Poznajemy historię naszego regionu

DSC_0594Koło Związku Górnośląskiego oraz Gminny Ośrodek Kultury w Gierałtowicach zaprosiły członków, sympatyków oraz pasjonatów historii na wycieczkę po Ziemi Opolskiej. W gronie osób, uczestniczących w tej niezwykle pouczającej wycieczce znalazł się zawsze chętnie biorący udział w tego rodzaju edukacyjnych wypadach wójt Gminy Gierałtowice, dr. Joachim Bargiel. Tym razem państwo Bargielowie wybrali się razem, aczkolwiek czas napięty, bo gierałtowickie Żniwne już za kilka dni, toteż pewnie z trudem, ale jeden dzień udało się wygospodarować…

Grupa wycieczkowiczów odwiedziła Opole, Brzeg i niewielką miejscowość – Małujowice.

Pogoda wymarzona na tego rodzaju wypady, a przewodnik – pan Krzysztof Adamski – który stał się dobrym duchem wycieczki, dzięki swojej wiedzy i pogodnemu nastrojowi mógłby pewnie zastąpić najbardziej deszczową i burzową pogodę i przemienić ją w słoneczny, pogodny dzień. Wśród członków wycieczki znalazła się grupa bardzo młodych ludzi. Wiedza, posiadana przez dzieciaki z Gierałtowic zadziwiła samego przewodnika. Jedną z atrakcji programu wycieczki był konkurs, trwający od początku eskapady do samego pożegnania.

DSC_0495DSC_0637DSC_0629

Egzaminatorem i osobą, która wymyśliła ten rodzaj spędzenia wycieczkowego czasu był oczywiście nasz przewodnik, pan Krzysztof. On też ufundował nagrody w postaci niespodzianek, związanych ściśle z programem.

DSC_0601DSC_0581

I TAKIE, SZCZEGÓLNEJ KONSTRUKCJI POJAZDY WYCIECZKOWE, MOŻNA SPOTKAĆ W OPOLU

Z trzech miejscowości, jakie znalazły się w programie zwiedzania, Opole obejrzeliśmy jako pierwsze. Do tradycji należy, aby na początku odwiedzić jedną z wizytówek architektonicznych tego miasta, a więc XIII- wieczną Wieżę Piastowską, z którą wiąże się wiele ciekawostek. Głębokość jej fundamentów sięga 6 metrów, a grubość murów w ich najszerszym miejscu wynosi około 3 metrów. Samo wejście do wieży nie było łatwe. Aby się dostać do środka musieliśmy się wspiąć na wysokość 9 metrów. Budowla, co jest kolejną niespodzianką, nie stoi dokładnie w pionie a jej przechył wynosi ok. 1,5 stopnia.

Niestety, po książęcym zamku pozostała już tylko ta namiastka wielkiej historii. Kiedy tak spoglądamy na tę budowlę i jakby przyklejony do niej budynek biurowca, przychodzi nam na myśl staropolskie przysłowie, że pasuje ta para do siebie jak wół do karety. Niestety nie jest to jedyne miejsce, niosące ze sobą podobne skojarzenia i pewien niesmak. Szkoda, że już na początku trochę przykro, na szczęście bogactwo zabytków i ciekawostek, którymi nas obdarzał przewodnik, szybko dało zapomnieć o tym trochę niefortunnym planie zagospodarowania przestrzennego, na jaki niegdyś postawił samorząd.

DSC_0519DSC_0540DSC_0539DSC_0526

Wiele niezapomnianych wrażeń pozostawi z pewnością spacer wzdłuż brzegów Odry, które to miejsce nazywane jest nie bez przyczyny Opolską Wenecją. Kierując się dalej, w stronę Starego Miasta, przewodnik poprowadził całą grupę ku parkowi, po drodze opowiadając ciekawe historie z tym miejscem związane, takie, jakich próżno by było pewnie szukać w jakiejkolwiek publikacji czy folderze. Miejsce to niegdyś stanowiło część fosy. Kiedy zamek został rozebrany, z pozostałości po fosie utworzono staw. W okresie zimowym wykorzystywano owo rozlewisko do celów sportowych i stawało się ono lodowym stadionem, gdzie odbywały się zawody sportowe. W 1934 roku odbyły się tam mistrzostwa Niemiec w jeździe figurowej na lodzie. Wygrała Maxie Huber. W 1936 roku zawodniczka ta została mistrzynią olimpijską.

DSC_0575DSC_0560DSC_0644

TU STAŁ ŚW. WOJCIECH, A STAŁ PEWNIE DŁUGO, BO JAK SIĘ PRZYPATRZYSZ TO STOPY ZOBACZYSZ…

Nad brzegiem stawu w 1909 roku zbudowany został drewniany domek, – nazwano go „Domkiem lodowym”. Jak wspomniał pan Krzysztof, podczas powodzi w 1997 roku budynek został całkowicie zalany. Odbudowano go i dziś spełnia inne zadanie – stał się restauracją. Staw przestał być już teraz rozlewiskiem a przeobraził się w największą w mieście fontannę.

