Ratujmy Polskę naszą solidarnością!

images (1)Lata 80. dla opozycji antykomunistycznej to jasna droga walki na linii frontu MY – ONI. Pod koniec żywota nieboszczki komuny prawdziwa oddolna opozycja dostrzegła, że została przez inteligentów  wykiwana. Ludzie, chcący samorządności robotniczej i pomocy wzajemnej oraz uczciwych przemian bez grabieży majątku, m.in. Gwiazda i Walentynowicz zostali zepchnięci do kąta i na każdym kroku wyśmiewani za głoszenie haseł dla “oszołomów”. Ci u solidarnościowego steru, nierzadko TW i mocno umoczeni w różnorakie świństwa, już przygotowywali się do współrządzenia z komuną, ale w wersji na bogato. Dziś za ów pakt z diabłem nikt nie poniosł konsekwencji, nikt również nie posypuje sobie głowy popiołem… Dziki Zachód to jedyne możliwe określenie sytuacji, jaka wtedy zastała Polaków – szczególnie tych, żyjących w okolicach byłych PGR-ów czy w miastach uprzemysłowionych. Wszystko padło na jeden rozkaz – rozkaz zachodniej finansjery, która w zamian za kredyty żądała upadku konkurencyjnego dla Europy przemysłu. Na chaosie i polskiej ruinie zaczęły wznosić się niebotyczne fortuny. “Młode wilki” z grup przestępczych (pod parasolem byłych SB-eków i oficerów WSI) terroryzowały prywatną przedsiębiorczość i finansowały pierwsze partie i kariery polityczne. Tak minął stracony czas jednego pokolenia, pokolenia bezrobocia lub pracy za 1200 zł brutto.

 Pokolenie, urodzone w roku 1990, weszło w dojrzałość u schyłku tuskowej “Zielonej wyspy” i ideałów europejskiego zjednoczenia. W samej egzystencji niewiele się zmieniło. Praca na umowach śmieciowych za marne tysiąc z ogonem, wspólne mieszkanie z rodzicami – samorządy całkowicie zrezygnowaly z budowy mieszkań komunalnych i socjalnych – narkotyki, dopalacze i brak perspektyw. Młodzi ludzie hasło – “Robimy coś dla Polski” słyszeli tylko przy okazji świąt państwowych czy mistrzostw różnych dyscyplin sportowych. Polska stała sie pośmiewiskiem świata, a nikt nie chce żyć z taką łatą. Młodzi o wolnym wyborze rozpoczęli wielką emigrację. Ten proces nigdy się nie skończy i kanalie przy korycie mają tego świadomość. Nierozliczeni ze swoich zbrodni i krętactw politycy i biznesmeni starego systemu nadal będą zapraszani do rozmaitych pogaduszek przy kawie. Młodzi mają dosyć! Stadiony przepałniają hasła nienawiści do tych, co nas ciemiężą od lat. Wojsko, służby mundurowe, sądy, urzędy – pełne są byłych komunistów, którzy skutecznie bronią swojej pozycji i życia w luksusie. Do dziś nie udało się skazać żadnego winnego masakry robotników z 1970 roku, jak też autorów  i wykonawców wprowadzonego nielegalnie Stanu Wojennego roku 1981.

Niesmiałą próbę lustracji komunistów podjął rząd Jana Olszewskiego, lecz w obliczu opcji mniejszościowej, konfliktu na prawicy 5. czerwca 1992 został zmieciony zamachem stanu przez siły, które nie mogły dopuścić do poznania prawdy o rodowodzie wielu ówczesnych polityków (najwięcej TW było w klubie Unii Wolności). Dziś komuna nadal podnosi łeb, ma się dobrze, pielegnując swoich “bohaterów” na sowitych emeryturach lub usadawiając się na intratnych stołkach w spółkach Skarbu Państwa. Było tylko kwestią czasu, kiedy generał Czesław Kiszczak odegra się za upokorzenie, jakim niewątpliwie było dla niego przymusowe doprowadzenie (a raczej dowiezienie) przez policję na badania lekarskie do Gdańska, w związku z koniecznością ustalenia, czy stan zdrowia byłego ministra spraw wewnętrznych PRL-u pozwala mu na zasiadanie na ławie oskarżonych w procesie o wprowadzenie stanu wojennego. I właśnie jako formę pogrożenia palcem ludziom, ośmielającym się obecnie krytykować człowieka nr 2 w ekipie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, zastosował ów “reformator” Polski Ludowej. Kiszczak przypomina mianowicie o swojej wiedzy na temat nigdy nie ujawnionych tajnych współpracowników, jakimi dysponował podległy mu resort w wielu środowiskach opozycyjnych wobec sowieckiego reżimu PRL-u. Generał oficjalnie straszy establishment, że nie wszystko, co było w teczkach, zapomniał! TW to wszak ludzie poważn – pisarze, wielcy aktorzy i politycy. Nie powiem, kto. Ale widzę ich w telewizji, często jak na mnie plują. “Były szef MSW doskonale więc pamięta nie tylko, kto znajdował się na jego liście agentów, ale także, które osoby „zostały zmuszone do współpracy w niezbyt elegancki sposób – przez słabość do kobiet, alkoholu, hazardu itp.”. To poważne ostrzeżenie dla wszystkich, mających coś brzydkiego na sumieniu z peerelowskiej przeszłości, a dzisiaj atakujących gen. Czesława Kiszczaka, który ma jeszcze wystarczająco wiele atutów w rękawie, aby im skutecznie zaszkodzić i skompromitować ich w dowolnie przez siebie wybranej chwili w oczach opinii publicznej. Wielu “umoczonych” w brudy uprzedniego systemu, stało się dziś zakładnikami zdrady, jakiej dokonali. Dziś “resortowe dzieci” bryluja w mediach, są dziennikarzami, autorytetami, osobistościami sztuki i kultury. Zawsze gotowi na rozkaz bronić sprawy interesów swoich mocodawców. W ten ton wpisuje się również fakt “afery marszałkowskiej”, w jaką zamieszana jest najważniejsza osoba w państwie, prezydent Bronisław Komorowski. Temat WSI, jej likwidacji i przestępczej działalności tej formacji, owiany jest tajemnicą. Tak toczy nowotwór polską ziemię i jego lud. Nawet pomnik historii, jakim jest Stocznia Gdańska, ikona wolności, popada dziś w ruinę. Petycję w  sprawie ratowania obiektu skierowało do Komorowskiego ponad 1400 osób, wśród nich Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Henryka Krzywonos-Strycharska. Efekt tego wsparcia wydaje się co najmniej mizerny. Po ponad półtora roku, Bronisław Komorowski nie raczył nawet osobiście odpowiedzieć na apel ws. ocalenia dla potomności resztek dawnej Stoczni Gdańskiej. Ustami szefowej swego biura prasowego zbywa petycję w tej sprawie, zasłaniając się samorządem. A przecież tak chętnie – przy innych okazjach – odwołuje się do tradycji Solidarności i wyrosłych z niej „25 lat wolności”.

solidarnoscJasno widać, że przy zupełnym rozluźnieniu się więzów ludzkich popada w ruinę nie tylko pamięć, ale też i tereźniejszość, która stała się areną beznadziei i braku perspektyw. Klika odgrodziła się od Polaków murem obojętności i  karmi ich ochłapami iluzji. Jednak nigdy nie jest za późno, bo jak już widać – ci u steru są w mniejszości! Wystarczy nadać nowy sens ideałom Solidarności, by (być może) uratować nasz kraj.

Roman Boryczko,

grudzień 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*