Prawdziwa skuteczność „szczepionek” to nie 95%, a 1%? COVID-19 vaccine efficacy and effectiveness – the elephant (not) in the room (2)

Piero Olliaro Els Torreele Michel Vaillant

 

Wartość ARR jest stosowana przy np. obliczeniu liczby, potrzebnej do szczepienia (NNV). Jest to wskaźnik stosowany przy ocenie różnego rodzaju szczepionek. Wskazuje on, w jakim stopniu dane szczepienie jest potrzebne, wskazane.

ARR i NNV są wrażliwe na sytuację wirusową. Im stan epidemiologiczny jest gorszy, tym skuteczność „szczepień”, wyrażana przez ARR jest większa.

Aby podejmować właściwe decyzje dot. „szczepień” należy znać, rozumieć i łączyć wiele danych, jak np. ARR, RRR, NNV i NNT (liczba potrzebna do leczenia). Lekceważenie jakiegoś parametru może skutkować podjęciem zupełnie błędnej, nieopartej na faktach decyzji, która może nieść za sobą srogie, nieodwracalne, tragiczne konsekwencje na masową skalę. Niestety, ale taka sytuacja obecnie występuje ze „szczepieniami” przeciw Covid-19.

Naukowcy wskazują na trudności przy ocenie „szczepionek” na podstawie wyników badań „szczepionek”, prowadzonych przez producentów preparatów. Zwracają uwagę na to, że informacje, zawarte w wynikach tych badań, nie zawierają wszystkich ważnych parametrów, jak np. badane populacje ludzi, rodzaje placebo, ryzyko zachorowania na Covid-19 podczas badania, czas trwania ekspozycji.

Uczeni zwracają także uwagę na problem, że nie wiadomo, czy „szczepionka” o danej skuteczności będzie miała taką samą skuteczność w innej populacji, niż była ona badana. Może mieć np. skuteczność RRR 90% w populacji Amerykanów i 60% wśród Chińczyków. Podkreślają, iż nie jest to mało istotne, ponieważ intensywność transmisji wirusa SARS-CoV-2 jest różna w odmiennych od siebie krajach, na co wpływ mają np. stan służby zdrowia, warianty wirusa, środowisko i higiena.

Oprócz skuteczności mogą różnić się także inne parametry, jak np. NNV. Jest to bardzo ważne, gdyż dane przedstawione w wynikach badań „szczepionek” przeciw Covid-19 warunkowo dopuszczonych, mogą nie być adekwatne dla wielu populacji. Co za tym idzie, decyzje rządowe ws. „szczepień” mogą być błędne, niewłaściwe, nawet gdy rząd bierze pod uwagę wiele parametrów dot. „szczepionek”, ale te parametry nie mają bezpośredniego związku z populacją, nad którą rząd sprawuje władzę, np. (przykład zmyślony, nieprawdziwy) rząd polski przy podejmowaniu decyzji odnośnie zamówień „szczepionek” brał pod uwagę NNV oraz NNT i na podstawie tego zamówił odpowiednią ilość „szczepionek”. Brał jednak pod uwagę dane, wynikające z oficjalnych wyników badań „szczepionek”, a te różnią się od danych, które realnie w Polsce występują. Wobec tego rząd zamówił niewłaściwą ilość „szczepionek”. W każdym kraju lub w pewnej ilości krajów, które mają podobne warunki do pozostałych krajów (np. Niemcy, Holandia, Francja mają podobne do siebie warunki i zamiast w każdym z tych krajów prowadzić osobne badania, to można prowadzić je np. tylko w Niemczech) powinno się prowadzić badania „szczepionek”.

W artykule podkreśla się ponadto, że obecnie będące w toku badania nad „szczepionką” tzw. III fazy nie spełniają wymogów zdrowia publicznego i ich wyniki nie mogą być podstawą do rozważań nad skutecznością „szczepionki” w kwestii ochrony przed zgonem, poważnym przebiegiem, leczeniem Covid-19 oraz szerzeniem SARS-CoV-2, a jedynie lekkim lub umiarkowanym przebiegiem Covid-19. Podkreślono, że przy analizie przydatności „szczepionek” należy brać wszystkie obecne dane na ich temat, np. zgony i choroby na skutek „szczepień”, dostępność preparatów, ich koszty, finansowanie „szczepionek”, renomę producentów „szczepionek”, stan badań naukowych nad preparatami.