Opolska Starówka ze swoimi kamieniczkami i zacisznymi uliczkami, do złudzenia przypomina włoska Florencję. Tam kolejny dłuższy postój i kolejna lekcja historii. Nieopodal napotykamy kolejną atrakcję miasta, jest nią kamienica czynszowa, dawnymi czasy własność piekarza Nowaka. Wiąże się z tym budynkiem kolejna ciekawa legenda.

DSC_0064

DSC_0660DSC_0657

Niewątpliwie dużą atrakcją dla zwiedzających jest aleja gwiazd piosenki. Spacer tym deptakiem zaproponował nam przewodnik – ciekawe są wtopione w płyty chodnika gwiazdy z nazwiskami piosenkarzy i kompozytorów. Niezapomniane wrażenia pozostawi po sobie pełne klimatu miejsce, gdzie można było przywitać się z wieloma zasłużonymi dla sztuki i kultury. Spoglądali na nas Czesław Niemen, Jerzy Grotowski i wielu innych.

Miejscem, które warto i trzeba koniecznie odwiedzić jest studnia św. Wojciecha. To tam, jak głosi legenda, stał biskup praski Wojciech i nauczał pogan. Stał pewnie długo, bo na kamieniu odcisnęły się jego stopy. Podanie głosi, iż kiedy chrzcił mieszkańców grodu, nagle skończyła mu się woda święcona. Zdenerwowany nieco tą sytuacją misjonarz uderzył laską w ziemię, skąd już po chwili trysnął życiodajny strumień.

Aby upamiętnić to miejsce, studnia została zabudowana kutym w żelazie ozdobnym ogrodzeniem, a na jej koronie umieszczono pięć postaci, szczególnie zasłużonych dla miasta. Znajdziemy tam postać księcia Kazimierza, księcia Władysława Opolczyka, Bolka Marzyciela, Jana Kropidły i samego świętego Wojciecha.

DSC_0719DSC_0672

GDYBY KTOŚ NIE WIEDZIAŁ, JAK DALEKO Z OPOLA DO MIAST PARTNERSKICH…

Na dłużej grupa zwiedzających zatrzymała się przy pomniku „Śląskiego Kopciuszka”, którego przygarnął magnat śląski Karol Godula i niczym w bajce – dziewczyna dzięki dobremu sercu z Kopciuszka stała się zamożną panią. Nieopodal spogląda na przechodnia Gracja, w sąsiedztwie tej bogini stoją Cztery Pory Roku. Na uwagę zasługuje także budynek kolegium jezuickiego, Ratusz oraz budynek dworca, gdzie – jak powiadają – żadna plotka się nie ukryje, ponieważ budowla słynie z niespotykanej akustyki. Kolejnym obiektem, przy którym warto się zatrzymać, jest zespół klasztorny oo. franciszkanów.

Obiekty sakralne były jednymi z ostatnich punktów wizyty w Opolu, zaś na pożegnanie z miastem wycieczka z Gierałtowic udała się do amfiteatru – zostało tam niedawno otwarte Muzeum Polskiej Piosenki, które można już zwiedzać.

Po kilkugodzinnej wędrówce ulicami Opola i odwiedzeniu kościołów, udaliśmy się w stronę Brzegu, a tam czekały kolejne atrakcje. Zwiedzaliśmy m.in. Zamek Piastów Śląskich, którego dziedziniec do złudzenia podobny jest do dziedzińca głównego na Wawelu; podobnie jak w Krakowie i ten otoczony jest krużgankami. W piwnicach zamku urządzono wystawę kopii książęcych sarkofagów. Tam dowiedzieliśmy się wielu ciekawych historii z życia władców, zarządzających tymi ziemiami. Dzięki przewodnikowi mieliśmy okazję zwiedzić Salę Rajców oraz iluzjonistyczną dekorację Jana Kubena w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Św.

DSC_0675DSC_0738DSC_0732DSC_0740

Odwiedziny sanktuarium św. Jakuba w Małujowicach, gdzie podziwiać można około stu malowideł, zakrywających prawie całkowicie ściany świątyni, było ostatnim punktem programu gierałtowickiej wycieczki. Kościół ten jest zaliczany do najważniejszych obiektów sakralnych na szlaku Polichromii Brzeskich. Świątynia nosi przydomek „Śląskiej Sykstyny”, stało się to zaś za sprawą jednego z malowideł, przedstawiającego Sąd Ostateczny – scenę, która zdobi watykańską Kaplicę Sykstyńską. Był to ostatni punkt programu naszej wycieczki, podczas której nawet czas przejazdu został w pełni wykorzystany. W Opolu pożegnaliśmy przewodnika a pozostała część podróży upłynęła na opowiadaniu historii z życia śląskich – zapomnianych już nieco, lub nieznanych większości władców. Głos zabrała pani Krystyna Grodoń-Augustyniak, która w pięknych słowach opowiadała o Paulu von Wernerze, bohaterze jej ostatniego artykułu, zamieszczonego w jednym z numerów „Wiadomości Naszego Powiatu”. 

 

Tekst i zdjęcia:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*