Protesty, spędy, demonstracje…

Bałagan, związany z epidemią Covid-19 ogarnął cały kraj. Władza centralna w osobach ekipy Prawa i Sprawiedliwości kieruje państwem w sposób, nie rokujący wielkim wynikom na froncie z chorobą. Od początku improwizacja, dyletanctwo i… kumoterstwo. Taka Dorota Hryniewiecka-Firlej, szefowa polskiej delegatury Pfizera, doradzała oficjalnie min. Szumowskiemu. Nawet na Białorusi tak bezczelny lobbing byłby ukarany. I to surowo.

W czasie, gdy zachorowania mieliśmy kilkadziesiąt razy mniejsze, zgodnie z wytycznymi WHO zdecydowano się na zamykanie Polski bez żadnej refleksji nad konsekwencjami psychologicznymi i stratami finansowymi. Duże dzieci, myślące według prawideł guru Balcerowicza myślą, że pieniądze lecą z nieba, lub można je po prostu drukować, drukować bez końca! Obostrzenia, dystans, zamykanie ludzi w domach i noszenie masek trwają w najlepsze i doczekaliśmy się czasów, gdzie według organów podających statystyki (już nie wiem, którym mam wierzyć…) zachorowań jest o wiele, wiele więcej. Fakt – już nawet w najbliższym otoczeniu słyszę o chorych na Covid-19, lecz z symptomami podobnymi do grypy, lub grypy przebiegającej w sposób bardziej zjadliwy – z gorączką, osłabieniem… i tyle. Ludzie również nie zgłaszają się na testy a lekarzom pierwszego kontaktu przy wizytach zdalnych przedstawiają symptomy grypy, byle tylko nie iść do szpitala (wesołej umieralni czasu niby pandemii), a tajemniczą chorobę przechorować w domu.

To o czymś chyba świadczy – propaganda serwowana przez media o ofiarności Służby Zdrowia w Polsce nie trafia już do narodu – tym bardziej, iż odwołuje się operacje ratujące życie, a jeśli nawet ktoś trafia na zabieg, to w obliczu zamknięcia szpitali dla odwiedzających zostaje tam bez opieki (znam szereg szokujących relacji z mojego podwórka). Prywatna służba zdrowia i lekarze za gotówkę pracują za to „pełną parą”, nie boją się zarażeń i zakażeń, mają dla pacjenta czas i oferują chęć pomocy, zapominając o „państwowych” procedurach! Spełniły się marzenia Korwina-Mikke o państwie teoretycznym, gdzie liczy się nie empatia, tylko gotówka i układy. Dziś właśnie tak jest. Jarosław Kaczyński w nowym partyjnym rozdaniu  wszedł do rządu już nie jako szeregowy poseł, wszedł w skład nowego Komitetu Rady Ministrów do Spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. Podlegają mu dziś ministrowie: obrony, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, zagranicznych i koordynator służb specjalnych.

Ochrona nienarodzonych Polek i Polaków – jak wiemy – rozpoczęła się od gigantycznej prowokacji Trybunału Konstytucyjnego, którą rozpoczęła Zjednoczona Prawica, lub sam Jarosław Kaczyński został w nią wplątany w wyniku wewnętrznych walk frakcyjnych. Kobiece organizacje feministyczne, homoseksualiści i ogromna gotówka dały odpór, co poczyniło efekt piorunujący. Z kluczowego postulatu ochrony kobiety przed nowym, wyrażonym w wyroku Trybunału Konstytucyjnego, prawem chroniącym bezwzględnie dziecko do czasu narodzin – nawet to zdeformowane i śmiertelnie chore – feministki wytoczyły działa przeciwko wszystkiemu i wszystkim, również tym nie zainteresowanym ich histerycznym protestem. Od Kościoła Rzymsko-Katolickiego (dewastacji figur świętych, sprayowaniu wulgarnymi hasłami świątyń a nawet napadami na duchownych przy użyciu noża, czego nie było nawet w najciemniejszych mrokach komuny), po ataki na miasto Zakopane, gdzie miejscowi radni nie wprowadzili do dziś prawa walki z przemocą w rodzinie, czy tak oderwanego od rzeczywistości postulatu opuszczenia kraju przez cały rząd PiS-u.

Jarosław Kaczyński, pozwalając na eskalację protestów dzieci i nastolatków (gdy już zupa się rozlała) w mojej opinii robił to z rozmysłem, a celem było wykreowanie ulicznych obrońców wartości, którymi będzie mógł pokierować i (jak to u dyktatora, stojącego pod ścianą) – po prostu sprytnie szukał ostatnich naiwnych, pro-społecznych, którym nie trzeba za dużo płacić, obrońców Zakonu PiS-u. Stało się jednak tak, że dziatwa od Sakiewicza i Klubów Gazety Polskiej nie była w stanie bronić świątyń, lub to zbojkotowała a ostatni, którym się chciało, byli to znienawidzeni kibole, jakimi jednak sterować się nie da, bo właściwie są… odporni na propagandę od zawsze i od zawsze gnębieni przez kolejne rządy „demokratyczne”! Środowiska feministyczne po interwencji kibiców (trzeba jednak przyznać, iż to środowisko w odbiorze protestów kobiet bardzo się podzieliło – na gorących zwolenników protestu kobiet i tych, co widzieli w nim lewackie podchody LGBT i Antify) zawyły z rozpaczy, że co i rusz dostają po głowach od troglodytów w dresach – w rejonie ronda de Gaulle’a i Nowego Światu, w centrum Warszawy, na Nowym Świecie oraz Alejami Jerozolimskimi w stronę Marszałkowskiej bojówka Legii Warszawa szukała w tłumie dziewczyn z Antify(Cdn.)

 

Roman Boryczko,

 listopad 2020

One thought on “Protesty, spędy, demonstracje…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*