Wszystkie środki, wskazane przez zespół trzech naukowców, przedstawione w niniejszym artykule, nie są przez mass-media, „ekspertów”, rządy, „lekarzy” stosowane i promowane. Mało kto o nich mówi i wie, a jeszcze mniejszy odsetek ludzi je rozumie. Jest to niedopuszczalne, karygodne mając na uwadze to, że „szczepienia” realizowane są na całym świecie i „zaszczepionych” – przynajmniej pierwszą dawką – jest już 22,3% ludzi na Ziemi, co jest bardzo dużym wynikiem, zważywszy na to, jak potężne zaniedbania są wciąż dokonywane, a na ich skutek dopuściło się do leczenia „szczepionki”, które w dalszym ciągu powinny być badane i to znacznie bardziej szczegółowo niż obecnie. Dopuszczenie do użytku „szczepionek” przeciw Covid-19 na obecnym szczeblu badawczym jest nieludzką zbrodnią. „Zaszczepienie” się jest równoznaczne z wzięciem udziału w podróży nie wiadomo dokąd, nie wiadomo jaką drogą, nie wiadomo czym, o której istnieją rzetelne dane, że jest bardzo ryzykowna i potencjalnie srogo niebezpieczna. Samo nazywanie preparatów wektorowych i mRNA szczepionkami” już jest skandalem, albowiem te produkty lecznicze nie stanowią szczepionki według definicji terminu „szczepionka”.

Dopuszczenie ich na skalę światową pierwszy raz w historii; nie zbadanie ich dokładnie; nieprzekazywanie prawdziwych informacji na ich temat opinii publicznej; zmasowane okłamywanie mas i natarczywe zachęcanie ich do „szczepienia”; ciągłe cenzurowanie oraz/lub dyskredytowanie prawdy, a także osób, które ją głoszą, wskazują na światowy spisek, szyty grubymi nićmi w sprawie „szczepień” przeciw Covid-19.

Każdy, kto bierze w nim udział i/lub wspiera go oraz/bądź popiera go, przyczynia się do rozwoju największej w dziejach ludzkości zbrodni.

 

Źródło: https://www.thelancet.com/journals/lanmic/article/PIIS2666-5247(21)00069-0/fulltext

https://www.prawyglos.com/artyku%C5%81y/skutecznosc-szczepionek-to-1-badanie-naukowe-rozwiewa-watpliwosci

W artykule podkreśla się, że obecnie będące w toku badania III fazy nad „szczepionką” nie spełniają wymogów zdrowia publicznego i ich wyniki nie mogą być podstawą do rozważań nad skutecznością „szczepionki” w kwestii ochrony przed zgonem, poważnym przebiegiem, leczeniem Covid-19 oraz szerzeniem SARS-CoV-2, a jedynie lekkim lub umiarkowanym przebiegiem Covid-19.

Za: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31605&Itemid=47

 

Od redakcji SMyśli: Nie jesteśmy fachowcami w dziedzinie medycyny, tym bardziej wąskiej jej dziedziny, zwanej wirusologią. Nie da się ukryć, iż dostępne nam materiały prasowe i naukowe różnią się (często zdecydowanie) swoją wymową. Po obu stronach sporu, dotyczącego szerzenia się SARS-CoV-2, głos zabierają międzynarodowe sławy, również nobliści.

Jedno pewne – przy okazji prób opanowania rozprzestrzeniania się koronawirusa, rządy wielu krajów starają się odebrać obywatelom ich podstawowe wolności. Nie wszędzie rozłożono służbę zdrowia na łopatki, jak w Polsce, bo słynne „porady telefoniczne”, za które ministrowie zdrowia płacą medykom z naszych przecież pieniędzy, to kpina z leczenia i przysięgi Hipokratesa.

Ale nawet tam, gdzie przychodnie jeszcze funkcjonują, widać, iż niemal w każdym kraju pod przykrywką walki z epidemią załatwiane są całkiem brudne interesy. I na to chcemy naszych Czytelników uczulić, bo bezprzykładny bałagan, do jakiego w systemie lecznictwa doprowadził rząd premiera Morawieckiego, znacie Państwo zapewne z praktyki. Tym niemniej leczyć się trzeba i każdy w miarę bezpieczny sposób jest lepszym, niźli żaden.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*