Rząd po raz kolejny majstruje przy przyszłych emeryturach

Fundusz Rezerwy Demograficznej powstał w 1999 roku, podczas reformy emerytalnej. Miał on zabezpieczyć wypłaty przyszłych świadczeń w przypadku znacznego pogorszenia sytuacji demograficznej, przewidywanego po 2020 roku. W wielu krajach o niżu demograficznym myślano znacznie wcześniej niż w Polsce (w Skandynawii w latach 60. XX w.), gdy wizja katastrofy emerytalnej była jeszcze odległa.

Wg założeń reformy emerytalnej, fundusz miał być zasilany z prywatyzacji spółek państwowych oraz 1% podstawy składek emerytalnych. Niestety składka ta w tej chwili jest mniejsza niż planowano, wynosi bowiem jedynie 0,35% podstawy. Polski Fundusz Rezerwy Demograficznej jest jednym z najmniejszych na świecie. Do tej pory FRD dysponuje zaledwie 12 mld zł (inne źródła podają, iż jest to 17 mld).

Fundusz miał być wykorzystywany dopiero wówczas, gdy liczba osób pobierających emerytury przekroczy liczbę osób czynnie pracujących. NIESTETY – w ciągu ostatnich 3 lat rząd Donalda Tuska przekazał z funduszu prawie 14,4 mld zł na świadczenia bieżące.
Po raz pierwszy w 2010 roku wypłacono 7,5 mld zł, w 2011 była to kwota 4 mld zł, w 2012 – 2,89 mld. To nie koniec wydatków… Na 2013 rok planowane jest kolejne uszczuplanie funduszu. Przewidziane są wówczas wypłaty w wysokości 2,5 mld zł. Jakby tych wyliczeń było mało – w bieżącym roku deficyt funduszu emerytalnego ma wynieść 43 mld zł. Jeszcze gorsze są prognozy na 2020 rok – przewidywany deficyt to 81 mld a w 2025 – ok. 93 mld zł.

Analizując te prognozy – można podejrzewać, że kolejne podnoszenie wieku emerytalnego to nie wymysły a wizja pracy aż do śmierci, bo przecież emerytury kosztują a pieniędzy w kasie funduszu emerytalnego brak. Brak jest również neoliberałom pomysłów na jego naprawienie.

Iwona Jankowska