PUCZ MaDE IN POLAND – ale mogło być groźnie!

Telewizja publiczna wyemitowała przedwczoraj „film dokumentalny” – obraz sprawnie nakręcony pod z góry ustalony scenariusz. My dobrzy, oni źli – ale czy w tym przypadku można było pokusić się o inną interpretację cyklu zdarzeń?

 

Wszystko rozpoczęło się niewinnie – od wyrzucenia z obrad pajacującego posła PO, Michała Szczerby. Jako że nie przywykliśmy w naszym Sejmie do dantejskich scen, bójek, ciosów w zęby, kopniaków – nawet ze strony kobiet – to co się już po chwili stało, było szokujące nawet dla zimnokrwistych Polaków. Film ukazuje posłów opozycji jako spiskowców, planujących zamach stanu z wyprzedzeniem i tak właśnie było! Opozycja ma tylko jeden problem – owej „spontaniczności” nie poparły zbrojnie siły zewnętrzne lub te uzbrojone wewnętrzne – np. z jednostek wojskowych, niezadowolonych z obecnych rządów. Skoro 3,5 tys. amerykańskich żołnierzy podnosi nasze bezpieczeństwo do tego stopnia, że organizuje się przyjęcia, pikniki, a media prześcigają się w ukłonach, to może rozwiążmy te nic nie znaczące 100 tys. polskich mundurów. Będzie taniej płacić Amerykanom za protekcję, niż utrzymywać – chyba bezwartościowych – 100 tys. polskich żołnierzy – takie zdanie padło z ust polskiego nowego szefa Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych – gen. dyw. Sławomira Wojciechowskiego. Jak widać z mało przychylnej wypowiedzi, stoi on w opozycji do ministra obrony, Antoniego Macierewicza. Jest przeciw, ale siły na pucz wojskowy w armii jeszcze nie ma! Komentarze widzów, którzy widzieli „Pucz” w rządowych mediach, były w większości nastawione na niecelowość użycia tak ostrego tytułu – wszak on tyczy się wojskowego przewrotu, którego celem jest obalenie rady ministrów i ustanowienie nowej władzy.

Ale czy po katastrofie smoleńskiej „zadziałały demokratyczne procedury” czy miał miejsce pucz? Katastrofa samolotu z prezydentem na pokładzie miała miejsce o 8:41 czasu polskiego. Wiemy, że już o 11:00 ówczesny marszałek, Bronisław Komorowski, rozpoczął przejmowanie władzy a do gabinetu śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wkroczyli BOR-owcy wynosząc dokumenty. Wszystko toczyło się sprawnie, ale wbrew prawu – bowiem nikt nie potwierdził śmierci urzędującego prezydenta aktem zgonu, a tylko telegramem od Prezydenta Miedwiediewa o śmierci polskiej głowy stanu. Czy nie jest możliwy pucz, wykonany w „białych rękawiczkach”? Ależ jest możliwy! A co ciekawsze – w warunkach polskich nie tak kosztowny i wykonalny prymitywnymi metodami. To nie zdesperowana Ukraina, tu wszyscy są leniwi…

Przed Sejm RP zupełnie spontanicznie przyjechała scena z „artystami”, nagłośnieniem i kanapkami! Czołowi „opozycjoniści” akurat tamtędy przechodzili i wiatr historii skierował ich ku zaimprowizowanej scenie (Lis, Kalisz, Niesiołowski i podobni im „wyzwoliciele” spod jarzma „prawicy” uderzali w rewolucyjny ton). Tłum, który nagle się pojawił (już z transparentami), odruchowo i bez koordynacji zablokował wszystkie wyjazdy z Sejmu, prowokując policję do użycia siły i wybuchu niekontrolowanej przemocy. Gdy nie wyszło, jeden z ludzi Krytyki Politycznej padł na jezdnię, niczym rażony piorunem i udawał nieprzytomnego…

 

Telewizyjny dokument składał się ze zlepków filmików, nagrań, umieszczonych w Internecie wypowiedzi czy prywatnych materiałów, nakręconych przez samych posłów. Miał pokazać opozycję w jak najgorszym świetle. Dla mnie akurat nie ma większej różnicy między tymi, co obecnie na górze, a tymi co na dole w „totalnej opozycji”. Jeden wielki prymityw wykonawczy… Jest jednak coś, co mnie oburza. Liberałowie, resortowe dzieci i inni partyjni w czepku urodzeni, pod groźbą czołgów uzurpują sobie dziś na ulicy prawo do nietykalności  prawo do wiecznego szczęścia i wesołego nieróbstwa. Czy My, Naród mamy swoją wypracowaną w znoju krwawicą dopuścić do tego, by Polska znów stała się kastowa?

