Problemy z myśleniem?

Dociekliwi Polacy spostrzegli już pewną prawidłowość: prawny bubel (?) min. Szyszko, dotyczący wycinki drzew, wykorzystywany jest zwłaszcza tam, gdzie samorządy kontroluje tzw. totalna opozycja. Ma to miejsce np. w Lublinie, choć już i lat temu kilka spora część Parku Ludowego, w latach 50. XX w. założonego w czynie społecznym przez mieszkańców miasta na terenach zalewowych rzeki Bystrzycy, padła na przełomie marca i kwietnia ofiarą ulokowanych tam prawem kaduka Lubelskich Targów Wschodnich (vel Targów Wschodnich, vel Targów Lublin – to wersja na dziś). Drzewa wycięto, ptasimi gniazdami nikt się nie przejął, a z mieszkańcami pobliskich dzielnic: Piaski i Za Cukrownią „magistrat” spotkał się w sprawie losów parku jak na Dziki Wschód bardzo szybko – pod koniec października w Szkole Podstawowej nr 20… Tyle, iż od połowy roku nie było już o czym rozmawiać…

Obecnie giną Górki Czechowskie, których Ratusz nie wykupił od wojska, gdy jeszcze mógł to uczynić. Teoretycznie Górki mają jeszcze jakąś szansę przetrwania w mocno okrojonym kształcie, o ile wszystkie instytucje do tego powołane (łącznie z IPN – w czasie wojny rozstrzeliwali tam polskich patriotów Niemcy, po roku 1944 – przedstawiciele nowej władzy) zechcą uczynić cokolwiek.

Nikt za to nie uratuje już drzew przy ul. Nałęczowskiej. Te definitywnie wycięto, również – jak to było w Parku Ludowym – nie bacząc na okres lęgowy ptactwa. Wykorzystano przy tym moment budowy dalszego ciągu ul. Bohaterów Monte Cassino, który wedle zmienionego (kto, kiedy i dlaczego tej zmiany dokonał, to kwestia wielce tajemnicza) planu zagospodarowania przestrzennego nie pobiegnie prosto – jak nakazywać powinien zdrowy rozsądek – ale przez obszar niwelowanych właśnie ogródków działkowych, omijając teren firmy „Hanesco” znanego motocyklisty crossowego i developera, p. Piątka.

Niektórzy uczeni płaczą ostatnio nad efektem cieplarnianym. Dwutlenku węgla przybywa w atmosferze Ziemi doprawdy szybko. Rąbiąc nadal, co popadnie – od lasów równikowych po obrzeża polskich dróg – ten stan rzeczy jedynie pogarszamy. Bo nawet uczniowi gimnazjum trudno wmówić, iż posadzony rok, czy dwa lata temu patyczek, który prawdziwym drzewem będzie za wiele lat – jest w stanie wyprodukować tyle tlenu, ile jego wycięty poprzednik. Problemy z myśleniem? Nie, raczej sposób na kolejne złotówki… Nie dla wszystkich, niestety. Mieszkańcy Lublina mogą sobie pooglądać pieńki. I całkiem prywatnie pozłorzeczyć. Nikt przecież oficjalnie nie protestował. Pozarządowe organizacje, które „z urzędu” niejako uczynić to powinny, milczą. Widocznie ich granty nie obejmują akcji protestacyjnych. A robić cokolwiek dla idei czy „dla ludzi”? Nie to pokolenie, nie ci obrońcy przyrody…

Biurokraci na wschodzie Polski mogą czynić, co zechcą, bo „tutejsi” wciąż mają dusze niewolników. W Wielkopolsce ten numer z dużym prawdopodobieństwem by nie przeszedł. Ale tam społecznej aktywności nie zniszczył nawet neoliberalizm Lewandowskich, Buzków czy Balcerowiczów. Czego Wielkopolanom należy nie tylko pozazdrościć, ale też brać z ich postawy przykład. Jeszcze nie wszystko zniszczone, sprzedane, rozkradzione…

I zalane asfaltem pod „ekologiczne” ścieżki rowerowe…

 

Lech L. Przychodzki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*