Przemówienie Joe Bidena: Zwróćcie uwagę na freudowskie przejęzyczenie – „Amerykańscy żołnierze, walczący w Rosji” (2)

Niewielu, przynajmniej ci, którzy znają Bidena i jego brudną historię, wierzy, że jest on uczciwy wobec narodu amerykańskiego, a jest rażąco oczywiste, iż wykorzystuje dwa odrębne konflikty jako marną przykrywkę, aby kontynuować tę samą nieudaną politykę krajową i zagraniczną, która doprowadza do bankructwa zarówno Amerykę, jak i jej sojuszników, zarówno pod względem moralnym, jak i finansowym.

Tak, być może „zrównał się z Amerykanami, że to [rzekome] bezpieczeństwo będzie miało swoją cenę, wzywając Kongres do przyjęcia „bezprecedensowego” pakietu pomocowego dla Ukrainy i Izraela. Ale powiedział też Amerykanom, iż koszt izolacjonizmu wobec tych wojen będzie znacznie wyższy”.

Motywacja jest jasna: „w jakiś sposób” łączyć, to domagać się coraz większych środków na finansowanie walki o „wolność i demokrację”, a jednocześnie wspierać tych, którym temat jest obcy. W swoim przemówieniu starał się, jak mógł, przedstawić argumenty, w jakich „obie strony partyjne mogą poprzeć pakiet pomocowy dla Ukrainy i Izraela!”.

Naturalnie tym, co atlanci głoszą zgodnie z ich błyszczącą propagandą, zwłaszcza ze strony Stanów Zjednoczonych, jest neutralizacja złych zamiarów Rosji, Iranu i Chin, ponieważ wspólnie stanowią Nowe Imperium Zła w retoryce amerykańskiej administracji i neokonserwatystów.
Biden sprawia, że wszystko brzmi tak prosto, dodając oliwy do ognia, mówiąc iż: „wysyła do Kongresu pilną prośbę o znaczny pakiet pomocy zarówno dla Izraela, jak i Ukrainy – który, aby stać się prawem, będzie wymagał wsparcia zarówno Demokratów, jak i Republikanów”.

 

Dlaczego Amerykanie powinni się tym przejąć?

Biden mówi o prawach, ale jakie prawa i czyim kosztem, bowiem ludzie, którzy znajdują się w krzyżowym ogniu lub ci, co muszą płacić za strzelaniny, wojny i konflikty w ramach polityki zagranicznej, są jedynie komplikacją, a opowieść palestyńska bardziej przypomina historię z Archipelagu Gułag, napisanego przez Sołżenicyna, opowiadający o losach rozproszonego systemu pracy więzienno-niewolniczej, łączącego więzienia i obozy pracy, który powstał wkrótce po przejęciu władzy przez bolszewików w Rosji w 1917 roku – jak trafnie określił w swoim przemówieniu Daniel Fried, wybitny członek Rady Atlantyckiej i były zastępca Sekretarza Stanu USA ds. Europy.

Nie powiedział wielu innych rzeczy w przemówieniu, a krytycy będą mieli niezłe pole do popisu, wskazując różne „mógł powiedzieć”. Było to przemówienie, mające na celu znalezienie poparcia Kongresu USA dla programu internacjonalistycznego oraz finansowania wojny Izraela i Ukrainy.

Było to przemówienie zakorzenione w wierze w amerykańskie przywództwo w świecie, w przekonaniu, iż interes narodowy USA wymaga nie tylko porozumień transakcyjnych, ale wyższego celu. Trudno to przedstawić sceptycznej opinii publicznej w USA, gdzie cyniczny izolacjonizm powraca jako siła polityczna po raz pierwszy od pokoleń, ale jest to siła krytyczna.
Może zostać uznane za przemówienie, które przypieczętowało jego los i zmieniło zasady gry w amerykańskim krajobrazie politycznym. Dlaczego ludność Stanów Zjednoczonych i dużej części świata miałaby martwić się problemami, jaki sama sobie wyrządziła, takie kraje jak Ukraina i Izrael (jeśli chcesz zaakceptować albo jako legalne kraje, albo państwa narodowe, bo jest to teraz kwestią dyskusyjną) sprowadziły na siebie przez ich jawnie rasistowską i ludobójczą politykę?

Na szczeblu politycznym o ich losach decydują inni, a populacje, w tym Palestyńczycy, są tylko pionkami w dużej grze planszowej. Nie jest tak, jak twierdził Biden, że „amerykańskie przywództwo spaja świat”, ale jest wręcz odwrotnie. Nie chodzi o to, iż w teorii jest to prawdą, ale w nie praktyce, a ci, którzy twierdzą, że stoją na wysokim poziomie moralnym, są od tego dalecy.

Jak mówi Matthew Kroenig, wiceprezes i starszy dyrektor Scowcroft Center for Strategy and Security w Radzie Atlantyckiej:

„Mimo to uważam, iż przemówienie nie spełniło oczekiwań. Biden musiał wyjaśnić, co ma nadzieję osiągnąć w Izraelu i na Ukrainie, jak zamierza to zrobić i dlaczego wynik tych konfliktów ma znaczenie dla codziennych spraw Amerykanów. Nie zrobił tego.”

Jest zatem jasne, że amerykańskie wartości ulegają erozji w wyniku apatii, upadku kulturowego i upadku moralnego do tego stopnia, iż wiele osób, a nawet krajów budzi się i dostrzega zmianę kierunku jako podstawową przyczynę znacznej części dekadencji w kraju i za granicą – nie mówiąc już o szeregu kwestii społecznych i gospodarczych. (Cdn.)

Seth Ferris

Tłum. Andrzej Filus

Autor jest dziennikarzem śledczym i politologiem, ekspertem ds. Bliskiego Wschodu

Źródło: The Intel Drop

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*