Na szczęście „opozycja” jest dziś zbyt słaba, by siłą bądź podstępem przejąć władzę. Pieniądze od Sorosa i Fundacji Batorego – z agentami WSI i byłymi SB-kami w tle – nie poruszyły tłumów, acz tysiące tłustych kotów poczuło się urażonych. Ich „wolnościowi” zwolennicy – także…

„Opozycja” rozsypała się po miłosnej wolcie Ryszarda Petru z kochanką i alimenciarza Kijowskiego, robiącego przekręt z pieniędzmi KOD-u na swoje przyjemności, którymi są motory, ciuchy i inne gadżety.

 

Godzina emisji Puczu nie została wybrana przypadkowo. 20:20 – o tej porze w niedzielę, 15. stycznia TVN transmitowała kulminacyjny moment finału WOŚP, czyli tzw. Światełko do nieba. Z definicji więc widz musiał wybrać, co chce oglądać. TVP chciało podebrać oglądalność Jerzemu Owsiakowi. Podebrać, ale nie zniszczyć naszego „świeckiego świętego”. Prawo i Sprawiedliwość spacyfikowało Owsiaka, pozbawiając go kosztownych zabawek podczas zbiórki (m.in. asysty wojska, śmigłowców, wozów strażackich na ulicach, nieograniczonego czasu antenowego). Co ciekawe – do Owsiaka oczko puszczają i Prezydent Duda i Caritas, więc na niwie „korporacyjnej dobroczynności” nastąpiło zawieszenie broni. Jurek stracił butę i gra tak, jak mu dziś zagrają. Nawet katolików przepraszał za to, że czasem nachalni kwestorzy zawędrują pod… kościoły! Owsiak to nie jest jakiś nieświadomy KOD-owiec, on musi działać długofalowo!

Oczywiście w filmie Pucz nie brakuje „odlotów”. To taka suma strachów rdzenia konserwy. „Prawicowy” redaktor Jacek Karnowski widział gdzieś przed Sejmem „bojówki Antify”, „esbecy i komuniści” mieli „nakręcać konflikt w Sejmie”, a opozycja miała „iść z nimi na pełen sojusz”. Gdyby nie odwaga i determinacja dziennikarzy TVP, którzy bez względu na ataki fizyczne i przemoc symboliczną pokazują prawdziwy (…) obraz wydarzeń (…) mogłoby faktycznie dojść do przewrotu.

 

Może z perspektywy czasu nie wyglądało to tak groźnie, ale kto wie, ile jeszcze scenariuszy było w zanadrzu u obu stron, o ile naprawdę były dwie?

 

Według sondażu CBOS – poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości przewyższa łączne poparcie dla obu formacji liberalnej „opozycji”. Jeśli na PiS chce oddać swój głos 37 proc. zamierzających iść na wybory, to PO i .Nowoczesna wspólnie mają tylko 25 proc., odpowiednio – 16 i 9 proc. Właśnie partia Ryszarda Petru jest największym przegranym całego politycznego zamieszania. Wyborcy nie darowali tego, iż lider partii najpierw najgłośniej piętnował działania rządu i Marka Kuchcińskiego, by potem beztrosko pojechać urlop i po powrocie niezręcznie szukać wyjścia z sytuacji. Dla odmiany procent wyborców PO nawet nie drgnął. Pokojowo „totalna opozycja” władzy nie przejmie! Czeka nas wariant wojskowy? Wszak nasi nowi okupanci zza Wielkiej Wody, stacjonujący obecnie w Polsce, uwielbiają „stabilizować zawieruchy” i przywracać demokrację, a i grają zawsze co najmniej na dwoje skrzypiec!

 

Roman Boryczko,

styczeń 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*