RB Lipsk – od zera (z milionami w kieszeni) na sam szczyt…

Wielkie pieniądze zabiły ducha sportu i piękno piłki nożnej. Dziś, dysponując nieograniczonymi funduszami korporacji, możemy sfinalizować dowolny projekt, skazany na sukces. Zespół, który powstał zaledwie kilka sezonów temu za olbrzymie pieniądze potężnego sponsora, z impetem wkroczył do Bundesligi. Sukces RB Lipsk nie mógł obyć się bez kontrowersji – w Niemczech nie da się znaleźć klubu, który budziłby podobną nienawiść. Takiego beniaminka Bundesliga nie miała od lat. RB Lipsk nie ma tradycji, nie może pochwalić się historią i dopiero pracuje na swoje sukcesy. RB Lipsk – według badań Uniwersytetu Technicznego w Brunszwiku – jest za to najbardziej znienawidzonym klubem w Niemczech.

Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy Red Bull zdecydował się na to, by kupić nieznany szerszej publiczności, grający w niższych ligach, SSV Markranstadt. Poszukiwania odpowiedniej lokalizacji trwały podobno ponad 3 lata, brano pod uwagę kilka innych miejsc, jak na przykład Brema, Monachium czy Düsseldorf. Mozolnie, zaczynając od peryferii niemieckiej piłki, pnie się w górę z żelazną konsekwencją, w 7 lat dochodząc do punktu, kiedy można nazwać go rewelacją Bundesligi. Nie ma w tym jednak historii o Kopciuszku, który wkracza na salony dzięki waleczności. To nie historia o tym, jak biedna i ambitna drużyna realizuje swoje marzenia czy przywraca dawny splendor. Bez górnolotnych haseł, futbolowego romantyzmu. Znacznie łatwiej jest tu mówić o biznesplanie, chłodnej kalkulacji, pragmatycznym spojrzeniu i projekcie, za którym stoją ogromne pieniądze. Tak we współczesnej piłce dochodzi się najwyraźniej do wielkości. 7 meczów – 4 wygrane i 3 remisy, status jednej z niewielu niepokonanych drużyn we wszystkich czołowych ligach Europy w sezonie 16/17.- początek debiutanckiego sezonu w Bundeslidze rozpoczął się dla RB Lipsk od mocnego uderzenia.

Klub z Lipska jest rewelacją sezonu 2016/2017 Bundesligi. Na półmetku zmagań o mistrzostwo Niemiec RB zajmuje 2. miejsce w tabeli i do lidera, Bayernu Monachium, traci 4 punkty. W 19. kolejce Bundesligi Borussia Dortmund pokonała RB Lipsk 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Pierre-Emerick Aubameyang. Cały mecz w barwach BVB rozegrał Łukasz Piszczek. Dla Polaka było to 250. spotkanie w zespole z Zagłębia Ruhry. Oprócz wielkiej radości fanów żółto-czarnych na trybunach nie zabrakło akcentów nienawiści do tego biznesowego potwora i jego kibiców. Fani Borussii Dortmund po raz kolejny otwarcie skrytykowali należący do koncernu RedBull klub RB Lipsk. Tym razem przygotowali specjalną oprawę meczową – jednym z jej elementów był banner z napisem w języku niemieckim „Każdy, kto kocha piłkę nożną, nienawidzi RB”. RB Lipsk krytykują w Niemczech niemal wszyscy fani futbolu, ale głos kibiców Borussii jest jednym z najgłośniejszych w tej sprawie.

Ten klub jest sprzeczny ze wszystkimi wartościami, jakie łączą nas z futbolem. To skandal, że marketingowy projekt austriackiego producenta napojów mógł uzyskać miejsce w lidze niemieckiej – ogłosiła miesiące temu w specjalnym komunikacie grupa najzagorzalszych kibiców z Dortmundu.

Rzadko się zdarza, by szalikowcy swą nienawiść przenosili fizycznie na piknikowych fanów, jeżdżących za swym klubem wynajętymi przez sponsora autokarami, gdy zajmujący się oprawami są ludźmi opłacanymi, pracownikami na etatach. Jednak fani z Dortmundu chcą przestraszyć również wycieczki z Red Bulla, by nie zaglądały w pobliże ich świątyni futbolu. W dzielnicy Strobelallee w pobliżu stadionu Signal Iduna Park fani Borussii obrzucili kibiców z Lipska puszkami i kamieniami, mimo że wśród sympatyków gości były kobiety i małe dzieci. Policja musiała użyć pałek i gazu pieprzowego, by zapobiec rozprzestrzenianiu się zamieszek. W starciach z kibicami rannych zostało czterech funkcjonariuszy, a także policyjny pies.

 

To, o co walczą fani Borussii Dortmund, ich środowisko dawno już zainfekowało. Mimo że są tam ludzie różnorakiego rzemiosła (od ULTRAS do HOOLIGANS), ich piłkarze od dawna nie grają tylko dla nich – lecz przede wszystkim dla pieniędzy. Prawda o współczesnej piłce na najwyższym poziomie jest bezlitosnanie ma w niej miejsca dla biednych klubów. Za każdym sukcesem – w mniejszym lub większym stopniu – stoją pieniądze, niezbędne do tego, by w ogóle szansę na triumf otrzymać. Mówi się o pięknych historiach w rodzaju tej, którą swoim fanom zafundował obecny mistrz Anglii – Leicester City. Niewielu jednak mówiło o tym, iż ten klub finansowo także trzeba zaliczyć do elity. Coraz wyższe ceny biletów, coraz wyższy standard stadionów i rozgrywek piłkarskich – młodzież z przedmieść czy chłopców, wychodzących z fabryk, przegonią do swoich enklaw biedy. Najwyższa klasa rozgrywkowa w piłce nożnej oferuje na Zachodzie wiele, ale tylko bogatym!

 

Roman Boryczko,

 luty 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*