władzę absolutną. Ponieważ ma również nadprzyrodzone zdolności i jest w stanie komunikować się z Bogiem, każda próba sprzeciwu wobec pomazańca bożego kończy się karą śmierci. Syn prezydenta Nguemy kontaktów nadprzyrodzonych nie ma, ale za to posiada kilka willi, rozsianych po całym świecie i prywatny jet, który pozwala mu na szybkie przemieszczanie się pomiędzy nimi. Całkiem niedawno odkryto tu ropę i choć nie ma w Gwinei Równikowej dróg, szpitali czy szkół – rozpoczęły się budowy urzędów, pomników i siedzib prezydenckich. Ostatnim ambitnym projektem jest budowa nowej stolicy, wiekopomnego symbolu wielkości kolejnego prezydenta. I to wszystko w państwie o wysokiej umieralności niemowląt, gdzie wielu ludzi choruje z braku dostępu do pitnej wody.

Dlaczego więc ten akurat kraj, którego ustrój to relikt czasów zimnowojennych, nie spełniający nawet afrykańskich standardów, został gospodarzem turnieju? Wg CAF – mistrzostwa mają pomóc Gwinei Równikowej w rozwoju gospodarczym. By zdać sobie sprawę z tego, jak pomogły – wystarczy przeanalizować poprzedni turniej, zorganizowany w Angoli, kraju też zasobnym w ropę, też rządzonym przez satrapę, choć w trochę bardziej cywilizowany sposób. W Angoli stadiony i hotele pobudowali Chińczycy, murawa przyjechała z Wielkiej Brytanii, a takie drobiazgi jak koszulki czy maskotki – pamiątki dla turystów, wyprodukowano w Portugalii. Obywatele kraju zbyt byli zajęci walką o byt, by pozwolić sobie na oglądanie meczy – zresztą ceny biletów (2 dolary za mecz) okazały się zbyt wysokie dla przeciętnego Angolańczyka (który po 12-godzinnym dniu pracy zazwyczaj zarobi 1 dolara). Koniec końców – postawienie czterech wielkich stadionów nie spowodowało boomu gospodarczego w kraju.

Prawdziwa przyczyna organizacji mistrzostw w takich krajach, jak ta była kolonia hiszpańska, leży gdzie indziej. CAF doskonale rozumie, że de facto pomaga legitymizować bestialski ustrój i mistrzostwa są prezentem dla złodziejskiej i bandyckiej w naturze elity tego kraju. Dlaczego więc pozwala się właśnie Gwinei Równikowej na organizację turnieju?

Po pierwsze dlatego, że wiele krajów, takich jak Kenia, poznało się na bezcelowości podobnych imprez i zamiast wydawać pieniądze podatników na bezużyteczne stadiony, inwestują w infrastrukturę – budują porty, lotniska, drogi i szpitale. Nie mają ochoty tworzyć tej akurat infrastruktury, która będzie dogadzać działaczom CAF.

Po drugie – bo właśnie o dogadzanie się chodzi tu najbardziej – Mistrzostwa Afryki to rozrywka dla wąskiej elity kontynentu – dla rodzin polityków, szemranych biznesmenów,  dożywotnich przezydentów, ich pociotków i wreszcie – działaczy CAF. To dla nich atrakcyjne loże VIP, nocne przyjęcia, drogie hotele, luksusowe limuzyny, apartamenty, imprezy zakrapiane seksem i alkoholem, towarzyszące meczom piłkarskim. I wybiera się taki kraj, który to wszystko zapewni. Nawet wówczas, gdy obywatele tego kraju siedzą w więzieniach albo umierają z głodu.

 

Radosław Malinowski,

Nairobi

 

 

 

 

 

 

 

 Na zdjęciu: prezydent Nguema z małżonką przed startem do wizyty we Francji

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*